sobota, 7 czerwca 2014

Rozdział 10

Uh… Nie wiem czemu, ale za każdym razem jak to wspominam, na skórze mam ciarki. Strasznie to przeżywam. Czasami wydaje mi się, że to wszystko nie było ileś lat temu, ale że dzień, dwa dni temu. No, ale dobra. Koniec tego przeżywania. To na czym to ja… A! Wrócili do willi. Jesteście ciekawi co się tam działo? To słuchajcie uważnie…
 … Droga do domu mijała im w ciszy. German prowadził samochód, a siostry siedziały z tyłu pojazdu. Maria obejmowała siostrę, która ze zmęczenia powoli zasypiała.
-Zaśpiewać ci kołysankę?- szepnęła jej do ucha. Angeles tylko pokiwała głową na „tak”. Po chwili w samochodzie rozbrzmiewał głos Marii.

A la nanita nana nanita ella nanita ella
 Mi niña tiene sueno bendito sea, bendito sea
A la nanita nana nanita ella nanita ella
 Mi niña tiene sueno bendito sea, bendito sea

Delikatna barwa głosu Marii przepięknie wypełniała pojazd. German poczuł jakąś dziwną ulgę, czuł jakby czas się na ten moment zatrzymał. Pieśń Marii sprawiała, że powieki Angie stawały się coraz cięższe. Z każdym wyśpiewanym dźwiękiem była coraz bliżej krainy Morfeusza. Brunetka ciągnęła dalej.

Fuentecita que corre clara y sonora
 Ruiseñor que en la selva cantando llora
 Calla mientras la cuna se balansea
 A la nanita nana, nanita ella

Dla Angie ten dzień zakończył się wyczekiwanym snem. Maria lekko odgarnęła jej kosmyk włosów z twarzy.
-Zasnęła.- szepnęła do Germana.

