środa, 26 lutego 2014

Rozdział 3

... Angelica przykucnęła przy niej.
-Niestety ale nasze drogi muszą się tu rozejść.
-Co to znaczy?- nie rozumiała mamy.
-To znaczy, że ja wracam do domu a ty zostajesz tu.- odrzekła oschle Angelica.
-Dlaczego?- nie dowierzała blondynka słowom mamy.
-Nie ważne dlaczego.- rzekła Angelica po czym powróciła do pozycji prostej. –Chodź.- dodała łapiąc Angeles za dłoń. Dziewczynka nie pewnie złapała dłoń mamy i poszła za nią. Weszły do gabinetu kierownika domu dziecka. W pomieszczeniu stało duże biurko, kilka krzeseł i regały z dokumentami. Angelika i kierownik zaczęli o czymś rozmawiać co było niezrozumiałe dla blondynki. Cały czas zastanawiała się po co tu przyszła z mamą. Po chwili kobieta wstała i pożegnała się z mężczyzną.
-Do widzenia Angeles.- rzekła do blondynki jej matka i opuściła pomieszczenie.
-Mamo! Mamo! Mamo!- zaczęła krzyczeć Angeles.
-Spokojnie Angie. Zaraz poznasz swą opiekunkę i zaprowadzi Cię do twojego nowego pokoju.- rzekł kierownik biorąc Angie za rączkę i wychodząc z gabinetu.- Pni Anno.
-Tak?- zapytała rudowłosa kobieta. Była wysoką ale drobną kobietą. Wyglądała na jakieś 25-30 lat. Na twarzy miała delikatny makijaż a ubrana była w kremową sukienkę na ramiączka.
-To jest nasza nowa podopieczna. Angie Cararra.- rzekł kierownik.
-Angie Cararra?! Miło mi Cię poznać.- powiedziała Anna kucając przy Angeles.
-Ja nie jestem żadna Angie Cararra tylko Angeles Saramego!- złość w blondynce narastała z minuty na minutę.
-Rozumiem… Chodź pokażę Ci twój nowy pokój i poznasz przy okazji nowe koleżanki.- odrzekła opiekunka. Zabrała Angeles ze sobą do niedużego pokoju. – Tu będziesz teraz mieszkać. Rozgość się.
Blondynka usiadła na jednym z trzech łóżek. Zaczęła się rozglądać po pomieszczeniu. Każde łóżko stało na innej ścianie, pomiędzy niedużą szafą a biurkiem.  Ściany były pokryte blado różową farbą, która gdzie nie gdzie odpadała .
-A po co są te dwa łóżka?- zapytała w końcu zdziwiona Angeles.
-Będziesz tu mieszkać z dwoma koleżankami.
-Aha.- odrzekła smutno. Nadal nie dowierzała, że jej własna mama oddała ją tu. Nagle do pokoju wbiegły dwie dziewczynki.
-Cześć Anno!- przywitały się z kobietą.- A to kto?- dodała jedna z nich z obrazą.
