wtorek, 27 maja 2014

Hej....

Wiem. 
Jesteście na mnie strasznie wkurzeni, bo dawno nie było rozdziału, a mówiłam, że będzie.
Niestety wydarzenia potoczyły się inaczej. 
Błagam nie bijcie...
Ale wróciłam z wycieczki i mam jakby to - nową energię. Dość dużo miałam czasu tam na przemyślenia na temat bloga i w ogóle mojego życia. 
I doszłam do kilku wniosków.


Rozdział pojawi się gdzieś dopiero w połowie czerwca - no chyba że mnie przekonacie, że powinien być wcześniej. Wiem to jest dość późno, ale przez ten czas chcę napisać ich kilka do przodu by się później nie martwić, że nic nie mam. 
A tym bardziej, zaraz koniec roku szkolnego a oceny by warto było podciągnąć na lepsze. 
I chciałabym częściej wstawiać rozdziały. 


Więc mam nadzieję, że zrozumiecie moją decyzję i nie będziecie jakoś zbyt mocno źli :/
Jak co to wyduszę z siebie jakąś jednorazówkę, byście nie byli tacy źli na mnie ;) 


Rozdział numer 10 jest w jakieś części napisany w zeszycie. Ale jakoś nie potrafię obrać w słowa co czuje ktoś po stracie bliskiej osoby. Może jest ktoś wśród was z bogatym bagażem epitetów. Mi jakoś to nie idzie i przez to też stoję w miejscu. 

Pomoże ktoś? Proszęęę..... 



A co do tego "To be contiuned..." wpadłam na pomysł na jedną z nagród.
Otóż kończy mi się zeszyt gdzie piszę rozdziały, więc jeżeli będzie dużo chętnych, za któreś miejsce dam właśnie ten zeszyt. Niby nic, ale tam są napisane pierwotne rozdziały, bo zawsze jak przepisuję to coś muszę zmienić.  
Może będzie mi szkoda go trochę, ale cóż. Mogę się poświęcić ha ha. 
Chcielibyście???

A powiedźcie, ktoś w ogóle weźmie w tym udział??
Bo jeżeli nie to nie opłaca mi się nad tym trochę siedzieć. 

W "violettcie" były jabłka w karmelu z popcornem. Niestety ja tylko albo i aż trafiłam na takie jabłka we Wiedniu, jak byliśmy w Praterze. 
Jadłam przysmak Angie z dzieciństwa. 
Nie taki sam, ale już bardziej podobny. 





Za popękane szyby komputerów/telefonów/laptopów PRZEPRASZAM


Ej pomoglibyście mi w takim małym drobiazgu???
Jeśli możecie lajknijcie 

tu macie link Plisss!!!

To wiele dla mnie znaczy. 



Buziaki :*

Pozdrawiam - Pitowaaa :) 

wtorek, 20 maja 2014

"To be contiuned..."



Jak już wcześniej wspominałam, wpadłam na pomysł takiego jakby konkursu  pt. "To be contiuned..." czyli ciąg dalszy nastąpi...
Ale czego??? No oczywiście przygód naszej kochanej Angeles!

Jak każdy pewnie z was wie, wszystkie wątki Angie jakby się urwały lub szybko zakończyły. Do końca 2 sezonu nie zobaczymy jej. Postać Clary aż do 3 sezony pozostaje w Francji. 
Tak, tylko że trzeci sezon jest dopiero nagrywany, więc odcinki jego będę dopiero w przyszłym roku. Nie będę wspominać ile to jest, bo nie chcę was dołować a przy okazji i siebie. 

Więc żeby chodź trochę poprawić Wam humor organizuję konkurs 
"To be contiuned..." 


Kilka "reguł"
1. Macie wybór w jakiej osobie będziecie pisać. Im różnych tym będzie jeszcze ciekawiej ;)

2. To nie ma być tylko moment jak Angeles wraca z Francji, ale też i dalsze jej przygody. Możecie pokazać jej stosunek do Germana, Pabla, Violetty itp. Przedstawcie cały 3 sezon względem Angie.

