niedziela, 25 października 2015

Rozdział 25


W końcu postawiłam na swoim, i się czegoś doczekałam. German nie robił ze mnie jakieś idiotki. Głupiej blondynki. Choć wiedziałam, że jeszcze dużo prawdy do odkrycia, nie poddawałam się. Na pewno musiałam poznać wiele odpowiedzi na milionowe pytania, ale na razie wystarczyło mi to co wiem. Znam historie najważniejszych dla mnie osób w życiu, a na pewno kilku ważnych. Pojawiała się luka, ogromna luka w okresie kiedy nie mieszkałam w Buenos Aires tylko w Madrycie. German nie potrafił mi powiedzieć co wtedy robiłam, i w ogóle. Teraz jakoś nawet lepiej mi się dyskutowało z Germanem, bo wiedziałam, że otworzył się i całą tą historię przede mną. Byłam mu bardzo za to wdzięczna. Ale dzięki temu poczułam, że zbliżyłam się jeszcze bardziej do niego. Przez ten cały czas niby coś czułam, ale teraz jakaś tam mnie część to rozumiała. Miałam przy sobie wspaniałą osobę, a na pewno kochanego mężczyznę.
- German, co tam u Violi? - spytałam się. Nikt nadal prócz Germana mnie nie odwiedzał. Wiedziałam doskonale, że to też za jego sprawą. Miałam jednak ogromną nadzieję, że się to zmieni.
- Dobrze. Ostatnio jest zajęta przygotowaniami do zaliczeń. Ma teraz trochę pracy przed sobą jeszcze. Ale wiem, że da sobie radę. Wierzę w nią.
- A nie ma żadnych spięć z tym jej chłopakiem?
- Nieee... - spojrzał na mnie błagalnym wzrokiem mówiącym przesadnie : Serio?
- A jak on miał na imię? - zastanawiałam się. - Jakoś na L. Nie czasem Ludwik?
- Nie, Leon ma na imię. A ja wiem, że doskonale o tym pamiętasz - pstryknął mi palcem w nos. Zaśmiałam się i jeszcze bardziej wtuliłam się w jego tors.
- Oj, pomylić się każdy może - uśmiechnęłam się niewinnie.
- Wiesz, wczoraj byłem na komendzie policji.
- Naprawdę? - zdziwiłam się. Czyżby coś się stało?
- Taak. Oddali mi twój telefon. To znaczy reszki twojego telefonu - zaśmiał się nerwowo.
- Iii? - nałgałam.
- Wiesz, zanim doszło do tego wszystkiego, z kimś wykonałaś rozmowę telefoniczną. A później musiałaś usunąć po niej dowody. Tak samo było w przypadku SMSów - urwał na chwilę. - Przypominasz sobie z kim mogłaś wtedy rozmawiać?
- Nie - odparłam beznamiętnie i bez zastanowienie się. Bo nie było nad czym. Jeżeli German nie mógł mi czegoś opowiedzieć bo nie wiedział, to ja też nie wiedziałam. Żyłam po części tylko na jego opowieściach.
- Spróbuj sobie przypomnieć - nalegał.
- German, nie przypomnę sobie tak szybko czegoś czego nie pamiętam - oburzyłam się. Uwolniłam się z jego ramion i spojrzałam na niego z góry.  - Nie potrafię tak hop siup. I proszę, nie poganiaj mnie, bo to nic nie da. Staram się ze wszystkich sił.
- Wiem, wiem. Zdaję sobie z tego sprawę. Tylko wiesz, to pomogłoby policji. Nie musieliby siedzieć nad tym kolejnych dni, by odzyskać te rozmowy.
- German... - zaczęłam. Jednak nie było mi dane  skończyć. German zniweczył dzieląca nas przestrzeń i mnie pocałował. Uspokajające muśnięcia robiły swoje. Aż miałam ochotę udusić go za takie przerywanie. Choć nie byłam aż taka temu przeciwna. Zakochiwałam się w jego ustach za każdym razem, gdy mnie całował.
- Kocham cię Angeles - szepnął.
- Też cię kocham - mruknęłam. Nawet nie myślałam co mówię. To tak samo ze mnie wyszło.
- Co powiedziałaś? - zdziwił się German.
- Eee... To co słyszałeś - zmieszałam się lekko. Odruchowo odwróciłam się od niego. Nie chciałam by wertował mnie tymi swoimi czekoladowymi tęczówkami.
To był pierwszy raz odkąd się wybudziłam ze śpiączki i wyznałam mu miłość, kiedy on na każdym kroku wyznawał mi swoje uczucia co do mnie.
- Angie? - szepnął German. Delikatnie położył dłoń na moim ramieniu. - Hej, słońce - zaśmiał się lekko. Potarł mi ramię. - Uszczęśliwiłaś mnie tym zdaniem, bardzo - mruknął mi do ucha. Uśmiechnęłam się od razu.
- Ale nie myśl, że to... No wiesz... Coś dla mnie znaczyło. Chciałam ci, tylko, poprawić humor - spojrzałam na niego poważnie, co było trudne przez chwilę.
- Tak, dobrze. Będę pamiętał - powiedział z udawanym spokojem i chłodem. Przedrzeźniał mnie po prostu. Momentalnie, nawet nie wiem kiedy, cmoknął mnie w usta.
- Dla mnie to też nic nie znaczyło - powiedział bardzo niskim głosem. Wybuchłam śmiechem. Po chwili przyłączył się do mnie German. Razem śmialiśmy się już nawet nie wiedząc dokładnie z czego się śmiejemy.


