A ten rozdział dedykuję Miśka Milcia ;)
Płaczecie? Ja tak. Jeszcze nigdy nie musiałam tego sama
opowiadać. Zawsze Angeles to robiła. Niestety,
muszę ją teraz wyręczyć. Dalej Angeles, obudź się. narzeczony czeka. Oh… A tak
na marginesie, wybaczcie mi jak coś ominęłam. Próbuję wszystko po kolei wam
opowiedzieć, ale zawsze przecież mogę sobie coś ważnego przypomnieć. Jak co to
wam Angeles lepiej wszystko przypomni. Ja jestem tylko jej duszą. W obecnej
sytuacji, jakoś nie mogę skupić się na szczegółach. Dobra, koniec gadania. Na czym
to ja skończyłam? Pogrzeb Marii. Piękna uroczystość, prawda. Ale co z tego, że
była to piękna uroczystość, skoro Angeles bardzo cierpiała. A najbliżsi ukrywali
przed nią to, że Maria była w szpitalu tuż przed zgonem. Ale jej najbliżsi mają
nie jeden sekret przed nią. Ale o tym to już później. Wróćmy do dnia pogrzebu. Tego
samego dnia, wieczorem, Angeles miała samolot powrotny do Madrytu. Pożegnała się
z bliskimi i już po kilkunastu godzinach była z powrotem w „swoim świecie”.
Obudziła się następnego dnia bardzo późno. Na szczęście nie
musiała iść do szkoły. Wstała z łóżka i rzuciła okiem na pokój. Wyglądał tak
samo jak za nim dowiedziała się, że jej siostra nie żyje. łóżko stało pomiędzy
drzwiami balkonowymi a szafą, a naprzeciwko niego był usytuowany stolik, służący
Angie za biurko, nad którym znajdowało się lustro. Ściany były koloru zielonego
(podobno każdy pokój w akademiku ma taki kolor, gdyż zielony uspokaja). W końcu
pokoju były brązowe drzwi. Podłogę okrywały jasne panele, a na środku był
ułożony biały dywan. Angie podeszła do drzwi balkonowych. Z pokoju miała
przepiękny widok na Madryt, choć na pierwszym planie znajdował się ogromny
budynek szkoły "Royal School of Dramatic Arts",
do której uczęszczała. Choć od ponad roku przechadza się korytarzami tego
budynku, to w Polowie sal nie była. Nawet nie wiem co się tam znajduje.
Po bladym policzku spłynęła jedna pojedyncza łza. Otarła ją. Odświeżyła
się i zeszła do kuchni. W brzuchu jej bardzo burczało. Zaparzyła sobie herbatę
i przygotowała kanapkę. Już miała wychodzić z pomieszczenia, gdy w drzwiach
stanęła Mercedes. Rudawa dziewczyna, która z niewiadomych dla Angie powodów,
nienawidzi jej. Mercedes zaśmiała się pod nosem.
- O… wróciła nasza gwiazda – zakpiła z blondynki. Angie tylko
wzięła głęboki wdech, by czasem pod wpływem impulsu, nie zrobić jej krzywdy. Olała
to co powiedziała.
- A już myślałam, że skończysz tak samo jak ta Twoja g ł u p i a
siostra – westchnęła. – Niestety, zawiodłam się – Angie już nie
wytrzymała. Odwróciła się do mercedes.
- Nie waż się tak mówić o mojej siostrze! – warknęła zła.
- Ooo… już się boję –
zaśmiała się. – A co mi zrobisz? Naślesz ducha swojej „siostrzyczki” – Angie zacisnęła
pięści i stała w miejscu. Zawsze w najmniej spodziewanym momencie mercedes musi
się pojawić. - W końcu wszyscy przejrzą
na oczy i zobaczą, że nie masz żadnego talentu – dodała. Angie wzięła talerz z
kanapką , herbatę i opuściła kuchnię.
- Tak, uciekaj! Boisz stanąć twarzą w twarz z prawdą! –
krzyknęła za nią dziewczyna. Angie znowu olała jej słowa. „ Nie zwracaj na nią
uwagi. Ona robi to specjalnie” – pomyślała. Weszła do pokoju. Naczynia położyła
na biurku obok sterty jakiś materiałów do szkoły. Usiadła na łóżku. Choć zawsze
mieszkała tu sama, jakoś teraz czuła się jeszcze bardziej samotna. Na jednym ze
zdjęć uśmiechała się do niej siostra. Jakoś bez powodu odwzajemniła uśmiech. Na
chwilę zapomniała o tym tygodniu. O tym co się stało. Wstała z posłania i
podeszła do biurka. Wzięła zdjęcie, do którego przed chwilą się uśmiechała. Delikatnie
dłonią przetarła wierzch.