-To jest Angie. Wasza nowa współlokatorka.- odrzekła Anna.- Angie to jest Jackie i Ludmiła.
-Cześć.- rzekła cicho Angeles.
-Siema nowa.- rzuciła Ludmiła.
-No to ja będę szła. Dziewczynki, proszę opowiedzcie nowej koleżance o domu dziecka, tylko bądźcie miłe.- rzekła Anna, zwracając się do Jackie i Ludmiły.
-Dobrze. Niech się pani nie martwi.- dodała Ludmiła, a pani Anna znikła za drzwiami pokoju.
-Hm… Ile masz lat?- zapytała się Jackie.
-Si… siedem.- odrzekła cicho Angeles.
-Ja mam dwanaście, a Ludmiła jedenaście.- rzekła Jackie.- Wiesz co to znaczy?
-Hm… To, że jesteście ode mnie starsze.- odrzekła niepewnie blondynka.
 -No właśnie. Dlatego nie wolno Ci podważać naszego zdania i ogólnie.- rzekła Ludmiła po czym opuściła pokój.
-Nie słuchaj jej. Czasami zbytnio gwiazdorzy.- rzekła Jackie siadając obok blondynki.
-A ty nie gwiazdorzysz  jak ona?- zapytała się Angeles po chwili ciszy.
-Nieee… Czasami może mi to się zdarzyć, ale to ona jest od tego.
-Aha.- odrzekła smutno Angeles, spuszczając głowę.
-Zobaczysz. Przyzwyczaisz się - dodawała blondynce otuchy.
-A ty po jakim czasie się przyzwyczaiłaś?- zapytała Angie spoglądając na Jackie.
-Ja tu jestem odkąd pamiętam.- odrzekła z nutką smutku w głosie.
-Przepraszam.
-Nic się nie stało. Przywykłam. Chodź. Zaraz obiad.- rzekła Jackie wstając i udając się w stronę drzwi. Po chwili zastanowienia Angeles przystała na propozycję dwunastolatki. Razem udały się na stołówkę. Weszły do dość dużego pomieszczenia. Znajdowało się tam dużo osób. Większość były to dzieci w wieku pięć-piętnaście lat. Rozmawiały i śmiały się.
-Dziewczynki siadajcie.- rzekła Anna podchodząc do stojących w drzwiach Jackie i Angeles. Dwunastolatka szybko pobiegła zając sobie miejsce.
-Proszę panią, a mogę nie jeść obiadu i czy mogę iść do siebie do pokoju?- zapytała się blondynka.
-No nie wiem.- rzekła Anna po czym dodała.- Ale na kolację przyjdziesz?
-Tak!- odrzekła.
-Dobrze. Zmykaj do siebie.- powiedziała Anna.
Angeles szybko pobiegła do swego nowego pokoju. Położyła się na łóżku i zaczęła szlochać. Nadal nie dowierzała, że mama ja tu oddała, że Maria ją oszukała. Tęskniła za siostrą. Miał nadzieję, że jak wróci z trasy koncertowej, zabierze ją stąd. Przez chwilę jeszcze tak leżała, po czym zapadła w sen.