Następnego dnia miałam nieoczekiwaną wizytę. Odwiedził mnie nie kto inny jak Violetta. Byłam lekko zdziwiona jej przyjściem. Uśmiechnięta i roześmiana weszła do sali, ubrana w miętową spódniczkę przed kolano, białą bluzkę z napisem i baleriny. Przez ramię przerzuciła brązową torebkę , a pod ręką trzymała jakiś fioletowy zeszyt. Zapewne swój pamiętnik. German wspomniał, że jego córka go pisze. Tak samo jak jej matka. Ciekawe czy ja kiedykolwiek pisałam coś na wzór pamiętnika?
- Część Angie - zawołała radośnie rzucając mi się na szyję.
- Część - wydukałam ściśniętą.
- Nie wiesz jak się cieszę, że cię widzę. Tata chyba w końcu zrozumiał... A zresztą nieważne. Powiedz jak się czujesz? - spytała siadając na moim łóżku.
- Yyy... Dobrze. Dobrze.
- To dobrze, nie? - zaśmiała się.
- Tak.
Zapadła między nami lekko niezręczna cisza. Dziewczyna strasznie się we mnie wpatrywała.
- Mam coś na twarzy? - spytałam zdezorientowana.
- Nieee... Po prostu... tak dawno cię nie widziałam. Stęskniłam się - szepnęła. I co ja miałam jej powiedzieć. Ja też za tobą, choć cię nie pamiętam.? Złapałam jej dłoń i lekko ścisnęłam. To było jedyne rozsądne co mogłam zrobić.
- Wszystko się ułoży, zobaczysz - zapewniłam ją, choć sama nie byłam co do tego stuprocentowo pewna.
- Wiem, że się ułoży. Bo niby jak miało by być? - zaśmiała się.
- No właśnie.
- Tata cię kocha, wiedz to. A on się nie podda tak łatwo - uśmiechnęła się pewnie siebie.
- A co tam u ciebie słychać ? - spróbowałam zmienić temat.
- No wiesz. Trochę dużo pracy mamy w Studio. Zaliczenia, próby. Och... Urwanie głowy. Fran znów się posprzeczała z Diego, a przez to też nie możemy dłużej niż trzy sekundy zrobić próby grupowego utworu. No bo ona uważa, że jestem po stronie Diega, a tak nie jest. A jak próbuję jej to uświadomić, to się zaczynamy kłócić i nie możemy dojść do porozumienia. I przez to też nie mamy prób duetu. A zaliczenie za trzy dni...
- Wszystko się ułoży - próbowałam poprawić jej humor.
O matko, nie wiedziałam, że nastolatki są aż tak wylewne.
- To też wiem, ale kiedy? Zaraz zaliczenie a my nic nie przećwiczyłyśmy. Nic nie jest ustalone! - warknęła.
- To może spróbujcie schować topór wojenny na kilka prób i zaliczenie? - zaproponowałam.
- Mogę spróbować znów z nią porozmawiać, ale co z tego wyjdzie, to nie wiem. Wiesz, Fran czasami bywa bardzo uparta.
- Nie zmienisz tego jaka jest. Musisz z tym się pogodzić. Ty pewnie też nie lubisz odstępować od swoich racji, prawda?
- Ooo.. Ja to co innego. Zawsze próbuję wysłuchać co kto ma mi do powiedzenia.
- Zawsze?
- No, może czasami nie - zaśmiała się. - Wiesz, myślałam, że trudno będzie mi się z tobą rozmawiać. Ta amnezja i w ogóle. Ale się na szczęście pomyliłam - przytuliła mnie. - Kocham cię Angie.
- Wiem - mruknęłam niesłyszalnie.
- Brakuje nam zajęć z tobą. W ogóle odkąd stał się ten wypadek, w Studio jest inaczej. Palbo się dziwnie zachowuje, zmienił się...
- Co to znaczy, zmienił się? - choć nie wiedziałam o kim mówi, próbowałam podtrzymać rozmowę nie o mnie.
- No jest inny niż był. Musiałabyś go zobaczyć. Każdy kto go zna, wie jaki był a jaki jest teraz. No nie jest sobą - warknęła.
- No a jaki jest teraz?
- Inny. Inny niż był. Odnosi się do nas z taką ukrywaną wyższością. I chyba nie martwi się o ciebie - szepnęła. - Chciałam z nim wiele razy porozmawiać, ale nie mam odwagi. Każdy to widzi w Studio, ale nie mówi się o tym. Nie chcemy żeby myślano, że spiskujemy czy co gorszego. Musisz do nas szybko wrócić - złapała mnie za dłoń.
- Postaram się - uśmiechnęłam się lekko. - Twój tata mówił, że pięknie śpiewasz.
- Wyolbrzymia mój talent - machnęła dłonią.
- A zaśpiewasz bym mogła się przekonać kto ma rację?
- Hm... Dobrze, i nawet wiem co.
Ahora, sabes qué?
 Yo no entiendo lo que pasa
 Sin embargo sé
 Nunca hay tiempo para nada
 Pienso que no me doy cuenta
 y le doy mil una vueltas
 Mis dudas me cansaron
 ya no esperaré...

