Nikt by nie pomyślał, że bliskość Pabla może aż tak pomóc Angie.
Jedna osoba a pomogła jej wrócić do dawnego bycia. Jednak ich długoletnia
przyjaźń przełożyła się nie tylko na korzyść Angeles, ale także i Pabla. Chłopak
był oczarowany nią wcześniej, a teraz po prostu przekonał się, że ją kocha. A jeszcze
dzięki projektowi, który wykonywali razem ze szkołą Angie, mógł się do niej
zbliżyć i przekonać ją bardziej do siebie. Nowoczesna adaptacja „Romea i Julii”,
gdzie byli tytułowymi bohaterami, można, że powiedzieć, że spadła mu z nieba.
Niestety czas pobytu Pabla i wszystkich ze Studia, szybko
się kończył. Ich spektakl okazał się trafem w dziesiątkę. Wszystko było
idealnie zinterpretowane, a sami „aktorzy” bezbłędni. Każdy mógł mówić, że
dołożył się do tego sukcesu jakąś cząstkę siebie. Wszyscy byli z siebie dumni,
tylko nie Angeles. Jakoś jej się nie chciało być „gwiazdą”. Każdy w wolnym
czasie mówił, że go ludzie rozpoznawają, że rozdają autografy, a ona wolała
chować się po kątach i nikomu się nie pokazywać. Lubiła po prostu nurkować we
wspomnieniach. Choć niektóre były dla niej bardzo bolesne i wylewała przez nie
tuziny łez, nie przestawała. Ten świat, który ją otaczał, był dla Angie jakoś
dziwnie obcy. A przecież nie powinien. Była niby jego częścią a czuła się w nim
jak kosmitka. Zrozumiała przez to wszystko, że jej jedynym dom jest w Buenos Aires.
W miejscu gdzie kochała się budzić i zasypiać. Gdzie miała rodzinę. Choć nie
jest już tego tak pewna.
Od czasu pogrzebu Marii nie miała żadnego kontaktu z matką,
Germanem czy swoją siostrzenicą – Violettą. Chciała się choć trochę dowiedzieć co
u nich. Jak się trzymają. Niestety każda próba kontaktu kończyła się
niepowodzeniem. Nie miała pojęcia czemu. Wsiadła by w samolot, ale nie mogła
opuścić zajęć. Już i tak dużo ich opuściła. W duchu powtarzała sobie, że jeśli
skończy tę szkołę doskonale, ta Maria, gdziekolwiek jest, będzie z niej dumna. Tym
bardziej, że to ona poleciła jej tą szkołę. Jednak do końca szkoły jeszcze
daleko.
„Ciekawe co tam u Violi? Jak się trzyma? Tęskni za mamą?... ‘’
myślała Angie póki Patricia nie wyrwała jej z swojej podświadomości.
- Co? – jąknęła.
- Co? To ja się pytam, co? Cały czas o czymś, albo o kimś
myślisz.
- Yyy… przepraszam – odparła Angie.
- Nie słuchałaś mnie jak ci opowiadałam o tym, co mi się
przytrafiło, to przynajmniej może mi powiesz o czym tak myślisz – spojrzała na
nią uważnie. – Tylko nie mów, że o „Pablu’’ – wtrąciła szybko.
- O Pablu? Nieee… - zaprzeczyła szybko. – Czemu miałabym o
nim myśleć? – zaperzyła się.
- No bo ostatnio dużo spędzałaś z nim czasu i w ogóle…
- Pablo i ja jesteśmy tylko, t y l k o - podkreśliła widząc minę Patrici. –
przyjaciółmi. Nic więcej.
- A mi się wydaje, że ludzie, którzy się całują, muszą
jednak coś do siebie czuć.
- Hee… co ty mówisz? – zdziwiła się Angie. Lekko się
zarumieniła. – A tak w ogóle to te pocałunki były na potrzebę spektaklu. Tylko i
wyłącznie.
- Taaa… - przewróciła oczami Patricia. – To dlaczego się
rumienisz?
Angie szybko złapała dłońmi swoje różowiutkie policzki.
- Ha! – zawołała triumfalnie przyjaciółka Angie. – Mam cię! Ty
czujesz coś do Pabla! – Angie już chciała zaprzeczyć, ale Patricia jej na to
nie pozwoliła. – I nawet nie zaprzeczaj – pogroziła jej. – Miłość to jest
wspaniałe uczucie.
- Ha ha – zaśmiała się sucho. – Koniec tematu.
- Angie i Pablo! – zaśpiewała głośno. – Pablo i Angie!
- Stop! Koniec, koniec tego tematu – uciszała ją Angie. – Nie
gadamy już o tym.
- Och, dobrze – zaśmiała się Patricia. – To o czym tak
myślałaś, skoro nie o Pablu? – uśmiechnęła się szeroko.
