środa, 23 kwietnia 2014

Ogłoszonka :)

Po pierwsze chcę was już teraz poinformować, że zakładka "Bohaterowie' została zrobiona. Tam możecie chodź trochę bliżej ich poznać. To na pewno jeszcze nie wszyscy. Reszta pojawi się w miarę moich możliwości.
No tak już wiem kogo tam na dzień dzisiejszy zabrakło : Olgi i Ramalla. Wybaczcie mi to. Postaram się ich niedługo dodać :/


A po drugie to ankieta.  Będzie ona trwać jeszcze tylko 6 dni a więc proszę głosować, bo jak na razie jest remis. Przez co ja nie wiem co wy chcecie w rozdziałach.
Więc proszę o głosy. Tylko takie na serio a nie, że sobie tak dla jaj wciśniecie a potem będziecie narzekać, że jest tak a nie inaczej. 


A rozdział kiedy się pojawi to nie wiem. Mam trochę mało czasu bo muszę przepisać kalendarz wydarzeń. Wiecie ile tego jest. OMG. Obym się do niedzieli wyrobiła.

A więc zachęcam do  głosowania ----> 





******
Pozdrawiam - Pitowaaa :)

sobota, 19 kwietnia 2014

Rozdział 8


Na początku chcę podziękować jednej osobie, która pomogła mi przepisać ten rozdział. Musiała się męczyć z moim nie zbyt ładnym pismem. Dlatego też dla niej dedykuję ten rozdział. Jeszcze raz dziękuję Wiki za pomoc. 