 Y vuelvo a despertar en mi mundo
 siendo lo que soy
 Y no voy a parar ni un segundo,
 mi destino es hoy
 Y vuelvo a despertar en mi mundo
 siendo lo que soy
 Y no voy a parar ni un segundo,
 mi destino es hoy
 Nada puede pasar
 Voy a soltar todo lo que siento, todo, todo...
 Nada puede pasar
 Voy a soltar todo lo que tengo
Nada me detendrá





******
Witam, witam :D
Trochę się naczekaliście na ten rozdział i w związku z tym chcę was za to przeprosić.
Następny będzie o wiele szybciej, a na 10.000 wyświetleń będzie niespodzianka, którą dodam jeśli się wyrobicie 2.11, bo zdążę do tego dnia, przynajmniej przepisać "TO"

Ściskam - Sanna ;) 

4 komentarze:

  1. Nono 💕
    Jeden z lepszych rozdziałów 😂
    Ludwik chłopak Violki hahahahahahhah xd
    Czekam na next :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :*
      Szczerze to nie wiem czemu dałam że Ludwik. Pierwsze lepsze imię, chyba.
      A next niebawem, niebawem. Tylko trzeba dopisać finałową scenę i będzie.
      Nie wiesz jak mi poprawiłaś nastrój tym komem :D
      Gracias :*

      Usuń
  2. Tak jak zawsze rozdział świetny! :)
    Germangie, słodkie <3
    Ludwik chłopakiem Violetty? Hahaha :D
    CZEKAM NA NEXT!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wszyscy mamy polewkę z Ludwika hahhahahaa :D
      Dzięki :*

      Usuń