3. Nie musi być dużo dialogów i nie wiadomo jakich szczegółów. Uwzględnijcie dość ważne szczegóły, momenty. 

4. Rozpiszcie się. Niech będzie to dość długie. Gdzieś 8-20 stron z World'a, ale nie jest to obowiązkowe. 

5.  Możecie pisać to osobno lub w parach, grupach. 

6. W e-mail'ach napiszcie swoje imię lub pseudonim.



Opowiadania możecie przesyłać na mojego e-mail'a :

justynaiwaniak01@onet.pl 

jeżeli nie macie poczty możecie opowiadanie wysyłać na mojego fb. Ale nie podam go tu z powodu utrzymania małej anonimowości (wiem gadam bzdury) więc jak co to piszcie na mojego ask'a : 

 http://ask.fm/Pitowaaa


Czas macie do...  20 czerwca. 

Jak by było mało zgłoszeń lub chcielibyście dłużej to przedłużę ten czas. 

Oczywiście najlepsze opowiadania będą dodane za zgodzą zwycięzców na bloga. 

A teraz pewnie was interesuje nagroda. Szczerze nie wiem co byście chcieli dostać. Więc może tak. Wysyłając opowiadania na samym końcu napiszcie co chcielibyście dostać. 

Jak byście czegoś nie rozumieli to piszcie w komentarzach lub na ask'u.  

A... bo bym zapomniała. Ja też napiszę. Ale nie martwcie się, rozdziały będą dodawane w miarę regularnie (jeżeli to tak można nazwać). 



A więc na koniec. 
Mam nadzieję, że dość dużo osób weźmie w tym udział. 

Pisarką/pisarzom życzę weny oraz kreatywności. 


Pozdrawiam - Pitowaaa ;) 

Gdyby co, to będę na blogu/ask'u dopiero w sobotę. 
Papapatki :D 



niedziela, 18 maja 2014

Dzięki :)


Zaskoczyliście mnie tym. Nie sądziłam, że to może dziś wybić. 
Z całego serca Wam dziękuję!
Że wchodzicie, czytacie i komentujecie. 
To dla mnie wiele znaczy. Widać, że lubicie czytać to co ja piszę i wam się też podoba. 
1000 wyświetleń przybyło od 13 kwietnia. Jestem mocno zaskoczona, że w tak krótkim czasie. 

Mam nadzieję, że z czasem będzie was więcej. 
A i pamiętam o tych osobach co pytają się o rozdziały, ale i też tej niewielkiej grupce osób, która codziennie sprawdza czy jest nowy post lub rozdział. <3


Pewnie się dziwicie, że nie ma rozdziału, a pisałam, że w weekend będzie. 
Bardzo was przepraszam, ale ten tydzień był dla mnie koszmarny i to nie przez naukę, a i trochę wena siadła. Mam pomysły na kolejne rozdziały a na ten 10 jakoś nie, a chcę by był jakiś taki wyjątkowy. 

Po boku macie nową ankietę. Mam nadzieję, że zagłosujecie. 
Chcę poznać wasze zdanie na ten temat. 
Macie nie wiele czasu, ale wieżę w Was.

Ps. Mnie od środy do piątku nie będzie bo jadę na wycieczkę do Wiednia. 
Jak będziecie grzeczni to jak wrócę wstawię tu jakieś swoje zdjęcia z tego wydarzenia( o ile będziecie chcieli) 

A podoba się nowy wygląd bloga???