… Później w salonie pojawiła się Angeles. Zerknęła na gości. Nie mogła uwierzyć, że to byli jej biologiczni rodzice. Na twarzy pojawił się mały wyraz złości i nienawiści do nich. Dłonie mocno ścisnęła w pięści. Próbowała się powstrzymać od jakiegokolwiek złego ruchu.
-Mamo, tato to jest Angie. Angie to są moi rodzice.- przedstawiła ich sobie Maria. Chodź tak naprawdę nie musiała.
-Angie.- szepnęła ponaglanie brunetka.   
-Dobry wieczór.- przywitała się z sztucznym uśmiechem.
-Witaj słońce.-rzekła Angelica robiąc ogromny uśmiech, podchodząc do dziewczynki.- Maria dużo nam o Tobie opowiadała. Mówiła, że jesteś ładna, ale widzę , że nie mówiła całej prawdy, bo jesteś przepiękna.- dodała. Próbowała w ten sposób jakby zdobyć sympatię „córki”.
-To co? Zapraszam do stołu.- odparła Maria, przerywając niezręczną ciszę. Wszyscy udali się w kierunku jadalni. Zajęli miejsca. Angeles po prawej stronie miała Germana, po lewej siostrę- Marię, a naprzeciwko Ich. Nie chciała nawet myśleć, że to są jej rodzice. Oni dla niej już nie istnieli. Jedynie w koszmarach i wspomnieniach się pojawiali.
-A więc smacznego życzę.- rzuciła miło Olga kładąc na stół ostatni potrzebny produkt i znikając za drzwiami swej twierdzy. Zaczęli konsumować posiłek. Jedzenie Olgi zawsze było pyszne, ale tym razem było wyborne. Po prostu przeszła siebie. Na początku jakoś rozmowa im się nie kleiła. Ale po czasie nawet to wyszło. Angeles cały czas tylko im się przysłuchiwała. Nie miała zamiaru nic mówić. 
-I co Mario? Myślałaś o tej trasie?- zapytał się starszy mężczyzna.
-Co?! Jakiej trasie?- zdziwiła się blondynka. Zerkła na siostrę. Poczuła strach, że znów je rozdzielą.- Chcesz mnie zostawić?
-Nie Angie.- odparła szybko. Spojrzała na nią. Odgarnęła kosmyk włosów z jej twarzy. –Nic nas nie rozdzieli. Pamiętaj.- pocieszała ją, ale blondynka jakby czuła deja vu.
-Nie! Ja nie chcę znów cierpieć i być sama! – wrzasnęła. Brunetka przytuliła ją. Delikatnie gładziła jej plecy.
-Nigdy nie będziesz sama. Przysięgam.
-Naprawdę?- nie dowierzała. Oderwała się od niej i spojrzała na jej twarz.
-Tak.-szepnęła Maria. Dłonią starła dziewczynce łzy, które pojawiały się na jej twarzy.-Kończ danie.-dodała. Blondynka wróciła do konsumowania posiłku, tak samo jak reszta osób. Dla Angeles każda minuta wydawała się być wiecznością. Czas się jej strasznie dłużył. Chciała jak najszybciej odejść od stołu. Ale nie chciała zrobić Marii przykrości więc grzecznie siedziała. Ciapciała widelcem po jedzeniu. Wszyscy prócz niej radośnie rozmawiali. Odkąd Ich zobaczyła cały czas chciała się zapytać: Czemu? Dlaczego? Czy ją kochali? W końcu zebrała odwagi. Przerwała im rozmowę.
-Opowiecie mi coś o siostrze Marii?- zapytała niewinnie jakby nic złego nie powiedziała. Angelica słysząc to nerwowo przełknęła ślinę.
 -Angie.- szepnął przez zęby groźnie German.
-No co Angie?- zdenerwowała się.-Chcę coś o niej wiedzieć.
-Angeles...-zaczęła Angelica. -Hmm...Mała, słodka, kochana, przyjacielska. Była pilna. Z Marią były nierozłączne. Zawsze chodziła zamknięta w sobie. W takim swoim świecie. Kochałam i kocham ją nadal. Tęsknię za nią.-dodała ze skruchą. Blondynka mocniej zacisnęła w dłoni widelec. Złość w niej narastała widząc jak kłamie. I to prosto w jej oczy.
-Nie! Ty jej nigdy nie kochałaś! Nie tęsknisz za nią!- zaczęła krzyczeć Angeles. Wstała z krzesła.- Kłamiesz!- spojrzała na jej twarz a później przeniosła wzrok na jej szyję. Pamiętała, że kiedyś zawsze miała na niej naszyjnik zrobiony przez nią na jej urodziny. Mówił, że zawsze będzie go nosić. Widać, że kłamała już wtedy.
-Angie uspokój się.-  rzekła Maria głaszcząc po ramieniu dziewczynkę.
-Nie! A gdzie niby jest wisiorek, który od niej dostałaś? Wyrzuciłaś tak samo jak ją z serca!- dodała. ostatni raz spojrzała w oczy Angelici, po czym pobiegła do siebie do pokoju. Rzuciła się na łóżko i zaczęła szlochać. Przy stole zapanowała dość dziwna cisza.
-To ja może pójdę do niej.- stwierdził German wstając od stołu.