***

-Cześć tato. Dzwoniła może mama lub Angeles?- dopytywała się Maria.
-Tak mama dzwoniła, kazała żebyś zadzwoniła do niej.- odrzekł. Maria opuściła salon. Wzięła telefon i wybrała numer do domu. Po chwili w słuchawce usłyszała głos mamy.
-Cześć skarbie.- rzekła jakby gdyby nic.
-Część mamo. Powiedz jak się czuje Angeles?- zapytała się bez wahania brunetka. Pewnie chcecie wiedzieć o co chodzi. Konkretnie o to, że Angelica powiedziała Marii, że Angeles ciężko zachorowała i leży w szpitalu. Dokładnie to jest jej plan rozdzielenia sióstr. Angeles oddała do domu dziecka a Marii powiedziała, że jest w szpitalu.
-Wczoraj rano jej stan pogorszył się i miała zostać przekierowana do szpitala w Madrycie. Tylko, że nie doleciała, bo helikopter, którym leciała, doznał jakieś poważnej awarii i zleciał do oceanu.- rzekła Angelica z udawanym płaczem. Chciała być wiarygodna i chyba jej nawet wyszło, bo przez chwilę Maria się nie odzywała.
-A Angeles?! Powiedz, że przeżyła. Błagała Maria.
-Niestety nie.- odrzekła Angelika „łkając”. Maria nie mogła uwierzyć w to co powiedziała jej mama. Rozłączyła się i szybko opuściła hotel, w którym mieszkała. Biegła przed siebie. Mijała różnych ludzi. Czasami na kogoś wpadła. Chciała uciec. Uciec od tego miejsca, a może bardziej od tej wiadomości. Znajdowała się w parku. Wokoło biegały radosne dzieci. Dopiero teraz zaczęła sobie uświadamiać, że już nigdy nie zobaczy radosnego uśmiechu siostry, nie usłyszy jej anielskiego głosu i  nigdy jej już nie spotka. Czuła się winna, że Angeles nie żyje. "Bo gdybym nie wyjechała, ona pewnie by żyła, by nie zachorowała”.- pomyślała. Po jej twarzy spływało coraz więcej łez.
Na dworze zaczęło robić się szarawo. Maria wolnym krokiem wracała do hotelu. Wiedziała, że musi wrócić do domu, do Buenos Aires. Po 15 minutach była w swojej sypialni. Siedziała na łóżku i wpatrywała się w zdjęcie jej i siostry, które zrobiły sobie w dzień rozstania. Cierpiała. Nagle do pokoju wszedł jej ojciec. Usiadł obok niej i objął ją ramieniem.
-Mario spokojnie.- uspokajał ja, ale na nic.
-Jak mam być spokojna, wiedząc, że przeze mnie ona już się nie zaśmieje, nie zaśpiewa. Nic nie zrobi, bo nie żyje i to przeze mnie. Rozumiesz to tato. Przeze mnie!- wykrzyczała cały swój żal do siebie.
-Nie możesz się obwiniać. Rozumiesz. Nie możesz.
-Wiem tato. Wiem. Ale też wiem, że muszę wrócić do domu, do Buenos Aires.
-Co?! Mario przecież masz trasę. Musisz ją skończyć.
-Nie! Teraz co muszę to tylko wrócić do domu.
-A co powiesz tysiącom fanom, którzy kupili bilety. „Cześć. Sorry, ale muszę wrócić do domu”. Wiesz z czym to się wiąże, córciu. Proszę Cię dokończ trasę. Nie rób tego dla mnie, czy mamy, ale dla Angeles. Pomyśl sobie, że patrzy na Ciebie z góry i śpiewaj dla niej.- rzekła mężczyzna. Maria nic nie odpowiedziała tylko spojrzała na ojca z zapłakanymi oczami. – No to co. Dokończysz trasę?!- dodała, a Maria tylko kiwnęła twierdząco. Mężczyzna ucałował córkę w skroń, wstał i opuścił jej pokój. Maria bezwładnie opadła na łóżko. Płakała z swej bezsilności i bezradności. Po dłuższym czasie zasnęła.

***

Angeles powoli się budziła. Wolno uniosła ociężałe powieki znad błękitnych oczu. Wzrok miała wlepiony w sufit. „ Jaki miałam straszny koszmar” pomyślała. Wstała do pozycji siedzącej. Rozejrzała się po pokoju. Nie była „ w swym królestwie”. Była w przydzielonym jej pokoju w domu dziecka. „ A więc to nie był sen”. Mama mnie tu oddała, a Maria zapomniała o mnie. Nagle poczuła ból w okolicy serca. Czuła ogromną złość na cały świat, ale też i duże rozczarowanie po siostrze. Cały czas o czymś i o niczym myślała. Z jej własnego świata wyrwał ją głos pani Anny:
-Angie. Czy coś się stało?- dopytała się kobieta. Angeles nic nie powiedziała tylko wtuliła się w kobietę. Po bladych policzkach spływały jej łzy rozpaczy.
-Proszę panią, nie wie pani kiedy moja mama po mnie przyjdzie albo siostra?- zapytała się Angie.

