Życie.
Dla niektórych okres od narodzin aż do śmierci. Dla innych
droga do życia wiecznego. Ścieżka, którą każdy Musi pokonać. Jedni dłuższą inni
zaś krótszą. Czasami myślę nad jego sensem. Czemu ten dar przypadł właśnie mi?
Jakie plany ma wobec mnie On? Dużo pytań, a żadnej odpowiedzi. Czasami myślę,
że jestem jak powietrze, jak nieskażone
to niezauważalne, ale jak zanieczyszczone to przeszkadza. Bycie takim
popychadłem. Zrób to, podaj tamto, daj to? Ale ja nie chcę rak żyć! A to
wszystko przez jeden dzień z mego życia. Przez jedno wydarzenie…
… 3 kwietnia. Wróciłam ze szkoły do domu. Jak zwykle w
kuchni był mój brat – Artur i tata. Ten drugi akurat rozmawiał przez telefon.
Zaczęłam przysłuchiwać się rozmowie. Jedyne co wyłapałam „Wuja Tadek nie żyje.
Zmarł dziś po południu”. Me w pół przymknięte oczy ze zmęczenia, otworzyły mi
się z niedowierzaniem. Nie mogłam uwierzyć w to co słyszę. Trochę się tym
zmartwiłam, ale nie przejmowałam się tym. Przecież nie jest to żadna bliska
rodzina. (…) Minął czwartek, piątek. Nadeszła sobota. Dzień pogrzebu. Czarna
sukienka do kolan oplatała moje ciało. Na nogach były czarne, zimowe koturny.
Jeszcze czarne bolerko i już ubrana. Włosy zaczesałam w warkocza na bok. Usta
musnęłam bezbarwnym błyszczykiem. Zeszłam po schodach do przedpokoju. Wszyscy
kończyli się szykować. Po 15 minutach byliśmy pod kościołem. Udaliśmy się do
kaplicy. Weszliśmy. Ja z Natalią- moją siostrą- nie wchodziliśmy głębiej. Jakoś
nie chciałam go zobaczyć. Może bałam się. nie wiem, ale coś nie kazało mi tam
wchodzić. Stałam przy drzwiach. Po chwili wyszliśmy z kaplicy i przeszliśmy do
kościoła. Zajęliśmy miejsca w bocznej części budowli. Siedziałam na ławce i nie
wiedziałam co o tym wszystkim myśleć. Próbowałam jakoś zebrać myśli, ale coś mi
cały czas przeszkadzało. Nagle zaczęły bić dzwony. Wszyscy wstali. Zaczęli
wchodzić z trumną, na której wiesz ku był hełm strażacki. Dopiero, gdy ją
zobaczyłam, zdałam sobie sprawę z tego co tak naprawdę się stało. Poczułam
dziwne uczucie w sercu. Całe moje ciało
ogarnął wielki smutek i żal. Do oczu napłynęły mi łzy. Na jakiś czas udało mi
się je powstrzymać. Msza dość szybko minęła. Wszyscy zaczęli przechodzić na
cmentarz. (…)
-Żegnamy dziś brata, ojca, wuja…- zaczął ksiądz. Nie
chciałam go słuchać, ale jakoś same słowa wpadały mi do uszu. Musiałam walczyć
z tym, żeby tego nie słuchać, ale też i ze łzami, które coraz bardziej
napływały do moich oczu. Nagle wspomnienia zaczęły wracać do mnie jak bumerang.
Miałam wtedy zaledwie
pięć lat, ale pamiętam to tak dobrze. Chodź te wspomnienia są czarnobiałe,
wiem, że tak było. Nie potrafiłabym sobie czegoś takiego wymyśleć czy przyśnić.
Był to pogrzeb mojego dziadzi. Pamiętam jak, jeszcze w starej kaplicy, leżał.
Kładłam kwiatki, które rano mama wyrwała z ogródka. (…) później obraz robi się
zamazany. Kojarzę tylko jak szłam z ciocią między pomnikami zmarłych. Nie
główną aleją, tylko boczną. (…) Widzę jak babcia płacze. Tylko ją pamiętam.
Jest dużo osób, ale u niej widzę emocje. Szlocha z bezsilności i płacze. Po
chwili jednak wspomnienie się urywa. Nie ma nic dalej.
Nic więcej z tego dnia nie pamiętam. I może lepiej.
Otrząsnęłam się. Nadal jestem na cmentarzu. Ksiądz nadal coś mówi. Moje oczy
walczą z łzami, które chciały opuścić narząd mojego wzroku. Po ułamku sekundy
jednak pękłam. Pozwoliłam łzą swobodnie spływać po mojej twarzy. Ból uderzył we
mnie jak fala tsunami. Nie potrafiłam nic zrobić. Chciałam przestać, ale nie
mogłam. To jakby była moja forma przekazania tego co czuję. Tego, że nie jest
mi to obojętne. Spojrzałam na siostrę. Wyglądała podobnie do mnie. Też miała na
twarzy łzy. Uśmiechnęłam się do niej co odwzajemniła. Po chwili wszystko się
skończyło. Zaczęto zakopywać trumnę. Dopiero teraz starłam łzy chusteczką.
A teraz się zastanawiam. Czemu ja to tak bardzo przeżywam?
Przecież był On dla mnie daleką rodziną. Wspomnienia z tego pogrzebu i z
pogrzebu dziadzi powracają. Cały czas myślę nad sensem mego życia. Ale też się
zastanawiam kto będzie płakać na moim pogrzebie. Czy ktoś w ogóle uroni łzę na
wieść o mojej śmierci? Niestety nigdy się tego nie dowiem.
******
A tu macie coś o mnie. Musiałam to wspomnienie i przeżycie wylać na kartkę żeby się lepiej poczuć. Pomogło. Niewiele, ale zawsze coś.
Jeżeli ktoś płakał proszę -> Chusteczka
Przepraszam, że mogłam komuś popsuć humor.
Rozdział pojawi się w przyszłym tygodniu. Niestety przez mój smutek nie pisałam, bo nie chciałam mych emocji przelać na papier a przy okazji zmienić losów Angeles. Ona na swą przyszłość, która nie może zostać zmieniona.
Czekam na wasze komentarze z opiniami ;)
Pozdrawiam - Pitowaaa :)
Smuuutno :< Ale jak pięknie opisane.
OdpowiedzUsuńNie musisz się tak spieszać z rozdziałem. Przeżyjemy . Nic na siłę. :D
Mam nadzieję że w te urodziny będziesz w 100% Happy czaisz ? xD
Pozdrawiam . :>
Oooo... Naprawdę tak sądzisz. Pisałam na szybkiego.
UsuńDobrze wiedzieć ;)
Czaje, ale to są imieniny.
Dzięki :)
Też pozdrawiam :D