- To my już będziemy lecieć.- dodała Angelica. Pożegnali się i opuścili dom Castillo. W tym czasie German wszedł do pokoju siostry Marii. Usiadł na łóżku obok Angie. Słychać było wyraźnie jej szlochanie.Brunet delikatnie dłonią pogładził ją po plecach. Czuł jak drży. W czasie kolacji bacznie obserwował blondynkę. Już wcześniej miał małe podejrzenia co do niej, ale nie miał dowodu i pewności w swoje przekonania. Ale teraz wszystko zaczęło mu się układać w całość. Bardzo jej współczuł tego co musiała przeżyć. Jednak nie potrafił sobie wyobrazić jak się wtedy czuła. Było to dla niego zbyt koszmarne.
-Angeles.- rzekł nieśmiało i cicho. Błękitnooka słysząc pełne swoje imię, strasznie się zdziwiła, ale też i wystraszyła. Odwróciła powoli głowę w jego stronę. Na twarzy miała strumienie łez. Oczy zmęczone, a włosy potargane.
-Jak ty mnie nazwałeś?- odparła próbując ukryć swój strach. Bała się, że on wszystko może już wiedzieć i że powie o tym Marii.
-Angeles.- rzekł.- Przecież tak masz na imię.- dodał robiąc na twarzy lekki uśmiech. Jej przypuszczenia stały się rzeczywistością. Wiedział o jej tajemnicy.
-Ale… ale… jak?- bełkotała.
-Po tej szopce, którą odstawiłaś na dole domyśliłem się. Już wcześniej coś podejrzewałem, ale myślałem, że to tylko jakiś dziwny zbieg okoliczności.- dodał.
-Przepraszam.- wyszeptała cicho. Usiadła na łóżku i próbowała powstrzymać łzy. Bała się mu spojrzeć w twarz, w oczy.
-Ej… Nie masz za co przepraszać.- objął ją ramieniem i przyciągnął do siebie. Czuł od niej strach.- Z nami jesteś bezpieczna. Angeles spojrzała na niego. Ogarnęła ją wielka radość.
-Proszę nie mów Marii.
-Nie powinnaś jej oszukiwać. Powinna znać całą prawdę.- odparł z mocnym naciskiem na dwa ostatnie wyrazy.
-Wiem. Ale….ale noję się jej reakcji.- spuściła głowę.- Nie chcę znów jej stracić. Ktoś znów będzie chciał nas rozdzielić. Ja nie chcę tego.
-Och… stawiasz mnie w trudnej sytuacji.
-Proszę nie mów jej.- spojrzała się na niego.- Sama jej to powiem, jak będę gotowa. German przez chwilę się zastanawiał.
-Hm… Dobrze.- odparł widząc błagalną minę dziewczynki. Angie przytuliła go mocno. Cieszyła się, że ma w nim takie duże oparcie. Jeszcze wtedy nie wiedziała, że to z czasem, z biegiem lat, przerodzi się w bezgraniczną miłość. Piękne uczucie, które ich odmieni. Sprawi, że niemożliwe stanie się możliwym. Najskrytsze marzenia się spełnią. Nagle do pokoju weszła Maria. Widząc radosną Angeles, odetchnęła z ulgą. Strasznie się o nią martwiła.
-Tu jesteście.- stwierdziła podchodząc do łóżka, siadając obok dziewczynki. Zerkła na nią. Na twarzy nadal miała łzy, ale uśmiechała się. oczy miała przykryte powiekami. Musiała chyba nie zauważyć jak do pomieszczenia weszła brunetka.
-Nie płacz skarbie.- szepnęła siostra Angie. Starła jej delikatnie dłonią łzy. Odgarnęła za ucho uciążliwy kosmyk, który odczepił się od fryzury dziewczynki. Otworzyła oczy i spojrzała na siostrę, która się uśmiechała. Nadal była w uścisku z Germanem, jednak szybko się z niego uwolniła i przytuliła się do Marii. Kobieta nie wiedziała co powiedzieć. delikatnie gładziła jej głowę. Mijały sekundy, minuty a one jak posągi, nie ruszały się. Jednak po chwili Angeles oderwała się od niej.
-Nigdy mnie nie zostawisz. Będziesz przy mnie. Zawsze.- patrzyła prosto w jej oczy. Mówiła bardzo poważnie. Chciała mieć potwierdzenie.
-Zawsze.- przytaknęła brunetka. W oczach Angie aż ze szczęścia, pojawiły się łzy.
-To co. Jest już trochę późna pora. Czas spać.-stwierdził German.
-Tak. To był bardzo długi i męczący dzień. Blondynka tylko przytaknęła głową. Małżeństwo Castillo wstało z łóżka i udało się do drzwi.
-Poczekajcie.- rzuciła niebieskooka. Wstała z łóżka i podbiegła do nich. Rzuciła im się w ramiona.-Kocham Was. 





******
I kolejny rozdział za nami. Trochę krótki mi się wydaje, ale nie miałam pomysły zbyt na niego :/
Miałam mały problem i musiałam zrobić tak zaznaczone, bo inaczej nie było widać tekstu. Mam nadzieję, że nie utrudniło to czytania. 
Coś w ankiecie się wyrównały głosy. Przez to nie wiem jak mam napisać kolejne rozdziały. Więc głosujcie! 
Pod ostatnim postem z króciutką jednorazówką było bardzo mało komentarzy. Czyży już nie lubicie mego bloga. Nie chcę znów wymuszać komentarzy. Dlatego:
Komentujcie!