-To dobrze. Dzisiejszy dzień musiał być dla niej bardzo męczący.- odparł. Po 10 minutach byli już pod willą. Żeby nie budzić Angeles, German wziął ją na ręce. Powoli weszli ośrodka. Brunet zaniósł dziewczynkę do jej pokoju. Przed wyjściem ucałował ją w skroń. Zszedł na dół, do salonu, gdzie siedziała Maria. Usiadł obok niej i objął ją.
-Nie mogę w to wszystko uwierzyć.- rzekła.
-Mi też było na początku ciężko to wszystko pojąć.- odparł spokojnie.- Ale nie możesz mieć żalu do Angie.- spojrzał na jej twarz. –Kłamała, bojąc się, że cię znowu straci.
-Ale nadal nie potrafię pojąć czemu mama jej to wszystko zrobiła. Czemu?
-Nie wiem.- zasmucił się.- Mi tego nie powiedziała. Ale musisz z nią o tym porozmawiać. Powinniście sobie to wszystko wyjaśnić.- dodał.
-Wiem.- westchnęła.- Jutro z nią o tym porozmawiam. 
I na tym zakończył się ten dzień. Następnego dnia atmosfera w domu panowała jakby wczorajszy dzień się nie wydarzył. W jadalni przy stole siedział German z Marią i jedli śniadanie. Angie jeszcze nie zeszła.
-Może iść po Aniulkę.- rzekła Olga podchodząc do stołu.
-Nie Olgo. Niech się wyśpi. Wczorajszy dzień był dla niej męczący.- odparł German. Dalej kontynuowali śniadanie. Po 5 minutach na schodach pojawiła się Angeles. Wystraszona, powoli schodziła po stopniach. Po chwili była już przy stole.
-Dzień dobry.- szepnęła wolno. Stała cały czas w tym samym miejscu.
-Siadaj słońce.- rzekł German, wskazując wzrokiem na krzesło, na którym zawsze siedziała.
-Mario.- zwróciła się do siostry. Ręce założyła na klatkę piersiową, tak jakby sama chciała się przytulić lub ogrzać ręce. –Jesteś na mnie zła?- dodała, spuszczając głowę. Maria przerwała posiłek. Wstała z miejsca i przykucnęła przy siostrze. Złapała ją za dłonie.
-Jak mam niby być na ciebie zła. Zbyt mocno cię kocham by się długo gniewać. Byłam lekko zszokowana, ale przez noc wszystko sobie obmyśliłam.- rzekła brunetka. Spojrzała na dziewczynkę radosnym wzrokiem. Nie chciała by się czymś martwiła lub przejmowała.
-Naprawdę?- nie dowierzała. Na twarzy malował jej się lekki, radosny uśmiech.
-Tak, moja Roszpuneczko.- zaśmiała się. Angie szybko wpadła w ramiona siostry. Niczego więcej do szczęścia nie potrzebowała ja siostry. Cieszyła się bardzo. Była pewna, że już nikt ani nic ich nie rozdzieli. Niestety bardzo się pomyliła. Ale chwila! Ominęłam kilka faktów. Już nie będę tego szczególnie opowiadać, bo jest tego bardzo dużo, a was pewnie interesuje c o ś innego. W skrócie tak:  Angie opowiedziała wszystko co się stało Marii, a Maria jej. Wyjaśniły co było niewyjaśnione. Jak Angie miała jedenaście lat urodziła się Violetta. A co do Angelici, siostry wybaczyły jej to co im  zrobiła, ale nie zapomniały jej tego. (…) Żyły szczęśliwie, bardzo mały utrzymywały kontakt z biologiczną. Wszystko było dobrze. Są jak jedna przepiękna rodzina. Ale do czasu. Wszystko co dobre kiedyś się kończy. Pięć lat później, czyli jak córeczka Marii ma pięć lat, doszło do strasznej tragedii. Podczas ostatniej trasy koncertowej, Maria ginie w wypadku. Dla Angie jest to ogromny szok. Tym bardziej, że przebywała w tym czasie od roku w Madrycie, gdzie chodziła do szkoły……… Ale to już wam bardziej szczegółowo opowiem. 
- Mamo, kiedy jest pogrzeb?- zapytała się, rozmawiając z Angelicą przez telefon, przy okazji pakując kilka najpotrzebniejszych rzeczy na podróż.
-Lepiej będzie jeśli nie będziesz się fatygować.
-Ale to jest moja siostra. Chcę ją ostatni raz zobaczyć!- krzyknęła. Po policzkach spłynęły łzy. Łzy żalu i smutku.
-Dobrze. Jest w piątek o 12 czasu argentyńskiego.
-Aha. Postaram się jutro jak najszybciej przylecieć. Pa.- rozłączyła się. odłożyła telefon na stolik nocny i usiadła na podłodze przy łóżku. Zaczęła szlochać. Była na siebie zła. Czuła się winna śmierci siostry.
-Miała rodzinę, karierę. Czemu to ona musiała to stracić. A Violetta? Nie pozna swojej mamy!- chwilę nic nie mówiła, łzy jej to uniemożliwiały. –Gdybym nie ja, już dawno by zakończyła swoją karierę. Była by w domu. Przy mężu, córeczce, mamie. A teraz. Już nigdy jej nie zobaczę, nie usłyszę nic, bo ona już nie żyje. i to wszystko moja wina. Jestem najgorszą siostrą na świecie!- wrzasnęła. W ten sposób chciała pozbyć się całego smutku. Nie wiedziała co ma ze sobą zrobić. Gdzie iść? w którą stronę?


***

Samolot wylądował. Cały lot przespała. Cieszyła się z tego powodu, bo przynajmniej we śnie nie myślała o czarnej rzeczywistości. Na lotnisku odebrał ją Ramallo i zabrał do willi. Stojąc przed domem przypomniał jej się dzień jak pierwszy raz ją zobaczyła. „Ale śmieszne. Wtedy też byłam po locie. I też z Madrytu. Widać historia lubi się powtarzać’- pomyślała. Ramallo odebrał od niej niewielką walizkę i otworzył drzwi. Wpuścił ją do środka. Pomieszczenie wyglądało tak samo. Weszła głębiej. Zauważyła zdjęcia na regale.
-Tylko tu się coś zmieniło.- szepnęła do siebie. Wśród zdjęć zauważyła także swoje. –Gdzie jest Violetta? German?- zwróciła się do Ramallo.
-German zabrał Violettę na spacer.
-Aha. Jak ona to znosi?
-Jeszcze nie do końca rozumie, że mama już nie wróci.- odparł.
-Rozumiem ją. Wiem jak to jest ciężko.- wzięła z półki zdjęcie z swoich 12-stych urodzin.- Musi pamiętać, że ona jej nigdy nie zostawi. Zawsze będzie przy niej. W sercu.- po policzkach spływały małe strużki łez. Jedna nawet spadła na szkoło ramki. Delikatnie ją starła. Podszedł do niej Ramallo. Wziął od niej zdjęcie i odłożył je na półkę. Złapał ją za dłonie.
-Angeles… Musisz być silna.- próbował ją uspokoić.
-Ale… gdybym… nie…- szlochała. Nie mogła się wysłowić.
-Ej… to nie jest niczyja wina. Widocznie była potrzebna tam, na górze.- szepnął. Angie spojrzała na niego.
-Ale to jest takie trudne. Znowu ją straciłam, ale tym razem na  z a w s z e – próbowała powstrzymać płacz, ale nie mogła. Rozpłakała się jak mała dziewczynka. Ramallo przytulił ją. Wiedział, że musi być jej strasznie ciężko po tym co przeżyła. To co, że moczyła mu koszulę łzami i brudziła smugami rozmazanego tuszu. Znał Angeles i wiedział, że nie może zostawić jej z tym samej, bo by mogło dojść do kolejnej tragedii. 
-Ciii… nie płacz.- szepnął, delikatnie gładząc ją po plecach. Nagle drzwi frontowe się otworzyły i do domu wszedł German z córką.
-Dziękuję Ramallo.- rzekła blondynka odrywając się od mężczyzny. Przetarła mokrą twarz.
-Ciocia? Ciocia!- rzekła pięciolatka podbiegając do niej.