-Niestety nie przyjdzie po Ciebie ani twoja mama ani twoja siostra.- odrzekła rudowłosa .
-Dlaczego?- zdziwiła się blondynka. Ze zdziwioną miną zer kła na kobietę.
-Ja wiem tylko, że znajoma Twojej mamy, która Cię tu przyprowadziła, przekazała mam, że nie masz rodziny, a ona nie może się Tobą zająć.- próbowała uspokoić dziewczynkę. Delikatnie głaskała ją po ramieniu.
-Ale jak to? Przecież mam siostrę!- nie dowierzała, ale nadal wierzyła, że Maria się o nią martwi.
-Nie martw się. pewnie szybko znajdzie Ci się rodzina zastępcza.
-Ale ja nie chcę mieć nowej rodziny! Mam dom rodzinny, mam dorosła siostrę.- rzekła oburzona na słowa rudowłosej.
-Dobrze. Uspokój się słońce.- powiedziała pani Anna po czym wstała i odeszła w stronę drzwi.- Za pół godziny kolacja. Przyjdź, bo będziesz głodna. Kobieta opuściła pokuj pozostawiając Angeles sama ze sobą i swoimi myślami i uczuciami. Mijały minuty. Cały czas myślała o słowach kobiety: „znajoma Twojej mamy, która Cię tu przyprowadziła, przekazała mam, że nie masz rodziny, a ona nie może się Tobą zająć. Ale jak to? Przecież osoba, która mnie tu oddala była to moja mama, a nie żadna jej znajoma. Przecież ja mam tatę, mamę, siostrę- Marię, dla której jestem częścią życia. Ona nie mogła mi tego zrobić. Nie mogła!”- toczyła walę sama ze sobą.
-Hej, idziesz na kolację?- rzuciła Jackie wpadając do pokoju i przerywając Angeles rozmyślanie.
-Hm… co?!... tak… tak- plątała się blondynka.
-To chodź.- rzekła dwunastolatka.






******
Można rzec, że nareszcie pojawił się ten trzeci rozdział.
Przepraszam, że tak długo musieliście na niego czekać, ale przez szkołę nie miałam czasu go przepisać.
Pewnie zauważyliście powstała strona : Bohaterowie.Przez weekend spróbuję nad nią popracować. 
Komentujecie :)
Pozdrawiam - Pitowaaa ;)

środa, 19 lutego 2014

Rozdział 2


-Dziś będzie cudowny dzień.- rzekła Angeles, po czym szybko wstała z łóżka. Jeszcze szybciej wybiegła z pokoju. Zbiegła po schodach i wpadła da kuchni, gdzie reszta domowników jadła śniadanie.
- Hej czemu nikt mnie nie obudził na śniadanie?- zapytała z oburzoną miną Angie.
-Dziś pozwoliliśmy pospać Ci dłużej. Nie cieszysz się.- odrzekła Maria po czym przyciągnęła siostrę i posadziła na swych kolanach.
-Cieszę się.- rzekła, a na jej twarzy zagościł szczery uśmiech. W miłej atmosferze minęła reszta śniadania.
-To co robimy?- zapytała się Angeles siostry.
-Najpierw musimy okiełznać tego potwora na twojej głowie.- odrzekła rozbawiona brunetka.
-Jakiego potwora?- zdziwiła się o co chodzi starszej siostrze, po czym podeszła do lustra, które znajdowało się w przedpokoju.- O! Tego potwora.
-Tak. Chodź. Mamy pracowity dzień.- powiedziała Maria, po czym udały się do pokoju młodszej z nich. Najpierw postanowiły posprzątać walające się po całej podłodze zabawki. Później Angeles poszła załatwić poranną toaletę i po 20 minutach wróciła. Teraz zostało im tylko okiełznać potwora na głowie Angie.
-Jesteś gotowa?- zapytała się Maria siostry, która tylko kiwnęła twierdząco głową.
Po godzinie zaciętej „walki”, bitwa zakończyła się zwycięstwem Marii i szczotki.
-I ostatnie pociągniecie. Gotowe.- rzekła dumnie Maria.
-Dziękuje.- odrzekła Angie, po czym rzuciła się w ramiona siostry.- Wiesz ostatnio myślałam czy nie ściąć włosów.- dodała odrywając się od siostry.
-Czy ja dobrze słyszałam? Ściąć włosy. Nigdy. Zabraniam tego czynu mojej Roszpuneczce. Zrozumiano?!- powiedziała Maria.
-Dobrze. Chyba musiał wystąpić jakiś błąd w systemie.- zaśmiała się Angeles.
-Pewnie tak. No dobra. Ubierz się odświętnie, a ja muszę załatwić jedną tycią rzecz. – rzekła brunetka.
-No dobrze.- powiedziała smutno. Po chwili pomieszczenie opuściła Maria. Angeles miała trudny wybór do dokonania. Nie wiedziała, którą sukienkę ma założyć. Po długich przemyśleniach wybrała tę wyjątkową.