Z okazji świąt wielkanocnych życzę wam dużo zdrowi, szczęścia, żebyście je spędzili w gronie rodziny i bliskich itd. Nie będę się rozpisywać. 

A więc wesołego Alleluja !

Pozdrawiam - Pitowaaa :)

niedziela, 13 kwietnia 2014

Dziękuję


Od 20.03 przybyło kolejne 1000 wyświetleń. Nie mogę uwierzyć, że tak szybko to się stało. 
Dziękuję wam, że wchodzicie na ten blog, czytacie a przede wszystkim komentujecie. 
Od 8 lutego aż dwa tysiące osób weszło na tego bloga. Na początku sądziłam, że będzie was o wiele mniej, ale się myliłam. Jest odwrotnie. Was przybywa. To aż się boję pomyśleć co to będzie za miesiąc lub dwa. 

A więc do kolejnego rozdziału ;)
Pozdrawiam - Pitowaaa :)

A tak przy okazji to imieniny mam jutro a nie dziś :D 

sobota, 12 kwietnia 2014

Życie

Życie.
Dla niektórych okres od narodzin aż do śmierci. Dla innych droga do życia wiecznego. Ścieżka, którą każdy Musi pokonać. Jedni dłuższą inni zaś krótszą. Czasami myślę nad jego sensem. Czemu ten dar przypadł właśnie mi? Jakie plany ma wobec mnie On? Dużo pytań, a żadnej odpowiedzi. Czasami myślę, że jestem jak powietrze, jak nieskażone  to niezauważalne, ale jak zanieczyszczone to przeszkadza. Bycie takim popychadłem. Zrób to, podaj tamto, daj to? Ale ja nie chcę rak żyć! A to wszystko przez jeden dzień z mego życia. Przez jedno wydarzenie…
… 3 kwietnia. Wróciłam ze szkoły do domu. Jak zwykle w kuchni był mój brat – Artur i tata. Ten drugi akurat rozmawiał przez telefon. Zaczęłam przysłuchiwać się rozmowie. Jedyne co wyłapałam „Wuja Tadek nie żyje. Zmarł dziś po południu”. Me w pół przymknięte oczy ze zmęczenia, otworzyły mi się z niedowierzaniem. Nie mogłam uwierzyć w to co słyszę. Trochę się tym zmartwiłam, ale nie przejmowałam się tym. Przecież nie jest to żadna bliska rodzina. (…) Minął czwartek, piątek. Nadeszła sobota. Dzień pogrzebu. Czarna sukienka do kolan oplatała moje ciało. Na nogach były czarne, zimowe koturny. Jeszcze czarne bolerko i już ubrana. Włosy zaczesałam w warkocza na bok. Usta musnęłam bezbarwnym błyszczykiem. Zeszłam po schodach do przedpokoju. Wszyscy kończyli się szykować. Po 15 minutach byliśmy pod kościołem. Udaliśmy się do kaplicy. Weszliśmy. Ja z Natalią- moją siostrą- nie wchodziliśmy głębiej. Jakoś nie chciałam go zobaczyć. Może bałam się. nie wiem, ale coś nie kazało mi tam wchodzić. Stałam przy drzwiach. Po chwili wyszliśmy z kaplicy i przeszliśmy do kościoła. Zajęliśmy miejsca w bocznej części budowli. Siedziałam na ławce i nie wiedziałam co o tym wszystkim myśleć. Próbowałam jakoś zebrać myśli, ale coś mi cały czas przeszkadzało. Nagle zaczęły bić dzwony. Wszyscy wstali. Zaczęli wchodzić z trumną, na której wiesz ku był hełm strażacki. Dopiero, gdy ją zobaczyłam, zdałam sobie sprawę z tego co tak naprawdę się stało. Poczułam dziwne  uczucie w sercu. Całe moje ciało ogarnął wielki smutek i żal. Do oczu napłynęły mi łzy. Na jakiś czas udało mi się je powstrzymać. Msza dość szybko minęła. Wszyscy zaczęli przechodzić na cmentarz. (…)
-Żegnamy dziś brata, ojca, wuja…- zaczął ksiądz. Nie chciałam go słuchać, ale jakoś same słowa wpadały mi do uszu. Musiałam walczyć z tym, żeby tego nie słuchać, ale też i ze łzami, które coraz bardziej napływały do moich oczu. Nagle wspomnienia zaczęły wracać do mnie jak bumerang.