-Cześć słońce.- rzekła, robiąc słaby uśmiech. Przykucnęła przy niej i ją przytuliła.
-Angelica mówiła, że nie przyjedziesz.- rzekł German zdziwiony obecnością siostry Marii. Oderwała się od siostrzenicy i wstała do prostej pozycji.
-Chciałam pożegnać się z siostrą.- odparła.
-Tatuś mówił, że mamusia poszła do nieba, bo ją aniołki wezwały.- rzekła Violetta. –To prawda?- zerkła na ciocię.
-Tak.- odparła lekko zmieszana.
-A mamusia była aniołkiem?
-Tak i to bardzo dobrym.- odparła.
-Ale wróci?- zapytała z nadzieją w głosie. Blondynka nie wiedziała co ma odpowiedzieć. Skłamać, by była szczęśliwa, czy powiedzieć straszną prawdę.
-Violu nie męcz cioci pytaniami.- odezwał się German.- pewnie jest zmęczona po podróży.
-Dobrze tato. Przepraszam.- spojrzała na niebieskooką.
-Nic się nie stało.- pogłaskała ją po głowie.
-Violu, Olga mi powiedziała, że ma coś dla ciebie.- rzekł Ramallo wyłaniając się z kuchni.
-Tak!- krzyknęła i pobiegła do twierdzy Olgi.
-Fajnie jej to wyjaśniłeś.- rzekła przerywając niezręczną ciszę, która przez chwilę zapanowała.
-Mhm… Nie chciałem jej tego tak wprost mówić. Pewnie by bardzo to przeżywała.
-A ty…- urwała na chwilę, by nabrać powietrza w płuca.- … jak się trzymasz?- zerknęła na jego twarz. Wyrażała jeden wielki ból.
-Próbuję być silny. Dla Violetty. Nie chcę by widziała mnie smutnego.
-Aha.
-A ty?
-Ja…- zaczęła. Miała już powiedzieć coś w stylu, że daje radę, ale coś w  niej pękło. Już miała dość okłamywania się. do oczu, po raz kolejny tego dnia, napłynęły jej łzy.-Ja… bum chciała tak jak ty, być silna, mieć odwagę stawić temu czoło, ale nie potrafię. Drugi raz nie daję rady.- łzy płynęły jej po policzkach. German podszedł do niej i ją nadzwyczajnie przytulił. Wiedział, że zwykłe słowa nic nie dadzą. Angie w jego ramionach wydawała się być mniejsza. To prawda była od niego niższa ponad głowę, ale wcześniej trudno było to zauważyć.
-Czemu za drugim razem jest to trudniejsze?- wyszlochała.
-Nie wiem. Naprawdę nie wiem.- rzekł nie mając pojęcia co zrobić, co powiedzieć. Jak ją pocieszyć. Teraz doskonale wiedział co wtedy czuła Maria, Angeles. Jak za sobą tęskniły. Tylko teraz jest inaczej. Teraz naprawdę ktoś nie żyje. I to Maria.
-Ale na pewno nie możesz się za nic obwiniać, bo to nam uniemożliwi normalne funkcjonowanie w przyszłości.- pogłaskał ją po głowie.
-Ale… gdyby… ja…- próbowała coś powiedzieć, ale płacz jak zwykle uniemożliwiał jej to. Oderwał się od niej i wziął jej twarz w dłonie.
-Angeles. Nie możesz się obwiniać za śmierć Marii. Po prostu nie możesz.- Angie patrzyła w niego jak zaczarowana. Nie potrafiła oderwać od niego wzroku. Brunet zaczął przybliżać swoją twarz do niej. Delikatnie pocałował ją…





