-Dziękuję mamo.- odparła Maria.
-Dla Ciebie wszystko.
-Przyjadę jak najszybciej będę mogła.- Angie mocno
przytuliła siostrę. Bała się, że historia się powtórzy, że znów ją straci, ale
tym razem, że jej nie odzyska. Po chwili Maria opuściła dom i ruszyła na
spotkanie. Serce Angeles strasznie przyspieszyło rytm. Bała się strasznie. Przez
to nie potrafiła nic zrobić. Strach ją na chwilę sparaliżował, ale się
otrząsnęła. Wiedziała, że nie może się im dać. Nie pozwoli by znów je z Marią rozdzielili.
-Zapraszam.- rzekła Angelica wskazując ręką na salon. Angie posłusznie,
lecz powoli weszła. Uważnie ją obserwowała. Usiadła na kanapie.
-Może chciałabyś się czegoś napić?- zapytała się kobieta. Blondynka
tylko przecząco pokiwała głową. –Na pewno?- dopytywała. Angie nawet nie
zareagowała. – No trudno. Ale ja sobie pójdę po herbatę.- dodała wstając z
sofy. Udała się do kuchni. Angeles zaczęła rozglądać się po całym
pomieszczeniu. Trochę się zmieniło, ale nie mogła znaleźć jakiś wielkich zmian.
Kolor ścian był ciemniejszy, a meble trochę inaczej ustawione. Po chwili do
salonu wróciła Angelica z kubkiem jeszcze gorącej herbaty.
-Zawsze jesteś tak mało rozmowna?- zapytała się.
-Nie chcesz… Krr… Nie chce Pani lepiej ze mną rozmawiać.-
odparła groźnie blondynka.
-Oooo…. Co za powaga. Pani… A ja myślałam, że jestem Twoją
matką.- odparła złośliwie się uśmiechając.
-Moją matką?- zadrwiła. Zdziwiła się za kogo się ona jeszcze
uważa.- Od dnia, w którym trafiłam do domu dziecka ja nie mam mamy!- krzyknęła
z całych sił. Miała ochotę jej to wszystko wygarnąć, ale się powstrzymała. Zacisnęła
dłonie w pięści. Angelica upiła kolejny łyk herbaty i odstawiła naczynie na
stolik, który je oddzielał.
-Ja to zrobiłam dla Twojego dobra.
-Dla mojego dobra?!- zakpiła z tych słów. –Ty nie wiesz co
to dobro!- wstała gwałtownie z sofy. – Zniszczyłaś mi dzieciństwo!
-Maria źle na Ciebie wpływa! Ale skoro ją odnalazłaś, widać,
że się słabo postarałam.- stwierdziła Angelica. Angie lekko się zlękła. –
Widać, że dostałam drugą szansę od losu.- dodała podchodząc do dziewczynki. Złapała
ją mocno za rękę.
-Au…- jęknęła.
-Chodź.- warknęła kobieta ciągnąc ją za sobą do wyjścia.
-Nie! Puść mnie!- krzyczała Angie. Serce przyspieszyło jej
bicie, a oddech stał się szybszy.
-Do cholery przestań się szarpać!- wrzasnęła Angelica widząc
jak córka próbuje się jej wyrwać
-Nie!- Angelica złapała ją za drugą rękę.
-Maria Cię nie kocha.
-To nie prawda.
-Teraz może i Cię kocha bo nie zna całej prawdy o Tobie.- Angie
zaczęła przemyślać sens tych słów. „A co jeśli to prawda. Nie… Maria mnie kocha
bez względu na to co się wydarzy.”- pomyślała.
-Maria mnie nigdy nie zostawi!- wrzasnęła. Coraz bardziej
się z Angelicą szarpały. Wiedziała, że ona
może nie odpuścić. Mocno nadepnęła ją na stopę.
-Au…- warknęła z bólu kobieta, rozluźniając uścisk. Angie szybko
się z niego wyrwała i pobiegła do swojego „byłego” pokoju. Było to pierwsze
miejsce, które przyszło jej do głowy. Zamknęła drzwi na klucz, po czym się o
nie oparła. Bardzo szybko oddychała. Wiedziała, że na razie jest tu bezpieczna.
Po chwili pod drzwiami pokoju była Angelica. Zaczęła w nie walić. Nacisnęła na
klamkę. Niestety nie mogła otworzyć drzwi.
-Otwieraj!- ryknęła. Przez
chwilę jeszcze coś krzyczała, ale odpuściła i zeszła do salonu. Blondynka zaczęła
płakać. Czuła się bezsilnie.
Maria gdzie jesteś?- wyszeptała. Wstała i zaczęła chodzić po
pokoju. Każdy mały drobiazg przywoływał przeszłość. W większości wspomnień
pojawiała się Maria. Nagle zauważyła pod łóżkiem jakiegoś misia. Wyciągnęła go
i otrzepała z kurzu. Był koloru brązowego.