Pozdrawiam, ściskam, wysyłam całusy :*



czwartek, 8 maja 2014

Rozdział 9

Och. Nie uwierzycie jak ciężko jest mi opowiadać. Nie jest to ciężkie, ale trochę nudne. Pewnie się dziwicie czemu? Przecież tyle musiała przeżyć. Mówię wam, że jej przeszłość albo przyszłość, nie wiem jak to nazwać w czasie, może po prostu powiem, że kiedy Angeles wróci do Buenos Aires, jej życie będzie przypominać film. Tylko, że może się on skończyć dla niej tragicznie. Nie, nie, nie! Będzie wielki happy end. Ale chwila, co ja się tak rozpędzam. Do tego jeszcze dojdę. Trzeba wszystko po kolei, inaczej się nie da. A więc co teraz muszę wam opowiedzieć. Hm…. Skończyłam na tym jak Maria zaprosiła „swoich” rodziców, a German poznaje prawdę o Angeles. Więc teraz pewnie muszę wam przybliżyć to jak Maria pozna jej sekret. Uuuu…. To dopiero się działo. Ale nie myślcie sobie, że Maria się dowiedziała kilka dni po Germanie albo, że Angie sama jej to powiedziała. O co to, to nie. Tego dnia nie dało się zapomnieć. Był kwiecień. Piękny miesiąc. Minęły już dawno święta wielkanocne. Dobra nie będę się tak zagłębiać do rzeczy trzeciorzędnych, które i tak was nie interesują zbytnio. Ten dzień zapowiadał się jak każdy inny, ale taki nie był… 
 -To co dziś robimy?- rzekła radośnie Angeles siadając na kanapie w salonie. Naprzeciwko był German i przeglądał papiery.
-Niestety mam dziś dużo pracy.- odparł nie odrywając wzroku od kartki. Uśmiech na twarzy dziewczynki trochę znikł, ale miała jeszcze nadzieję, że Maria ma czas.
-Szkoda.- odparła ponuro i wstała z kanapy. Udała się do ogrodu, gdzie była Maria i rozmawiała przez telefon.
-Dobrze, dobrze. Będę po południu.- zakończyła rozmowę.
-Ty też dziś musisz pracować.- stwierdziła. Miała nadzieję, że w taki ładny dzień jak dziś, gdzieś pojadą. Do parku, cyrku lub na plażę.
-Niestety tak.- odparła. Podeszła do dziewczynki i przykucnęła przy niej. Widziała, że Angie jest smutna, ale próbuje to ukryć.- Ale za to jutro coś porobimy.- słysząc to kąciki ust blondynki podniosły się.
-Naprawdę?
-Tak.- Angie przytuliła mocno siostrę.
-Obiecujesz?
-Obiecuję.- niebieskooka oderwała się od siostry. Podniosła prawą rękę i pokazała mały palec.
-Na paluszek?- dodała.
-Na paluszek.- odparła Maria. Po chwili złączyły swoje palce i zaczęły się śmiać.
-Angie! Ktoś do Ciebie przyszedł.- krzyknęła Olga stojąc w progu drzwi balkonowych.
-Całkiem zapomniałam- dopiero teraz przypomniała sobie, że ,ma plany na ten dzień.- Pablo!- rzuciła biegnąc do domu.
A właśnie. Ja wam zapomniałam powiedzieć, że Angie ma przyjaciela. Jest nim o cztery lata starszy Pablo Galindo. Chodzą razem do Studia 21. Chłopak jest sympatyczny, miły i zabawny. Jest to dobre określenie na temat czasu. Teraz niestety taki nie jest jak kiedyś. Zmienił się. ja zawsze mówiłam sercu by przestało go kochać, że jest inny niż mu się wydaje. Ale nie. Serce musi zawsze postawić na swoje. Na szczęście i nieszczęście pojawił się German. Ale chwila. Co ja się tak rozpędziłam. Na to jeszcze będzie dużo czasu. Chwila gdzie ja to skończyłam. Hm… aaa! Przyszedł wtedy Pablo. Razem z Angie poszli do parku. W swoim towarzystwie spędzili dobre dwie godziny. Gadali, śmiali się, wygłupiali i śpiewali. Angeles zawsze go uważała za starszego brata. Pilnował by była zawsze, ale to zawsze uśmiechnięta i bezpieczna.
… -No, ale Olgita poszła na zakupy.- mówiła dość głośno Maria. 
-To nie wiem. Ja z Ramallo mamy ważne spotkanie, od którego zależy moja przyszłość inżyniera.- teraz odezwał się German. Angeles właśnie weszła do domu. Zdziwiła się tym co widziała. Małżeństwo Castillo było bardzo zabiegane. Blondynka weszła głębiej do salonu. Usiadła na kanapie.
-O… Dobrze, że jesteś.- rzekła Maria schodząc po schodach.- Chciałam z Tobą porozmawiać.- Angie bardzo się zdziwiła. Czyży dowiedziała się całej prawdy.
-Czy coś się stało?
-Nie to nic ważnego- odparła brunetka. Telefon, który miała w ręce zadzwonił więc go odebrała. Blondynka nie przysłuchiwała się tej rozmowie.
-Ja już jadę.- rzucił German wychodząc z gabinetu. Podszedł do Marii i ucałował ją w pulik, a Angie w czoło.
-Pa.- rzuciła Maria w jego stronę prowadząc dalej rozmowę telefoniczną. „Skoro German i Maria mają jakieś tam spotkania, to pewnie znów będę musiała być pod opieką Olgi… Uh… Znowu będziemy oglądać jakieś głupie telenowele. Muszę sobie przypomnieć co było w ostatnich odcinkach jak oglądałam”- myślała Angie. Po chwili Maria skończyła rozmawiać przez telefon.
-Zbieraj się słońce.- rzuciła szybko idąc schodami do swojej sypialni. Angeles lekko się zdziwiła, że nie ma zostać w domu, jak zawsze, tylko Maria ją gdzieś zabiera. Po chwili na schodach z powrotem była już jej siostra.
-Ale gdzie jedziemy?- zapytała niebieskooka.
-Ja jadę na spotkanie, a Ty spędzisz ten czas u moich rodziców.- odparła brunetka. Dziewczynka strasznie się zdziwiła.
-Nie!
-Angie proszę Cię. Wiem, że za nimi nie przepadasz, ale zrób to dla mnie.- błagała Maria.
-Ale Mario?!- blondynka chciała postawić na swoim, ale wiedziała, że będzie to trudne, nawet niewykonalne.
-Od razu jak skończy mi się spotkanie to przyjadę po Ciebie.- podeszła do niej i przykucnęła przy niej. – Jak będziesz u nich będę pewna, że nic Ci nie grozi. A samej w domu bym Cię nie zostawiła.- złapała ją za dłonie.
-Dobrze.- odparła od niechcenia. Wiedziała, że uległa siostrze. „Nic Ci nie grozi – nie byłabym tego taka pewna” – pomyślała.