Miałam wtedy zaledwie pięć lat, ale pamiętam to tak dobrze. Chodź te wspomnienia są czarnobiałe, wiem, że tak było. Nie potrafiłabym sobie czegoś takiego wymyśleć czy przyśnić. Był to pogrzeb mojego dziadzi. Pamiętam jak, jeszcze w starej kaplicy, leżał. Kładłam kwiatki, które rano mama wyrwała z ogródka. (…) później obraz robi się zamazany. Kojarzę tylko jak szłam z ciocią między pomnikami zmarłych. Nie główną aleją, tylko boczną. (…) Widzę jak babcia płacze. Tylko ją pamiętam. Jest dużo osób, ale u niej widzę emocje. Szlocha z bezsilności i płacze. Po chwili jednak wspomnienie się urywa. Nie ma nic dalej.

Nic więcej z tego dnia nie pamiętam. I może lepiej. Otrząsnęłam się. Nadal jestem na cmentarzu. Ksiądz nadal coś mówi. Moje oczy walczą z łzami, które chciały opuścić narząd mojego wzroku. Po ułamku sekundy jednak pękłam. Pozwoliłam łzą swobodnie spływać po mojej twarzy. Ból uderzył we mnie jak fala tsunami. Nie potrafiłam nic zrobić. Chciałam przestać, ale nie mogłam. To jakby była moja forma przekazania tego co czuję. Tego, że nie jest mi to obojętne. Spojrzałam na siostrę. Wyglądała podobnie do mnie. Też miała na twarzy łzy. Uśmiechnęłam się do niej co odwzajemniła. Po chwili wszystko się skończyło. Zaczęto zakopywać trumnę. Dopiero teraz starłam łzy chusteczką.

A teraz się zastanawiam. Czemu ja to tak bardzo przeżywam? Przecież był On dla mnie daleką rodziną. Wspomnienia z tego pogrzebu i z pogrzebu dziadzi powracają. Cały czas myślę nad sensem mego życia. Ale też się zastanawiam kto będzie płakać na moim pogrzebie. Czy ktoś w ogóle uroni łzę na wieść o mojej śmierci? Niestety nigdy się tego nie dowiem. 





******
A tu macie coś o mnie. Musiałam to wspomnienie i przeżycie wylać na kartkę żeby się lepiej poczuć. Pomogło. Niewiele, ale zawsze coś.
Jeżeli ktoś płakał proszę -> Chusteczka 
Przepraszam, że mogłam komuś popsuć humor. 
Rozdział pojawi się w przyszłym tygodniu. Niestety przez mój smutek nie pisałam, bo nie chciałam mych emocji przelać na papier a przy okazji zmienić losów Angeles. Ona na swą przyszłość, która nie może zostać zmieniona.
Czekam na wasze komentarze z opiniami ;)

Pozdrawiam - Pitowaaa :)

niedziela, 6 kwietnia 2014

Rozdział 7

Dopóki pamiętam. Koleżanka chciała żebym poleciła jej bloga, bo ma mało wyświetleń.  
Nie jest on nic związany z serialem czy aktorami.
Tu macie link -> Bądź silna
Może komuś się spodoba ;)

