niedziela, 9 listopada 2014

Rozdział 17

Ból.
Straszny .
Wielki.
To jedyne co teraz czułam.
Oczy miałam zamknięte, a powieki były bardzo ciężkie. Nie miałam nic siły. Jakby ktoś mi je odebrał. Cały czas błądziłam w błogim śnie, bez końca. Nie wiedziałam gdzie jestem. Nikogo przy mnie nie było.
Jednak z upływam czasu, odczuwałam wszystko bardziej. Ból się wzmocnił, otoczenie jakby stało się wyraźniejsze. Po dźwięku musiałam poznawać, czy ktoś jest niedaleko, czy też nie. Często jakaś dłoń łapała moją prawą i trzymała. Przez długi czas. Raz mocniej, a raz lżej. Całowano też ją. Ciekawiłam się kto to jest. Nie pamiętałam kto to może być.  Nic mi nie przychodziło do głowy. Chciałam coś zrobić, obudzić się, choć na chwilę, ale moje ciało jakby było przeciwko mnie. Nic nie mogłam. Czułam się jakbym była więźniem we własnym ciele.
Jedno, jedyne  zdanie, które wyłapałam całe, musiało być wypowiedziane przez mężczyznę. Piękny, melodyjny, a zarazem smutny i zmartwiony głos, powiedział: 

”Tęsknię, i to bardzo… Bez ciebie w moim życiu pojawiła się pustka. Wielka. Ogromna. Którą to ty możesz zapełnić. Proszę, obudź się. Wróć do mnie, kochanie.”  

To było jedyne co mi dodawało wiary. Wiedziałam, że ktoś tam na mnie czeka. Wierzyłam, że te słowa przyciągną mnie do tej osoby, która je wypowiedziała, do tego pięknego głosu. Jednak jedyną przeszkodę do szczęścia musiałam sama pokonać. To ja musiałam pokonać swoją słabość, a On jedynie mógł mi dodać siły.


Znów mnie złapano za dłoń. Bardzo delikatnie. Jakby się bał ten ktoś, że złamie mi ją, ściskając mocniej. Teraz dopiero zorientowałam się, że moja lewa ręka jest zgięta w łokciu. I chyba w coś włożona. Nogę prawa za to miałam lekko uniesioną. 
Czemu? 
Nie miałam pojęcia, ale chciałam się dowiedzieć. 
Co tak właściwie się stało? 
Czemu się nie budzę? 
Nie wiedziałam też czemu gdy On mnie dotyka, serce biło mi szybciej. Lub jakoś inaczej. 
Przy Nim moje ciało robiło się jakoś dziwne.