- Niedługo się spotkamy, prawda? – zapytała się fotografii. Wiedziała,
że nie dostanie odpowiedzi, ale jakaś cząstka kazała jej wierzyć w spotkanie ze
siostrą. – Pewnie w domu, w Buenos Aires, jak skończy się rok szkolny i będą
wakacje – zaśmiała się.
- Nie! – warknęła Angie, ale nie ta sama co przed chwilą. Poczuła
się jakby w jej ciele żyły dwie osoby, dwie dusze. Różne. Głupia optymistka i
jeszcze gorsza pesymistka. – Ona już nigdy… nie spotkamy się na pewno, nie tu,
na ziemi. Być może tam, na górze, ale nie tu – załkała. Odłożyła zdjęcie z
powrotem na miejsce.
- Po co ja tu przyjechałam? Nie mam żadnego talentu. To Maria
robiła ze mnie gwiazdę w oczach innych – westchnęła. – Ja nie mam żadnego
talentu.
- To nie prawda – rzekła Patricia. Angie przeniosła na nią
wzrok. Stała przy drzwiach. Kruczoczarne włosy miała spięte w kucyka, a na
twarzy szczery uśmiech. Oczy przyjaźnie przyglądywały się blondynce. Cerę miała
podobną do reszty mieszkańców Hiszpanii. Ubrana była w sukienkę w kolorowe
kwiaty i koturny.
- Co… co ty tu robisz? – zdziwiła się Angeles. Ona i Patricia
zbytnio nie rozmawiały ze sobą. Czasami miały razem zajęcia i to stąd się
znają.
- Postanowiła przyjść cię odwiedzić. Zobaczyć jak się
czujesz – odparła.
- No to widzisz jak się czuję – pokazała na siebie. – Zostaw
mnie.
- Nie – odparła stanowczo. Weszła do pokoju i usiadła na
łóżku. – Wiem jak się czujesz. Też straciłam siostrę.
- Nie – warknęła Angie. – Ty nie wiesz jak się czuję. Nikt tego
nie wie – odwróciła się do niej tyłem.
- To może mi powiesz jak się czujesz. Wtedy będę wiedzieć.
- Czemu? – zapytała nagle Angie.
- Ale co „czemu”? – nie rozumiała jej.
- Czemu chcesz mi pomóc? Czemu cię to interesuje? Czego chcesz?
– spojrzała na Patricie.
- Chcę ci pomóc – spuściła głowę. – Wiem, że jesteś z tym
wszystkim sama, a nie powinnaś – wzięła głęboki wdech. – Jak moja siostra
umarła, sama musiałam sobie z tym wszystkim poradzić. To jest naprawdę trudne,
nawet niewykonalne.
- Dzięki za troskę, ale sobie sama poradzę. Nie potrzebuję
pomocy – odparła oschle.
- Właśnie, że jest odwrotnie – upierała się Patricia.
- Nie znałaś wcale mojej siostry, tak samo jak nie znasz
mnie. Przechodziłam przez gorsze rzeczy i dawałam sobie jakoś radę. Sama. Bez niczyjej
pomocy – wbiła w nią swój wzrok. – A może powiesz szczerze po co tu przyszłaś,
co? Chcesz coś wiedzieć o Marii, mieć jakąś jej rzecz?
- Co?! Nieee… Ja nawet twojej siostry nie znam. Nie jestem
żadną jej fanką. Słyszałam dwa lub trzy razy jak śpiewa. A tak to, to… nie.
- Naprawdę? – nie dowierzała.
- Tak. Ja nie jestem jak ci wszyscy co uważają, że cię znają,
bo jesteś siostrą Marii.
- Yyy… to jest czasami męczące. Podchodzą do mnie ludzie,
obcy dla mnie, i zaczynają coś gadać – zaśmiała się Angie. – A ja tylko
przytakuję. Czasami nawet nie wiem o co im chodzi. Nie da się ich zrozumieć.
- Niektórzy naprawdę mają kuku na muniu.
- Taaa – westchnęła blondynka.
- To co? Mam sobie tak po prostu iść, czy jednak wolisz bym
została? – zapytała niewinnie. Angie bez zastanowienia usiadła obok dziewczyny
u ją przytuliła. Patricia lekko się zdziwiła, ale odwzajemniła uścisk.
- To znaczy, że mam zostać?! – zapytała ponownie. Angie oderwała
się od niej.
- Tak – uśmiechnęła się do niej. Po chwili obie wybuchły
śmiechem.
- Z czego tak właściwie to się śmiejemy? – zapytała Angie.