***

-Dziękuję mamo.- odparła Maria.
-Dla Ciebie wszystko.
-Przyjadę jak najszybciej będę mogła.- Angie mocno przytuliła siostrę. Bała się, że historia się powtórzy, że znów ją straci, ale tym razem, że jej nie odzyska. Po chwili Maria opuściła dom i ruszyła na spotkanie. Serce Angeles strasznie przyspieszyło rytm. Bała się strasznie. Przez to nie potrafiła nic zrobić. Strach ją na chwilę sparaliżował, ale się otrząsnęła. Wiedziała, że nie może się im dać. Nie pozwoli by znów je z Marią rozdzielili.
-Zapraszam.- rzekła Angelica wskazując ręką na salon. Angie posłusznie, lecz powoli weszła. Uważnie ją obserwowała. Usiadła na kanapie.
-Może chciałabyś się czegoś napić?- zapytała się kobieta. Blondynka tylko przecząco pokiwała głową. –Na pewno?- dopytywała. Angie nawet nie zareagowała. – No trudno. Ale ja sobie pójdę po herbatę.- dodała wstając z sofy. Udała się do kuchni. Angeles zaczęła rozglądać się po całym pomieszczeniu. Trochę się zmieniło, ale nie mogła znaleźć jakiś wielkich zmian. Kolor ścian był ciemniejszy, a meble trochę inaczej ustawione. Po chwili do salonu wróciła Angelica z kubkiem jeszcze gorącej herbaty.
-Zawsze jesteś tak mało rozmowna?- zapytała się.
-Nie chcesz… Krr… Nie chce Pani lepiej ze mną rozmawiać.- odparła groźnie blondynka. 
-Oooo…. Co za powaga. Pani… A ja myślałam, że jestem Twoją matką.- odparła złośliwie się uśmiechając.
-Moją matką?- zadrwiła. Zdziwiła się za kogo się ona jeszcze uważa.- Od dnia, w którym trafiłam do domu dziecka ja nie mam mamy!- krzyknęła z całych sił. Miała ochotę jej to wszystko wygarnąć, ale się powstrzymała. Zacisnęła dłonie w pięści. Angelica upiła kolejny łyk herbaty i odstawiła naczynie na stolik, który je oddzielał.
-Ja to zrobiłam dla Twojego dobra.
-Dla mojego dobra?!- zakpiła z tych słów. –Ty nie wiesz co to dobro!- wstała gwałtownie z sofy. – Zniszczyłaś mi dzieciństwo!
-Maria źle na Ciebie wpływa! Ale skoro ją odnalazłaś, widać, że się słabo postarałam.- stwierdziła Angelica. Angie lekko się zlękła. – Widać, że dostałam drugą szansę od losu.- dodała podchodząc do dziewczynki. Złapała ją mocno za rękę.
-Au…- jęknęła.
-Chodź.- warknęła kobieta ciągnąc ją za sobą do wyjścia.
-Nie! Puść mnie!- krzyczała Angie. Serce przyspieszyło jej bicie, a oddech stał się szybszy.
-Do cholery przestań się szarpać!- wrzasnęła Angelica widząc jak córka próbuje się jej wyrwać
-Nie!- Angelica złapała ją za drugą rękę.
-Maria Cię nie kocha.
-To nie prawda.
-Teraz może i Cię kocha bo nie zna całej prawdy o Tobie.- Angie zaczęła przemyślać sens tych słów. „A co jeśli to prawda. Nie… Maria mnie kocha bez względu na to co się wydarzy.”- pomyślała.
-Maria mnie nigdy nie zostawi!- wrzasnęła. Coraz bardziej się z Angelicą szarpały. Wiedziała, że ona  może nie odpuścić. Mocno nadepnęła ją na stopę.
-Au…- warknęła z bólu kobieta, rozluźniając uścisk. Angie szybko się z niego wyrwała i pobiegła do swojego „byłego” pokoju. Było to pierwsze miejsce, które przyszło jej do głowy. Zamknęła drzwi na klucz, po czym się o nie oparła. Bardzo szybko oddychała. Wiedziała, że na razie jest tu bezpieczna. Po chwili pod drzwiami pokoju była Angelica. Zaczęła w nie walić. Nacisnęła na klamkę. Niestety nie mogła otworzyć drzwi.
 -Otwieraj!- ryknęła. Przez chwilę jeszcze coś krzyczała, ale odpuściła i zeszła do salonu. Blondynka zaczęła płakać. Czuła się bezsilnie.
Maria gdzie jesteś?- wyszeptała. Wstała i zaczęła chodzić po pokoju. Każdy mały drobiazg przywoływał przeszłość. W większości wspomnień pojawiała się Maria. Nagle zauważyła pod łóżkiem jakiegoś misia. Wyciągnęła go i otrzepała z kurzu. Był koloru brązowego.
-To miś od Germana na urodziny.- rzekła radośnie przypominając sobie ten dzień.- Powiedz misiu. Ty byś mnie nie skrzywdził?- zapytała. Dla odpowiedzi poruszała głową pluszaka na „nie”. –Tak sądziła.- dodała przytulając go. Nagle poczuła małe zmęczenie, więc się położyła na łóżku. Z oczu nadal wydostawały się kolejne łzy. Chciała zasnąć, ale nie mogła.