- Szczerze to o rodzinie – rzekła smutno. – Nie mogę się z
nimi skontaktować. Próbowałam na różne sposoby. Nic. Nie wiem co mam robić.
- A sprawdzałaś w Internecie? Może tam jest jakiś do nich
kontakt – zaproponowała Patricia.
- Taaak. I to też nie dało rezultatów. Ostatnio jak dzwoniła
moja matka mówiła coś, że German z Violą gdzieś wyjechał. Tak po prostu. Może też
zmienił numer telefonu?
- Być może. Ale po co miał by też to robić? Wtedy musiałby
każdemu kto miał jego stary numer, dawać nowy. To bezsensu.
- To ja już nie wiem, o co w tym wszystkim chodzi – westchnęła
smętnie Angie.
- Wszystko się niedługo wyjaśni, zobaczysz – przytuliła Patricia
przyjaciółkę.
- Szkoda, że już musicie wracać – westchnęła smutno Angie żegnając
się z Pablem. – Jeszcze tyle ci nie powiedziałam.
- Nie martw się. zdążysz – zapewnił ją chłopak.
- Dziękuję – przytuliła go mocno. – Za wszystko – dodała szeptem.
Pablo pogładził ją tylko po plecach. Chyba nie wiedział co ma powiedzieć.
odsunął się lekko od Angie, wziął jej twarz w dłonie i pocałował. Dziewczyna była
tym lekko zaskoczona. Cały czas sądziła, że łączy ich tylko przyjaźń. Tylko to.
A teraz, Pablo ją całuje a ona nie ma nic przeciwko. Wręcz jest z tego zadowolona.
Zaczęła odwzajemniać pocałunek. Najpierw niepewnie, ale z każdym muśnięciem
coraz bardziej czule i namiętnie. Pablo, widząc, że ukochana nie sprzeciwia
się, wplótł dłonie w jej blond loki i pogłębił pocałunek.
- Będę tęsknił – szepnął odrywając się od Angie i stykając
ich czoła. Blondynka miała nierówny, przyspieszony oddech. Przymknęła oczy.
- Ale niedługo się zobaczymy – westchnął bardziej próbując
siebie przekonać niż ją. Po policzkach Angie spłynęły łzy. Pablo szybko je
starł. – Obiecuję – dodał i odszedł w stronę grupki uczniów ze Studia, którzy
czekali na odprawę bagaży. Odwrócił się i uśmiechnął się do niej. Nie chciała
by leciał, by wracał do ojczyzny. Wolała by został z nią, tu gdzie jest. Bała się,
że wróci ta Angie sprzed jego przylotu. Starła ostatnie łzy, uśmiechnęła się i
pomachała mu na pożegnanie. Dopóki, nie zniknął jej z oczu, stała i lekko
uśmiechała się. jednak kiedy samolot z Pablem na pokładzie odleciał,
zrozumiała, że czas wracać do akademii.
A później… no właśnie, co było później? Ja… nie. Ang… ona…
yyy…
Nie wiem. Nie mam bladego pojęcia co działo się dalej. Nic nie kojarzę.
Brak
znajomych twarzy.
Zero.
Pustka.
Wielka pustka!
Nie mam pojęcia czemu?
Ale…
chwila! Czemu moje ręce są przezroczyste? Tak samo stopy! Co się dzieje?
Czy ja
znikam?!
Nie… Ja nie chcę odchodzić! Mam jeszcze tyle rzeczy do zrobienia!
Nie,
nie, nie! Moje… Moje… Nie-e-e! Ja zni-i-kam-m-m…
******
Och... i kolejny rozdział w tym tygodniu...
Lekko dziwny i w ogóle nie podoba mi się, ale czasami musi być i też taki ;)
Na rozdział 17 planuję małe zmiany, więc bądźcie czujni....
A jeżeli chcecie rozdział 17 szybko to pod tym musi być 6 (moja ulubiona liczba) komentarzy.
Pozdrawiam - Sanna :D
Boże cudny *.* ja chcę więcej!. czekam za nextem
OdpowiedzUsuńDzięki :*
UsuńGenialny rozdzial
OdpowiedzUsuńDzięki :*
UsuńSuper! Brak słow.. po prostu czekam na następny :D
OdpowiedzUsuńDzięki :*
UsuńDzięki :*
OdpowiedzUsuńDawaj kolejny rozdział!
OdpowiedzUsuńWciągające te twoje opowiadania, żeby nadrobić wszystkie rozdziały nie poszłam dziś do sql, wielkie dzięki '-'
KC cipo :D
Ale co, jak???
UsuńPrzeze mnie????
A bardzo proszę :D Szkoła nie zając, nie ucieknie ;D
Dzięki :*