-To miś od Germana na urodziny.- rzekła radośnie przypominając
sobie ten dzień.- Powiedz misiu. Ty byś mnie nie skrzywdził?- zapytała. Dla odpowiedzi
poruszała głową pluszaka na „nie”. –Tak sądziła.- dodała przytulając go. Nagle poczuła
małe zmęczenie, więc się położyła na łóżku. Z oczu nadal wydostawały się
kolejne łzy. Chciała zasnąć, ale nie mogła.
***
-I jak?- zapytał się German rozmawiając przez telefon z Marią.
Właśnie skończył spotkanie i już jedzie do domu.
-Ja właśnie wychodzę.- odparła brunetka.
-To poczekaj na mnie. Zaraz będę.- rzekł kończąc rozmowę. Po
5 minutach German był na miejscu. Do samochodu wsiadła Maria.
-Kierunek dom.- zaśmiał się mężczyzna.
-Nie… Musimy podjechać do moich rodziców do domu.- odparła Maria.
-Ale po co?- zdziwił się.
-Po Angie.- rzekła jakby nic.
-Co?- zdziwił się lekko. Ukradkiem spojrzał na nią, gdyż nie
mógł ryzykować prowadząc samochód.- Czemu ją do nich zawiozłaś?
-To było pierwsze co mi przyszło do głowy.- kobieta
zauważyła, że German lekko się zmartwił. – Czy coś się stało?- Zerkła na niego.-
Zmartwiłeś się czymś?- przyspieszył.
-Oby ona jeszcze tam była.- szepnął do siebie, ale Maria to
usłyszała.
-German o co Ci chodzi?- zdziwiła się, ale też była lekko rozdrażniona
tym, że brunet coś przed nią mógł ukrywać lub ukrywa.
-Nie!- warknął, gdyż miał czerwone światło. „Czemu akurat
teraz”- pomyślał. Spojrzał na Marię.
-O co mi chodzi?- wziął głęboki oddech.- O to, że możesz już
nigdy nie zobaczyć Angie.
-Ale czemu? Dlaczego?- nie wiedział o co mu chodzi.
-Bo Angelica sprawi by was znów rozdzielić.
-Znów? German o co Ci chodzi?- nie nadążała za nim.
-Angie… Angie jest Twoją siostrą. To jest Twoja „Roszpuneczka”.
-Co?- nie dowierzała. German ruszył dalej w drogę.- Ale jak?
-Angelica chciała was rozdzielić. Angeles oddała do domu
dziecka, a Tobie powiedziała, że ona nie żyje. Dlatego też nie chciała
rozmawiać na ten temat. Prawda mogła by wyjść na jaw. Ale Angeles nie odpuściła
i za wszelką cenę próbowała się z Tobą skontaktować jak mi mówiła. Aż Cię
znalazła… Jak mi to opowiadała to aż chwilami nie mogłem uwierzyć.- zerknął na
brunetkę.- Chciał Cu powiedzieć prawdę, ale bała się Twojej reakcji.- Maria nie
mogła uwierzyć w to co słyszy. Jej siostra żyje i miała ją przy sobie, a nawet
tego nie zauważyła. Po policzkach popłynęły jej małe strużki łez. Ukryła twarz
w dłoniach.
-Że ja jej nie poznałam. Przecież to moja siostra.- zaczęła
się nad sobą użalać. Przez chwilę zapanowała cisza, którą przerywał tylko
pracujący silnik samochodu.- Nie mogę jej znów stracić.- rzekła pewnie.- otarła
mokre policzki.- Nie pozwolę by znów musiała cierpieć!
Po jakiś 10 minutach byli już pod rodzinnym domem sióstr
Saramego. Maria szybko wysiadła z samochodu i udała się w stronę drzwi. German nie
mógł jej poznać. Szybko za nią się udał. Brunetka bez pukania wparowała do
środka. Zaczęła się rozglądać po przedpokoju. Zauważyła, że w salonie pali się
światło. Stanęła w futrynie i ujrzała swoich rodziców. Ale nie było z nimi Angeles.
Rozmawiali jak gdyby nic.
-Gdzie ona jest?- warknęła Maria.
-O Mario już jesteś?- odezwała się Angelica.
-Gdzie ona jest? Gdzie jest Angeles?- krzyczała.
-Mario przecież ona nie żyje.
-Nie kłam! Ty chcesz tylko żeby tak było.- miała dość tego. Jeszcze
raz wzrokiem przeleciała po całym salonie. Odwróciła się na pięcie i udała się
na górę. Angelica chciała iść za starszą z córek, ale bez słowa powstrzymał ją
German. Maria stała przed drzwiami pokoju siostry. Ostatni raz kiedy tam była,
było to jeszcze przed trasą koncertową. Chwyciła za klamkę i nacisnęła. Niestety
drzwi były zamknięte na klucz. „Klucz”- pomyślała. Przypomniało się jej, że Angeles
zawsze pod szparą drzwi zostawiała klucz do nich. Nigdy nie zostawiła go w
drzwiach. Przykucnęła przy nich. Po chwili znalazła to co szukała. Wzięła go i
otworzyła „wrota” do pokoju siostry. Powoli weszła i zamknęła za sobą drzwi. Zaczęła
się rozglądać. Do uszu napłynął jej dźwięk płaczu. Skierowała wzrok w tamtą
stronę. Na łóżku leżała Angie i płakała, przytulając misia. Maria szybko do
niej podbiegła. Usiadła na łóżku i przybliżyła głowę do jej ucha.