***

-I jak?- zapytał się German rozmawiając przez telefon z Marią. Właśnie skończył spotkanie i już jedzie do domu.
-Ja właśnie wychodzę.- odparła brunetka.
-To poczekaj na mnie. Zaraz będę.- rzekł kończąc rozmowę. Po 5 minutach German był na miejscu. Do samochodu wsiadła Maria.
-Kierunek dom.- zaśmiał się mężczyzna.
-Nie… Musimy podjechać do moich rodziców do domu.- odparła Maria.
-Ale po co?- zdziwił się.
-Po Angie.- rzekła jakby nic.
-Co?- zdziwił się lekko. Ukradkiem spojrzał na nią, gdyż nie mógł ryzykować prowadząc samochód.- Czemu ją do nich zawiozłaś?
-To było pierwsze co mi przyszło do głowy.- kobieta zauważyła, że German lekko się zmartwił. – Czy coś się stało?- Zerkła na niego.- Zmartwiłeś się czymś?- przyspieszył.
-Oby ona jeszcze tam była.- szepnął do siebie, ale Maria to usłyszała.
-German o co Ci chodzi?- zdziwiła się, ale też była lekko rozdrażniona tym, że brunet coś przed nią mógł ukrywać lub ukrywa.
-Nie!- warknął, gdyż miał czerwone światło. „Czemu akurat teraz”- pomyślał. Spojrzał na Marię.
-O co mi chodzi?- wziął głęboki oddech.- O to, że możesz już nigdy nie zobaczyć Angie.
-Ale czemu? Dlaczego?- nie wiedział o co mu chodzi.
-Bo Angelica sprawi by was znów rozdzielić.
-Znów? German o co Ci chodzi?- nie nadążała za nim.
-Angie… Angie jest Twoją siostrą. To jest Twoja „Roszpuneczka”.
-Co?- nie dowierzała. German ruszył dalej w drogę.- Ale jak?
-Angelica chciała was rozdzielić. Angeles oddała do domu dziecka, a Tobie powiedziała, że ona nie żyje. Dlatego też nie chciała rozmawiać na ten temat. Prawda mogła by wyjść na jaw. Ale Angeles nie odpuściła i za wszelką cenę próbowała się z Tobą skontaktować jak mi mówiła. Aż Cię znalazła… Jak mi to opowiadała to aż chwilami nie mogłem uwierzyć.- zerknął na brunetkę.- Chciał Cu powiedzieć prawdę, ale bała się Twojej reakcji.- Maria nie mogła uwierzyć w to co słyszy. Jej siostra żyje i miała ją przy sobie, a nawet tego nie zauważyła. Po policzkach popłynęły jej małe strużki łez. Ukryła twarz w dłoniach.
-Że ja jej nie poznałam. Przecież to moja siostra.- zaczęła się nad sobą użalać. Przez chwilę zapanowała cisza, którą przerywał tylko pracujący silnik samochodu.- Nie mogę jej znów stracić.- rzekła pewnie.- otarła mokre policzki.- Nie pozwolę by znów musiała cierpieć!
Po jakiś 10 minutach byli już pod rodzinnym domem sióstr Saramego. Maria szybko wysiadła z samochodu i udała się w stronę drzwi. German nie mógł jej poznać. Szybko za nią się udał. Brunetka bez pukania wparowała do środka. Zaczęła się rozglądać po przedpokoju. Zauważyła, że w salonie pali się światło. Stanęła w futrynie i ujrzała swoich rodziców. Ale nie było z nimi Angeles. Rozmawiali jak gdyby nic.
-Gdzie ona jest?- warknęła Maria.
-O Mario już jesteś?- odezwała się Angelica.
-Gdzie ona jest? Gdzie jest Angeles?- krzyczała.
-Mario przecież ona nie żyje.