***

Powoli goście zaczęli się schodzić. Angeles ukradkiem podglądała kolejnych przybyłych z zaproszonych osób. Większość z mich była dla niej obca. Cały czas czekała na Marię, która gdzieś wyszła i jeszcze nie wróciła. Sama bała się zejść do „obcych” jej osób. Nagle drzwi frontowe się otworzyły. Do domu weszła Maria. Ale nie była sama. Przyprowadziła ze sobą Germana.
-Mamo gdzie jesteś?- zapytała się brunetka, rozglądając się po wnętrzu.
-Co on tu robi? Mówiłam Ci, że masz go nie przyprowadzać.- coraz bardziej rosła złość Angelici.
-Ja go nie przyprowadziłam. To jest „mój prezent” dla Angeles.- odrzekła wesoło Maria.
-Mario!- wrzasnęła matka.
-Daj już spokój mamo.- próbowała uspokoić Angelice.- A gdzie właściwie jest nasza solenizantka?
-Tu!- wykrzyczała Angeles zbiegając po schodach i podbiegając do siostry.- Jednak German przyszedł.- dodała radośnie na widok chłopaka.
-To jest taki „mój prezent” dla ciebie.- rzekła Maria do siostry.
-Słyszałem, że dziś pewna urocza dziewczynka ma urodziny. Może wiesz kto to?- zapytał wesoło German.
-Hm…- zaczęła głęboko rozmyślać Angeles.- Urocza? Dziewczynka? I ma dziś urodziny?
-Pomyśl. Może odpowiedź jest bardzo blisko.
-Ja mam dziś urodziny, ale nie jestem urocza.- odpowiedziała.
-No tak.Moja Angeles nie jest urocza tylko cudowna.- odrzekła Maria.
-To się pomyliłem. Cudowna dziewczynka ma dziś urodziny. Wszystkiego najlepszego. J bym zapomniał. To dla ciebie.- rzekł i podał blondynce brązowego misia.
-Dziękuję.- wyszeptała, po czym przytuliła chłopaka. Nagle usłyszeli chrząknięcie od strony salonu. W futrynie stała Angelica.
-Angeles chodź. Goście wypytują się o jubilatkę.
Jak to na urodzinach. Pewnie wiecie. Sto lat, prezenty, dużo jedzenia, tort itp. Przyjecie zakończyło się około 20. Angeles od razu poszła do swojego pokoju. Chciał już zasnąć, ale nie mogła. Nagle do pokoju weszła Maria.
-Hej. Nie śpisz jeszcze?- zdziwiła się brunetka.
-Nie mogę zasnąć.- odparła siostra. Maria przysiadła się obok niej i objęła ramieniem.
-Wiesz. A ja zapomniałam dać Ci prezent.- przyznała się Maria jakby zrobiła coś złego.
-Nie potrzebuję żadnej nowej zabawki. Wystarczy mi tylko to, że zawsze jesteś przy mnie.- rzekła Angeles. Maria nic nie powiedziała tylko ucałowała siostrę w skroń i opuściła jej pokój.- ,,Szkoda, że nie wiesz jak się na mnie zawiedziesz.’’- pomyślała brunetka zamykając drzwi.