Biegłam. Biegłam ile miałam sił w nogach. Jednak z każdym kolejnym krokiem czułam coraz większe zmęczenie. Po chwili, z braku sił, upadłam. Byłam w jakimś dużym pokoju. Zorientowałam się, że jest to salon w domu mej siostry. Nagle ujrzałam Marię i Germana. Po wyrazach ich twarzy wywnioskowałam, że są źli?! Ale czemu? Nie rozumiałam co się dzieje i o co chodzi. Resztkami sił wyszeptałam błagalnie jeden wyraz. Konkretnie imię, imię mej siostry- Marii. Ona tylko wykrzywiła twarz. Chciałam do niej podejść, przytulic się, ale jakaś dziwna siła powstrzymywała mnie. Jeszcze raz zwróciłam się do siostry. Tylko, że tym razem wyszeptałam. – Pomóż.- Maria z niedowierzaniem spojrzała na mnie.
-Mam Ci pomóc? Ja?- zdziwiła się.- A niby dlaczego? Bo co? Bo jesteśmy siostrami? Dla mnie to już nie istnieje!- krzyknęła brunetka. Do oczu napłynęły mi łzy. Powoli zaczęły spływać po moich policzkach.
-W ogóle jak tak mogłaś mnie oszukać? Kłamać? Myślałaś tylko o sobie! Nigdy nie pomyślałaś o mnie! O tym jak się czułam z wiadomością, że niby moja siostra nie żyje, a było inaczej. Rozczarowałam się po Tobie. Sądziłam, że mamy bezgraniczne zaufanie!
Coraz więcej łez płynęło po mojej twarzy. Nie  ścierałam ich, bo po co niby. –I tak właśnie jest!- krzyknęłam z całych sił.
-Nie! Właśnie, że nie! To zaufanie przepadło w dniu, w którym podobno moja siostra zginęła.
-Ale to ja! Angeles! Twoja Roszpuneczka!- krzyknęłam próbując przezwyciężyć to zmęczenie, z którym cały czas muszę walczyć.
-Nie. Moja Angeles „zginęła” wtedy. Ty i może możesz mieć podobne geny co ja. Ale nigdy nie będziesz moją siostrą! Perfidnie mnie okłamałaś! Nienawidzę Cię!- wykrzyczała po czym opuściła salon. Nadal jej słowa do mnie nie dochodziły, ale bardzo raniły. Czemu nie chciała mnie wysłuchać, spróbować zrozumieć, zrobić kroku do szczerej rozmowy, pojednanie, wybaczenia. German, który cały czas nasłuchiwał naszą kłótnię, dopiero teraz postanowił się odezwać.
-Bardzo się na Tobie zawiodłem. A i lepiej będzie jeżeli usuniesz się z naszego życia, a zwłaszcza Marii.-rzekł po czym zostawił mnie samą. Nic nie mogłam zrobić. Nie władałam już nad moim ciałem. Jedyne co to tylko mogłam płakać. Nie rozumiałam o co chodzi. Nie poznawałam swojej siostry. A tak dobrze ją znałam. Nagle cały świat zaczął wirować. Wołałam o pomoc. Nikt jednak mi jej nie udzielił. Krzyczałam…

-Nie!... Nie!... Nie!...- krzyczała Angeles przez sen.- Mario! Proszę wysłuchaj mnie! Ja nie chciałam!
Do pokoju nagle wpadła Maria. Podbiegła do śpiącej dziewczynki.
-Angie. Obudź się.- rzekła brunetka. Delikatnie ją potrząsała. Angeles zaczęła się szamotać.- Zbudź się!- krzyknęła Maria.
-Niee!- krzyknęła Angie po czym podniosła się do pozycji siedzącej. Obudziła się, a po jej twarzy spływał pot. Przez chwilę nie wiedziała co się dzieje i gdzie jest. Zauważyła Marię i od razu wtuliła się w nią. Kobieta delikatnie gładziła ją by uspokoić.
-Nie płacz. To tylko zły sen. Koszmar, który musisz zapomnieć.- rzekła siostra Angeles. Blondynka spojrzała na nią. Ta się tylko delikatnie uśmiechnęła, dając małej dziewczynce otuchy.
-Tak to był tylko zły sen.- rzekła niebieskooka, ocierając spływające po policzkach łzy. Maria odgarnęła niesforny kosmyk włosów opadający na twarz blondynki. Uśmiechnęła się do niej promiennie.
-Połóż się i spróbuj zasnąć.- wyszeptała kobieta.
-Nie dam rady zasnąć. A co jeśli znów przyśni mi się jakiś koszmar?- odrzekła przygnębiona. Spojrzała na siostrę błagalnym wzrokiem.
-A jak zaśpiewam Ci kołysankę to zaśniesz?- zapytała. Blondynka tylko kiwnęła głową na tak. Położyła się na łóżku i zaczęła wsłuchiwać się w słowa kołysanki.