W końcu jednak się przełamałam. Przezwyciężyłam swoją słabość. Słyszałam coraz więcej. Tak jakbym wynurzała się z wody. Delikatnie ruszyłam jednym palcem, później kolejnym i kolejnym, aż całą dłonią. Po chwili rozległy się głosy, z każdą sekundą słyszałam je coraz lepiej. Byłam coraz bliżej ich. Aż w końcu otworzyłam oczy i wzięłam głęboki wdech. Jednak coś miałam na twarzy. Przeszkadzało mi w oddychaniu. Szybko jednak ktoś mi to zdjął. Mrużąc oczy wzięłam kolejny oddech. Tym razem było dobrze. Otworzyłam oczy, po przyzwyczajeniu się do światła. Nade mną stało kilka osób. Po lewej dwie tak samo ubrane kobiety i jedna trochę inaczej, a po prawej młoda dziewczyna i wysoki, dobrze zbudowany mężczyzna. Wszyscy wpatrywali się we mnie z radością wymalowaną na twarzach. oddychałam powoli. Chwilę ciszy przerwała kobieta, która stała najbliżej mnie. Na sobie miała granatowy fartuch lekarski.
- W-witam… Jestem pani Hooch i zajmuję się panią. Proszę mi powiedzieć, słyszy mnie pani?
Przez chwilę na nią spojrzałam i tylko potwierdzając jej słowa, kiwnęłam głową.
- Dobrze. Jest z panią kontakt. A boli coś panią?
Jednak puściłam jej pytanie mino uszu. Rozejrzałam się po wnętrzu Sali. Białe ściany ozdobione kilkoma pejzażami w ramkach, tego samego koloru sufit. Pomieszczenie było wszechstronne. Nie było innego łóżko niż mojego. Stały za to dwa kremowe fotele i brązowy stolik. Okno było odsłonięte i do środka wpadały promienie słońca. Za mężczyzną, trochę dalej, przy ścianie była komoda, a dalej drzwi. Po obu stronach łóżka stały nieduże szafki.
- Boli coś panią? – powtórzyła kobieta. Spojrzałam w sufit i znów pokiwałam głową. Tak naprawdę bolała mnie każda najmniejsza część ciała. Dziwiłam się, że jeszcze z bólu nie płaczę.
- Hm – westchnęła pani Hooch. – Proszę podać pacjentce leki przeciwbólowe – zwróciła się do jednej z dwóch tak samo ubranych kobiet. Ta natomiast pokiwała głową i wyszła.
- Proszę wezwać do mnie ordynatora. Powiedz, że to pilne – zwróciła się tym razem do drugiej i ta tak samo jak pierwsza, przytaknęła i wyszła.
- Zaraz dostanie pani środki przeciwbólowe. A później, jeżeli będzie możliwość, zrobimy prześwietlenie i  tomografię głowy – rzekła i wyszła. Młoda dziewczyna zaczęła nagle płakać. Nie rozumiałam czemu. Może coś się stało. Obeszła moje łóżko i usiadła po mojej lewej stronie. Uważnie mi się przyglądała, ale nic nie mówiła, tylko cicho płakała. Mężczyzna usiadł za to po mojej prawej stronie i ukrył moją dłoń w swoich. Do dłoni miałam coś przyklejone. Odchodziła od tego cieniutka rurka. Podążyłam za nią aż do maszyny gdzie się kończyła. Było tam dość dużo guzików i kolka kolorowych kresek. Zauważyłam, że mężczyzna poszedł za moim wzrokiem, bo też spojrzał na urządzenie. Chciał coś powiedzieć, ale się powstrzymał. Nagle dziewczyna zerwała się z miejsca i otarła łzy. Ucałowała mój policzek i szybko opuściła salę. Byłam zdziwiona jej zachowaniem. Nie wiedziałam o co jej chodziło. Nie wiedziałam też kim Ona jest.