- Nie wiem – zaśmiała się czarnowłosa. – I to jest w tym
śmieszne.
- Dobra. Uspokój się – zażądała Angeles.
- Ok. – opanowała się. twarz przybrała jej poważny wyraz. –
Jestem Patricia Marcela Farione – podała jej dłoń.
- A ja Angeles lub jak kto woli Angie. A chcesz znać
wszystkie nazwiska jakie miałam czy tylko to, które obecnie używam.
- Chwila – zdziwiła się dziewczyna. – Ty miałaś więcej nazwisk?
Ale jak to możliwe?
- A tak jakoś. No najpierw było Saramego, później ,o ile
dobrze pamiętam, Carrara, Castillo i teraz znowu Saramego. Wróciłam do tego
nazwiska. A więc Angeles „ Angie” Saramego, Carrara, Castillo, Saramego –
uścisnęła jej dłoń.
- Łał – odparła z podziwem. – Trochę tego było. Będziesz musiała
wyjaśnić mi skąd wzięłaś tyle tych nazwisk – dodała stanowczo.
- Tak, tylko, że nie teraz. Jakoś nie chcę tego wspominać –
odparła. Z twarzy znikł jej uśmiech.
- Dobra, nie naciskam. Mamy czas – zaśmiała się.
- Na pewno dużo – podkreśliła Angie. Nagle do ich uszu
dobiegło burczenie brzucha blondynki.
- Co to było? – zdziwiła się Patricia. – To tobie tak burczało
w brzuchu? – zerknęła na Angie.
- Chyba tak – szepnęła niewinnie.
- Jadłaś coś?
- Jeszcze nie.
- Co? Marsz do kuchni! – rozkazała jej. – Zagłodzić chcesz
się.
- He – westchnęła. Podeszła do biurka i wzięła kanapkę,
którą wcześniej tam zostawiła. Odwróciła się do Patrici. – I jak? Zadowolona? –
ugryzła kawałek pieczywa.
- Tak – odparła radośnie. Po chwili kanapka Angie zniknęła. Wzięła
do ręki kubek z herbatą. Była już trochę chłodna, ale nie przeszkadzało jej to.
Upiła trochę cieczy.
- Spryciula - zaśmiała
się Patricia.
- I to nie wiesz jaka – odłożyła naczynie z powrotem na
miejsce.
- Czy to znaczy, że mam się ciebie bać?
- Bać? Nieee… no coś ty. Skoro jeszcze tu stoję i z tobą
rozmawiam, to chyba znaczy, że nie jestem niebezpieczna.
- Co prawda to prawda – wstała z łóżka. Podeszła do Angie. Złapała
ją za rękę. – Chodź. Porywam cię na długi spacer po mieście.
Angie już chciała zaprzeczyć, ale czarnowłosa nie pozwoliła
dojść jej do głosu.
- I nie chcę słyszeć, że nie. Idziemy i kropka – pociągnęła blondynkę
do drzwi i opuściły jej pokój. A po chwili miały za sobą budynek akademii i
szkoły.
******
Czy trzynastka była pechowa to nie powiem.
Ale na pewno była nuda.
TO WIEM.
Dobrnęliście do końca? Jeśli tak to duży szacun!
Co tu jeszcze...
A już wiem!
ANGIE WRÓCIŁA!!!


Cieszycie się??? Co za pytanie, co nie?
A bo bym zapomniała.
Mamy nową postać. Jak sądzicie kim Patricia będzie dla Angie. Więcej o niej macie w zakładce bohaterowie.
Komentujcie, motywujcie, oceniajcie, polecajcie się i odwiedzajcie....
Pozdrawiam - Pitowaaa :)
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńahh... od czego by tu zacząć?!
OdpowiedzUsuńJuż wiem. Dzięki za dedykacje :D od razu jak zobaczyłam pierwsze zdanie miałam wielki uśmiech.
Na początku miałam cichą nadzieję że Angeles dołoży Mercedes. Ale i tak cudne *.*
Angie ma przyjaciółkę hmmm... cudny pomysł. W końcu ktoś pomoże jej w tej trudnej sytuacji ;'(
Śmianie się z byle czego, jest całkiem normalne... chyba :D
A tak BTW:
KTO NORMALNY NIE CIESZY SIĘ Z POWROTU ANGIE?!
A jak Angie i Viola śpiewały, a German grał na fortepianie. Ten wzrok Prycylii. Bosko *.* Już przy pierwszym odcinku z Angeles czuje się zazdrosna. Mi tam pasi *.* hehe
Cały czas mam włączoną tą piosnkę.
Albo jak German zobaczył pierwszy raz Angie... ahh te oczy.