A la nanita nana nanita ella nanita ella
 Mi niña tiene sueno bendito sea, bendito sea
A la nanita nana nanita ella nanita ella
 Mi niña tiene sueno bendito sea, bendito sea


Głos Marii sprawiał, że powieki Angeles z każdym wyśpiewanym słowem coraz bardziej się zamykały. Brunetka kontynuowała dalej śliczną kołysankę.

Fuentecita que corre clara y sonora
 Ruiseñor que en la selva cantando llora
 Calla mientras la cuna se balansea
 A la nanita nana, nanita ella

Skończyła. Zerkła na dziewczynkę. Smacznie spała. Uśmiechnęła się do niej po czym opuściła jej pokój i wróciła do sypialni.

***

Od dnia, od kiedy Angeles odnalazła Marię i z nią została, minęły już cztery miesiące. Angie bardzo szybko się zadomowiła. Każdy dzień, nawet najgorszy, uznawała za wspaniały, bo miała obok siebie Marię i Germana. Ogromnie się z tego powodu cieszyła. Maria tak samo. Czuła jakby odzyskała zmarłą siostrę. Nikt jednak nie wiedział, że Angeles, którą zaadoptowali to ta sama, która „niby” zginęła. Dumnie od ponad trzech miesięcy nosiła nazwisko Castillo. Tylko, że dzień prawdy był coraz bliżej.