-Nie kłam! Ty chcesz tylko żeby tak było.- miała dość tego. Jeszcze raz wzrokiem przeleciała po całym salonie. Odwróciła się na pięcie i udała się na górę. Angelica chciała iść za starszą z córek, ale bez słowa powstrzymał ją German. Maria stała przed drzwiami pokoju siostry. Ostatni raz kiedy tam była, było to jeszcze przed trasą koncertową. Chwyciła za klamkę i nacisnęła. Niestety drzwi były zamknięte na klucz. „Klucz”- pomyślała. Przypomniało się jej, że Angeles zawsze pod szparą drzwi zostawiała klucz do nich. Nigdy nie zostawiła go w drzwiach. Przykucnęła przy nich. Po chwili znalazła to co szukała. Wzięła go i otworzyła „wrota” do pokoju siostry. Powoli weszła i zamknęła za sobą drzwi. Zaczęła się rozglądać. Do uszu napłynął jej dźwięk płaczu. Skierowała wzrok w tamtą stronę. Na łóżku leżała Angie i płakała, przytulając misia. Maria szybko do niej podbiegła. Usiadła na łóżku i przybliżyła głowę do jej ucha.
-Nie płacz, proszę.- szepnęła, delikatnie gładząc ją po ramieniu. Blondynka strasznie się zdziwiła słysząc siostrę. Odwróciła się do niej.
-Maria.- wyszeptała dławiąc się łzami. Przytuliła ją mocno. Cieszyła się, że widzi siostrę. Brunetka odwzajemniła uścisk.
-Och… Jakim cudem ja Cię nie poznałam Angeles to ja nie wiem.- rzekła radośnie Maria. Do oczu napłynęły jej łzy szczęścia. Angie strasznie się zdziwiła tym co powiedział siostra. Oderwała się od niej.
-Ale… skąd wiesz?- wydukała.
-German mi powiedział.- odparła. Cały czas była radosna i szczęśliwa.
-Ja… ja przepraszam.- zaczęła płakać.- Powinnam Ci była powiedzieć, ale się bałam.
-Ci…- przytuliła siostrę.- Nie masz za co mnie przepraszać.- próbowała ją uspokoić.- Najważniejsze, że nic się nie stało.- radość Marii była nie do opisania. Zawsze myślała, że straciła siostrę na zawsze. A tak naprawdę od jakiegoś czasu, cały czas miała ją przy sobie. Były blisko siebie. I to ona ją znalazła.
-Ale nie jesteś zła? Przecież Cię okłamałam.- czuła lekką radość, że Maria wie, ale też bała się, że to wszystko zmieni ich relacje.
-Na razie nie rozmawiajmy o tym. Przyjdzie na to czas.- pogładziła ja po głowie. Oderwały się od siebie. Maria złapała ją za dłonie.- Pamiętaj. Zawsze będę obok Ciebie i możesz na mnie liczyć.- dodała. Brunetka zerknęła na nią. Po policzkach dziewczynki spływały samotne, pojedyncze łzy.
-Ale nie płacz.- starła jej łzy.- Wszystko jest dobrze.
-Wiem, wiem…- wzięła oddech i uśmiechnęła się.- To są tylko łzy szczęścia.- Maria odwzajemniła uśmiech. Po chwili w drzwiach pokoju pojawił się German. Lekko o nie zapukał. Siostry od razu zerknęły w jego stronę. Na twarzy miał uśmiech.
-Chodźcie. Wracamy do domu.- rzekł bez żadnych emocji, które go i tak wypełniały. Siostry tylko przytaknęły i wstały z łóżka. Angeles jeszcze zabrała ze sobą misia. Na dole Angelica jeszcze próbowała się tłumaczyć i chciała z nimi porozmawiać, ale nikt nie chciał jej słuchać. Na dziś mieli już dość wrażeń. Bez słowa wyszli i wrócili do posiadłości. 