-Nie płacz, proszę.- szepnęła, delikatnie gładząc ją po
ramieniu. Blondynka strasznie się zdziwiła słysząc siostrę. Odwróciła się do
niej.
-Maria.- wyszeptała dławiąc się łzami. Przytuliła ją mocno. Cieszyła
się, że widzi siostrę. Brunetka odwzajemniła uścisk.
-Och… Jakim cudem ja Cię nie poznałam Angeles to ja nie
wiem.- rzekła radośnie Maria. Do oczu napłynęły jej łzy szczęścia. Angie strasznie
się zdziwiła tym co powiedział siostra. Oderwała się od niej.
-Ale… skąd wiesz?- wydukała.
-German mi powiedział.- odparła. Cały czas była radosna i
szczęśliwa.
-Ja… ja przepraszam.- zaczęła płakać.- Powinnam Ci była
powiedzieć, ale się bałam.
-Ci…- przytuliła siostrę.- Nie masz za co mnie przepraszać.-
próbowała ją uspokoić.- Najważniejsze, że nic się nie stało.- radość Marii była
nie do opisania. Zawsze myślała, że straciła siostrę na zawsze. A tak naprawdę
od jakiegoś czasu, cały czas miała ją przy sobie. Były blisko siebie. I to ona
ją znalazła.
-Ale nie jesteś zła? Przecież Cię okłamałam.- czuła lekką
radość, że Maria wie, ale też bała się, że to wszystko zmieni ich relacje.
-Na razie nie rozmawiajmy o tym. Przyjdzie na to czas.-
pogładziła ja po głowie. Oderwały się od siebie. Maria złapała ją za dłonie.-
Pamiętaj. Zawsze będę obok Ciebie i możesz na mnie liczyć.- dodała. Brunetka
zerknęła na nią. Po policzkach dziewczynki spływały samotne, pojedyncze łzy.
-Ale nie płacz.- starła jej łzy.- Wszystko jest dobrze.
-Wiem, wiem…- wzięła oddech i uśmiechnęła się.- To są tylko
łzy szczęścia.- Maria odwzajemniła uśmiech. Po chwili w drzwiach pokoju pojawił
się German. Lekko o nie zapukał. Siostry od razu zerknęły w jego stronę. Na twarzy
miał uśmiech.
-Chodźcie. Wracamy do domu.- rzekł bez żadnych emocji, które
go i tak wypełniały. Siostry tylko przytaknęły i wstały z łóżka. Angeles jeszcze
zabrała ze sobą misia. Na dole Angelica jeszcze próbowała się tłumaczyć i
chciała z nimi porozmawiać, ale nikt nie chciał jej słuchać. Na dziś mieli już
dość wrażeń. Bez słowa wyszli i wrócili do posiadłości.
******
Hola!
Można by rzec, że w końcu się tu pojawiłam, ale przez szkołę nie miałam czasu pisać. Jeszcze na szybkiego dokończyłam go. Końcówka jednak mi się nie podoba. Po prostu nie wyszła :/
W nagrodę, że tak dawno nie było rozdziału ten jest o wiele dłuższy. Myślałam czy by go nie podzielić na dwa, ale nie.
Kiedy pojawi się kolejny rozdział to nie wiem. Może w przyszły weekend, ale nie jestem pewna czy dam radę coś napisać. Nie chodzi o to, że nie mam weny. Weny jest i to aż nad miar, ale jakoś nie mam siły tego przelewać na papier :( Dobra nie będę tu nad sobą się użalać (od tego są inne miejsca)
Doszłam do wniosku, że w tym moim opowiadaniu z Pabla zrobię zbyt wielką świnię. A to wszystko przez ten 66 odcinek.
Powiedzcie, jak się trzymacie po wyjeździe Angeles do Francji?
Ja kiepsko, ryczałam jak mała dziewczynka :(
A tak z innej beczki.
Mam dla was taki mały pomysł pod nazwą "To be continued"
Chodzi o to byście to wy-moi czytelnicy- wymyślili swój pomysł na ciąg dalszy przygód naszej kochanej Angeles. To by było w formie takiego małego konkursu. Chcielibyście?
Wiadomo, zwycięskie prace będą dodane na mojego bloga i będzie też jakaś nagroda. Ale o tym to jeszcze nie teraz. Powiedzcie, chcielibyście coś takiego?
Tak tylko pewnie teraz usłyszę, że nie macie czasu.
Ale to by trwało dość długo. Gdzieś do połowy czerwca lub trochę dłużej.
Więc teraz czekam na wasze opinie ;)
Pozdrawiam - Pitowaaa :D