Albo później jak się do niej uśmiechał.
Nie mogłam ze śmiechu jak zobaczyłam Germana w okularach :D nie wiem czy to normalne. :D
Czekam na next !!!
Ale się rozpisałam ;D Jak to całe przeczytasz to pozdro i wiec że jesteś Boss :D
Śmiało możesz się rozpisywać! Nie ma żadnego zakazu. A raczej powinien być nakaz! Nie wiem czemu, ale lubię czytać długie komentarze :D
UsuńDostałaś dedyka bo skomentowałaś jako JEDYNA poprzedni rozdział. Chciałam ci jakoś za to podziękować... więc wpadłam na pomysł by był dedyk :)
Przywalić Mercedes?! Może da się zrobić? Hm... w przyszłości. Ale to się jeszcze zobaczy...
Patricia pomoże jej w nie jednej sytuacji... Oj będzie tego :) chyba :/
Śmianie się z byle czego jest normalne. No bo inaczej co drugi człowiek na świecie musiałby być jakiś nienormalny ;)
Ja jak o tym, że wraca przeczytałam to aż drgawki w rękach miałam. Radocha że hoohohooo...
Najlepsze jest jak German przy stole ukradkiem patrzy to na pris to na Angie... Albo jak gada z vilką i cały czas powtarza coś, że Angie, Angie, Angie....
Dzięki, dzięki, dzięki.... :D
Oby dało radę przywalić jej ;D
Usuńniech Patricia pomaga naszej ulubienicy :3
Tak to jest najlepsza. Ale cały czas rozwala mnie wzrok Prycyli, przypomina mi wzrok zabójcy... dosłownie :D
He he... chcesz zrobić z Angie jakiegoś brutala?!
UsuńNa bank będzie kimś ważnym dla Angie i tego opowiadania :D
Ten jej wzrok to może pewnie zabijać....
genialne czekam na next
OdpowiedzUsuńDzięki :D
UsuńHm, to bylo swietne! Ale wtracilabym Geremka przy pozegnaniu. :D W kazdym razie Pati pomaga Agusi, wiec jest git. Mercedes... uh, kojarzy mi sir z marcepanem. XD Genialny rozdzial, dodawaj szybko next!
OdpowiedzUsuńŚwietne???? Czy mi się nic nie rzuciło na oczy??? Ten rozdział jest najgorszym jaki napisałam. Ale mówię szczerze...
UsuńMercedes z marcepanem?! To mamy przezwisko Mercedes...xD
Next jest, ale też mam początek jednorazówki... Nawet dwóch
Dzięki :D
Daaaaaawno nie komentowałam, ale ty wiesz czemu... :*
OdpowiedzUsuńHm... od czego by tu xacząć. To może od początku xdd
Kofdam komentować twoje posty :3
Ja miałam cichą nadzieję że Sierota zatrzyma samolot. Ehh :(. Albo że chociaż mi urozmaicisz rozdział hocikiem... xd a tu co? Pati na pierwszy raz, zapowiada się ciekawie. Ale dla mnie jej pojawienie sie jest nielogiczne ^^ nigdy się nie znały a Ta puka do jej drzwi. Horibble. XD. Mercedes przypadła mi do gustu :3 Lubie czarne charaktery <3 są takie... zue ;_; . Ale ty wiesz na co/kogo ja czekam *.* I wiem że specjalnie w nexcie będzie moje Dientangie <3 specjal for mi xd. Db, nie bd reszcie spoilerować :D . Jednyn słowem rozdział cud, miód i orzeszki... <3 jak zawsze zresztą. Kc i dodawaj szybko następny :*
Ja wiem??? Muszę pomyśleć i sobie przypomnieć....
UsuńNo niestety nie zatrzymał samolotu :/
Oj nie narzekaj na pojawienie się mojej kochanej Pati! Wiesz jak ja długo szukałam dla niej imienia i w ogóle... Ona będzie jedną z kluczowych postaci.... Ale to póóóźniej....
Wiem, że lubisz te czarne charaktery!
Dientagie? W next'cie??? Nie ma mowy!!! Oni będą kiedy indziej...
Dzięki :D
Rozdział genialny !
OdpowiedzUsuńNie lubię Mercedes.
Angie nie ma talentu ? No chyba nie. :)) Spodobała mi się postać Patricia. Kim będzie do Angeles ? Hmm ... Przyjaciółką ?
Czekam na next !
Chyba nikt jej nie będzie lubić :D
UsuńJa wiem, ty wiesz i każdy wie, że Angie ma talent...
Ooo... Patricia to jest moja ulubiona postać, którą wymyśliłam. No dobra druga, pierwszy jest Dante <3
Dzięki :D