******
Ach... już mnie tak korciło by to(rozdział) przepisać i dodać. I oto jest.
Wiem, długo mnie nie było. Chyba aż za długo.
Ale przybyłam i to z czym... 
Rozdział mi się jakoś nie podoba, ale końcówka mi wszytko wynagradza. W odpowiednim momencie przerwałam co nie? Wiem, udusicie mnie za to. No trudno.
Pojawiła się pieśń Marii. Pamiętacie w którym rozdziale się też pojawiła? 
O paczcie! Violka też przybyła...
A ten German ledwo co mu żona zginęła w wypadku, a tu takie coś. A może to wyobrażenie Angeles. Jak sądzicie? Co "wielka" Justyna mogła wymyślić? 
Odpowiedź poznacie w kolejnym rozdziale. 

A ja wam teraz przypominam o "to be contiuned"



A więc czekam na wasze opinie, pozytywne ale też i te negatywne. 
Polecajcie się, no i nie wiem co jeszcze. 
Może do następnego :*

Pozdrawiam - Pitowaaa :)


12 komentarzy:

  1. Cudo <3
    Maria nie żyje :(
    Pocałunek ;)
    Czekam na next i zapraszam:

    http://zapach-sosny.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj bo się zarumienię...
      To nie jest żadne cudo, tylko jakiś chłam... taka prawda :/
      Nie rozpaczaj teraz, bo jeszcze nie czas na to.
      Pocałunek?! Och nie wiem, nie wiem... wszystko jest możliwe ;)
      Wpadnę :D
      Dzięki :)

      Usuń
  2. marii nie ma tak smutno, ale germangie się pocałowało genialny rozdział czekam na nexta

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie smutaj, błagam, bo jeszcze będzie na to czas. Uwierz mi na słowo...
      Chyba bardzo chcecie to Germangie, co nie?
      Dzięki ;)

      Usuń
  3. Biedna Maria. Najszczersze kondolencje dla rodziny. Ale widać ze Germit sie szybko pocieszył. Dla mnie lepiej. My chcemy Germangie. Zrób że je (albo wyczaruj). W każdym razie zrób to dla mnie no i dla reszty.... plllosie *.*
    Ta minka jest zaczepista *.* *.* *.* *.*
    Ale o czym ja to.... specjalistą od komentarzy to ja nie jestem więc poprodtu ci tyle powiem NEXT I TO SZYBK.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Och... przekażę im to.
      Germit się rozkręca. xD
      Wszyscy przecież chcą Germangie, ale czy będzie szybko to nie obiecuję... To zależy.
      Minka super!
      Nad next'em pracuję. Dobrze o tym wiesz...
      Dzięki :*

      Usuń
  4. Super♥
    Maria:'(
    Pocałunek♥♥♥
    Czekam na next'a
    Pozdrawiam Asia;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba to jest najlepiej ściśnięty komentarz... xD
      Wszyscy mają "podjar" na ten pocałunek. To ja lepiej nie chcę wiedzieć co mi zrobicie jak przeczytacie next...
      Next w trakcie..... Niedługo się pojawi, tak samo jak jakaś jednorazówka...
      Dzięki ;)

      Usuń
  5. Zrob z tego sen, a nie recze... :P Nie no, smuuutno, powialo zaloba. Ale jest Ramcio i kiss, wiec good. :D Swietny rozdzial, czekam na kolejny. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sen?- Neinnn.... Tylko nie bij... Błagammm...
      No niestety :/ musiało to się stać prędzej czy później....
      Ramcio? Był tu Ramcio?Aaaa... był był... Już nawet nie pamiętam.. hahaa
      Och... co wy macie z tym kiss'em... Aż się szczerze boję dodać nowy rozdział, bo po przeczytaniu mnie zabijecie, a wcześniej poćwiartujecie...
      Next w trakcie...
      Dzięki :)

      Usuń
  6. Może komentarz trochę spóźniony ale jest.
    Rozdz supeer.
    Smutno z powodu Mari :-(
    ale...
    Jest POCAŁUNEK
    Tylko mi wyjedziesz z wyobraźnią Angie to pożałujesz.
    Zamęczę cię na fb
    Pozdrawiam cię i Natalkę

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie smutaj... bo będzie jeszcze smutniej więc nie wiem czy wytrzymasz psychicznie.
      Ale wierzę, że dasz radę ;)
      Ludzie trzymajcie mnie, bo zaraz nie wytrzymam... Uch... wszyscy uparliście się na ten POCAŁUNEK a w rozdziale nic o tym nie ma....
      No niestety to już dawno napisałam i nie zmienię, więc nawet nie waż mnie męczyć na fb...
      Dzięki ;)

      Usuń