******
Hola! 
Można by rzec, że w końcu się tu pojawiłam, ale przez szkołę nie miałam czasu pisać. Jeszcze na szybkiego dokończyłam go. Końcówka jednak mi się nie podoba. Po prostu nie wyszła :/
W nagrodę, że tak dawno nie było rozdziału ten jest o wiele dłuższy. Myślałam czy by go nie podzielić na dwa, ale nie. 
Kiedy pojawi się kolejny rozdział to nie wiem. Może w przyszły weekend, ale nie jestem pewna czy dam radę coś napisać. Nie chodzi o to, że nie mam weny. Weny jest i to aż nad miar, ale jakoś nie mam siły tego przelewać na papier :( Dobra nie będę tu nad sobą się użalać (od tego są inne miejsca) 
Doszłam do wniosku, że w tym moim opowiadaniu z Pabla zrobię zbyt wielką świnię. A to wszystko przez ten 66 odcinek.
Powiedzcie, jak się trzymacie po wyjeździe Angeles do Francji? 
Ja kiepsko, ryczałam jak mała dziewczynka :(

A tak z innej beczki.
Mam dla was taki mały pomysł pod nazwą "To be continued" 


Chodzi o to byście to wy-moi czytelnicy- wymyślili swój pomysł na ciąg dalszy przygód naszej kochanej Angeles. To by było w formie takiego małego konkursu. Chcielibyście?
Wiadomo, zwycięskie prace będą dodane na mojego bloga i będzie też jakaś nagroda. Ale o tym to jeszcze nie teraz. Powiedzcie, chcielibyście coś takiego?
Tak tylko pewnie teraz usłyszę, że nie macie czasu. 
Ale to by trwało dość długo. Gdzieś do połowy czerwca lub trochę dłużej. 

Więc teraz czekam na wasze opinie ;)

Pozdrawiam - Pitowaaa :D