***

-Śniadanie!- rozległ się głos gosposi po całym domu. Domownicy zaczęli się schodzić i zasiadali przy stole. Ostatnia przyszła Angeles.
-Dzień dobry.- rzekła radośnie dziewczynka, siadając przy stole naprzeciwko siostry.
-Dzień dobry. Jak się spało?- odparła Maria.
-Dobrze. Miałam taki piękny sen.- zaczęła myślami krążyć w krainie Morfeusza.- Śniło mi się, że byłam księżniczką. Miałam piękny zamek i przepięknego księcia z bajki. I że żyliśmy długo i szczęśliwie.
-To wyspana jesteś.- odparł German. Blondynka tylko przytaknęła głową.
-A pro po. Olgito? Dziś  wieczorem przyjdą do nas goście. Uszykuj dwa dodatkowe miejsca.- zwróciła się brunetka do gosposi.
-Dobrze.- odparła Olga.- A mam coś wyjątkowego przyszykować?
-Nie…  Nie truć się. zrób danie obiadowe i wystarczy.
-Ok.- rzuciła gosposia znikając za drzwiami kuchni.
-A kto ma przyjść?- zapytał się German. Zawsze było tak, że Maria mu mówiła jak ktoś miał ich odwiedzić. Tym razem jednak było inaczej. A Maria wiedziała, że jak mu powie to on się może wygadać.
-Chcę kogoś przedstawić Angie.- rzuciła tajemniczo brunetka.
-Naprawdę? A kogo?- była zdziwiona. Ciekawiło ją kogo chce jej siostra przedstawić.
-To ma być taka mała niespodzianka.
-Ale proszę! Powiedz.- błagała blondynka.
-Nie.- rzekła stanowczo.- Dowiesz się wieczorem.
-Dobrze.- odrzekła smutno.
-Nie smuć się. przecież niespodzianki są fajne.- pocieszył ją German. –A teraz kończ śniadanie. Angie przytaknęła głową. W ciszy skończyli resztę posiłku, po czym się rozeszli. German udał się z Ramallo do gabinetu. Maria wraz z Olgą wyszły z domu do sklepu, a Angeles udała się do swego pokoju. Siedziała przy biurku i malowała Kretkami rysunek. Próbowała na niego przelać swoje marzenia. Nie była jakąś genialną malarką, szkicowała przeciętnie, ale bardzo to lubiła. Zawsze się śmiała, że idzie jej coraz lepiej. Jednak nigdy nie pokazała ich ani Marii, ani Germanowi. Nikomu. To były jej takie wspomnienia, marzenia i sny. Ostatnie pociągnięcie. Skończyła. Na rysunku była ona w pięknej, balowej sukni oraz jej książę ze snów. Jeszcze wtedy nie wiedziała kto będzie tym jedynym i na zawsze. 
Nagle do pokoju weszła Maria. Angeles nawet jej nie zauważyła. Podziwiałam swoje dzieło. Brunetka podeszła do blondynki i stanęła za nią. Zerkła na kartkę.
-Piękne.- wyszeptała. Angie wystraszyła się. nawet nie zauważyła jej. Szybko wzięła rysunek i schowała pod czyste kartki. Nie chciała żeby ktoś to widział.
-Czemu chowasz?- zapytała się kobieta. Angie nic nie odpowiedział.- Pokażesz mi?- dodała. I znowu cisza. Blondynka tylko przecząco kiwnęła głową. Trochę to zdziwiło Marię.- Coś się stało?- zmartwiła się kobieta.
-Nie.- odparła szybko.- Po prostu to są moje rysunki. Takie osobiste. Nie chcę by ktoś je widział.- dodała nieśmiało.
-Dobrze. Pewnie to jest dla Ciebie ważne.- rzekła brunetka siadając na łóżku. Angeles tylko posłała jej słaby uśmiech.- Ale widzę, że coś się jeszcze męczy.
-Powiedz. Miałaś kiedyś przed kimś kogo kochasz, sekret, tajemnicę?- zapytała niepewnie. Usiadła obok siostry i patrzyła uważnie na każdy jej ruch.
-Hm… Nie. A czemu pytasz?- odparła. Przez chwilę myślała co ma jej powiedzieć. Chciała w końcu wykrzyczeć całą prawdę, ale się bała.
-Bo ja tak mam i nie wiem co robić?- odparła Angie.
-Na pewno powinnaś tej osobie o tym powiedzieć.- rzekła Maria przytulając dziewczynkę.
-Ale ja się boję.- wyszeptała.
-Ej… Nie ma się czego bać. Przez takie wyznanie ktoś będzie mógł Cię lepiej poznać.- powiedziała brunetka zerkając na twarz blondynki.- Pokonaj swój strach. Nie bój się.- chciała dodać jej otuchy. Angeles spojrzała na nią. Nagle jakby znikąd nabrała odwagi. Wzięła głęboki oddech. Spojrzą na nią.
-Mario. Bo ja muszę Ci coś powiedzieć. Proszę  Cię tylko, wysłuchaj mnie.- powiedziała powoli. Maria tylko przytaknęła głową.- Chciałam Ci to powiedzieć już dawno, ale nie miałam nigdy odwagi.
-Angie? Spokojnie. Nie denerwuj się tak i powoli powiedz.- rzekła zmartwiona brunetka widokiem zdenerwowanej Angie. Spojrzała jej w oczy. Pojawiały się tam łzy.
-Bo ja… jestem… -zaczęła się jąkać blondynka. Nagle po całym domu rozszedł się dźwięk dzwonka od drzwi i wołanie Olgi.
-Ooo… Już przyszli.- rzekła jakby do siebie Maria.- Dokończymy tę rozmowę później. Dobrze. Teraz chodźmy, bo goście przyszli.- dodała. wstały z łóżka i opuściły pokój. Najpierw po schodach zeszła Maria i się przywitała z przybyszami. Później w salonie pojawiła się Angeles. Zerknęła na gości. Nie mogła uwierzyć, że to…





******
I kolejny rozdział za nami. 
Jak sądzicie. Kogo zobaczyła Angeles?
Co do kolejnego rozdziału. Nie wiem kiedy będzie. Najprawdopodobniej w następny weekend, ale nie obiecuję. Może być później.
Oto piosenka, którą śpiewała Maria -> Kołysanka
Komentujecie - Motywujcie. 

Pozdrawiam - Pitowaaa :)

Ps. Powiedźcie. Dalibyście radę do 14 kwietnia dobić do 2.000 wyświetleń?
Chciałaby mieć taki fajny prezent na imieniny :D