Do sali weszła pielęgniarka. Nie zwracałam na nią jakoś uwagi. Stanęła przy łóżku.
- Proszę to zażyć. Ukoi, choć trochę ból – rzekła podając jakąś tabletkę i szklankę z wodą. Mężczyzna jak na zawołanie, puścił moją dłoń. Powoli ją podniosłam. Nie miałam za nic siły. Drżącą dłonią wzięłam tabletkę. Była biała i nieduża. I to ma mi pomóc? Nagle ktoś podniósł mnie lekko. Bardzo powoli. Jednak nawet to przysporzyło mi ogromny ból. Zacisnęłam oczy próbując nie krzyczeć czy wyć. Choć to było trudne.
- Zaraz przestanie panią boleć – zapewniła mnie kobieta. Powoli przybliżyłam lekarstwo do ust i położyłam na języku. Pielęgniarka podała mi kubek, ale mężczyzna go wziął i pomógł mi się napić. Tabletka trafiła na swoje miejsce. Uniosłam lekko wzrok do góry i natrafiłam na piękne, czekoladowe tęczówki, które wręcz mnie zahipnotyzowały. A nawet nie wiedziałam czemu, oddech stał się nierówny a serce łoskotało mi przeraźliwie głośno. Bałam się, że ktoś je usłyszy prócz mnie. On, uśmiechnął się i położył mnie na poduszce.
- Lek za chwilę może zacząć działać – zwróciła się do mężczyzny, kobieta. – Więc jeżeli chce pan porozmawiać z pacjentką, to proszę to zrobić dość szybko. Często osoby pod działaniem tego leku majaczą lub bełkocą, a czasami po prostu zasypiają .
Mężczyzna tylko przytaknął. Pielęgniarka od razu wyszła z Sali. 
Znów usiadł koło mnie, i znów złapał moją prawą dłoń. Nie wiem czemu, ale nie chciałam patrzeć mu prosto w twarz. Bałam się, że znów te jego tęczówki mnie zahipnotyzują. Spojrzałam tak to w przeciwną stronę. Po chwili poczułam, że środek przeciwbólowy zaczyna działać. Bardzo powoli, ale zaczynał.
- G-gdzie  j-ja  j-jestem – wydukałam cicho.
- W szpitalu św. Pio – odparł po chwili.
- W?
- W? Buenos Aires, Argentyna – odparł zdziwiony moim pytaniem.
- Hm – westchnęłam. Przynajmniej coś już wiedziałam, zapewniłam się w duchu.
- Mogłabyś na mnie spojrzeć – poprosił. Jednak nie wykonałam jego prośby. – Proszę, spójrz na mnie. Na chwilę – błagał. Leki zaczynały już bardziej działać. A co mi tam. Mogę na niego spojrzeć. Odwróciłam głowę i od razu utonęłam w jego oczach. Takich pięknych.
- Nic nie pamiętasz, Angie? – spytał powoli.
- A kto to niby jest ta Angie? – zakpiłam.
- Kto to niby jest? – powtórzył. – To ty! To ty, Angie! Moja Angie!
Powieki nagle stały się jakoś dziwnie ciężkie. Już czułam, że sen nadchodzi. Ucieczka od bólu.
- Nie! – krzyknął mężczyzna. Ujął moją twarz w dłonie i lekko nią potrząsnął. – Nie, nie zasypiaj! Angie nie! – opanował się jednak szybko. – Powiedz mi, pamiętasz coś?- w jego głosie słychać było ogromną nadzieję. – Cokolwiek – nalegał. 
Niestety pokręciłam przecząco głową i zasnęłam. 





******
Hola!!!
Witam wszystkich po wielkich zmianach! 
Mam nadzieję, że się podobają :)
I przepraszam, że w ciągu dzisiejszego i wczorajszego dnia nie mogliście wejść na bloga, ale niestety ale takie kroki z mojej strony musiały zostać niestety podjęte. 
Ale już jest, więc się cieszmy!!!
Komentujcie, motywujcie bo wena coś stanęła i nie chce się ruszyć!!!

Ściskam ~ Sanna :D

6 komentarzy:

  1. aw!!!
    wygląd jest cudowny. Na początku to moja mina: Czy na pewno trafiłam na ten blog co chciałam? Ale na prawdę świetnie to wszystko wygląda.
    A co rozdziału: WTF?!
    Czyli jak dobrze rozumiem Angie to wszystko się przyśniło? Miała jakiś wypadek?! Czy co?
    Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział.

    Do następnego

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki :D
      Chyba te godziny męczarni nie poszły na marne ;)
      Wiem, rozdział wyszedł słabo...
      Żeby zrozumieć ten rozdział choć trochę, radzę zajrzeć do prologu :) Tam było to wyjaśnione, jeżeli dobrze pamiętam :)
      Dzięki :D

      Usuń
  2. Czadowy rozdział! Na początku tak pacze i nie kumam o co chodzi. Jakiś wypadek czy co? Następnie spoglądam na prolog i nagle wszystko staje się jasne! <3 . Śliczny rozdział. Taki smutny. Niby nic się szczególnego nie dzieje, a jednak dzieje się dużo. Czekam niecierpliwie na nexta :* .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Heheheee...
      Zapomniałam dodać na początku rozdziału, by każdy kto czyta najpierw zerknął na prolog ;)
      No ale to było robione w pośpiechu, więc dużo rzeczy ominęłam...
      "Niby nic się szczególnego nie dzieje, a jednak dzieje się dużo" ~ fajnie ujęte...
      Dzięki ;D

      Usuń