***

Mijały godziny, dni, tygodnie, miesiące. Dochodziła już najmniej lubiana pora roku, mianowicie zima. Czas tak szybko zaczął lecieć. Minęły święta. Skończył się stary rok i rozpoczął się nowy, którego Angeles chciałaby wymazać z pamięci. A co właściwie się wydarzyło tego roku? Sami zaraz się przekonacie…

***

-Nie… nie możesz na krócej.- błagała Angeles swą siostrę.- Albo zostać, nigdzie nie jechać.
-Angeles ten okres minie bardzo szybko. Zobaczysz.- przekonywała ją Maria. A o co właściwie się rozchodzi? O to, że Maria miała za trzy dni jechać w trasę koncertową po całym świecie na cały rok. Miała występować na każdym kontynencie.- Hej, przecież będę dzwonić codziennie, pisać sms’y. Zobaczysz wszystko szybko minie.
-Naprawdę?
-Obiecuję, a jak wrócę będę już wyłącznie do twojej dyspozycji.- rzekła po czym przytuliła siostrę.

***
Nadszedł dzień rozstania. Angeles pożegnała się z ojcem a później podbiegła do Marii. Rzuciła się jej w ramiona nic nie mówiąc. Wiedziały, że to co miły sobie powiedzieć, powiedziały. Maria ucałowała siostrę w skroń i odeszła w stronę samolotu. A Angeles wraz z mamą wróciła do domu.

***

Minęło już pół roku odkąd Maria ruszyła w trasę koncertową. Na początku Angeles było trudno przyzwyczaić się, że tak długo nie zobaczy siostry. Wtedy każda rozmowa telefoniczna kończyła się dla Angeles długimi wieczornymi wylewami łez w poduszkę. Ale z czasem przyzwyczaiła się do tego, że jeszcze dość długo nie zobaczy siostry.

***

-Pospiesz się Angeles. Zaraz mamy wizytę u fryzjera.- poganiała córkę Angelica.
-Ale mamo. Obiecałam Marii, że ich nie zetnę.- przeciągała Angeles.
-Tak a ona Ci obiecała, że będzie do Ciebie dzwonić codziennie. I co? Od miesiąca się nie odezwała do Ciebie. Tylko Ci nadzieję zrobiła. Ona Ciebie nie kocha. Nie rozumiesz tego córeczko. A ja chcę jak najlepiej dla Ciebie.- powiedziała Angelica.
-To nie prawda. Ona mnie nigdy nie oszukała.- broniła się ze łzami w oczach Angeles.
-Jak chcesz tak myśleć to myśl. Ale my musimy już iść. Fryzjer nie będzie czekał.
Wyszły z domu. Po pewnym momencie Angeles siedziała już na fotelu u fryzjera. Blondynka miała piękne włosy. Sięgały jej kolan.
-Nie szkoda Ci tych włosów.- zaśmiał się fryzjer. Dziewczynka nic nie odpowiedziała.- Dokąd mają sięgać?- dodał mężczyzna trzymając w dłoni nożyczki.
-Ramion.- odparła Angelica. Po chwili fryzjer zbierał z podłogi obcięte włosy, a po „Roszpuneczce” zostały tylko wspomnienia. Teraz Angeles wyglądała całkiem inaczej.

***

-Mamo teraz nie ładnie wyglądam z tymi włosami.-  żaliła się Angeles.- A gdzie jeszcze idziemy?
-To jest nasz ostatni „punkt wycieczki”.- odrzekła Angelica. Po chwili na horyzoncie pojawił się wielki budynek. Nad głównymi drzwiami widniał napis „ Dom dziecka w Buenos Aires”
-Mamo po co tu przyszłyśmy?- zapytała się z lękiem w głosie Angeles.
-Zaraz się przekonasz.- odrzekła oschle Angelica.
Po chwili przekroczyły próg budynku. W oczy rzuciła się duża recepcja.
-Dzień dobry. Była umówiona z kierownikiem.
-Ah tak. Pamiętam. Proszę chwilę poczekać. Zaraz przekażę szefowi, że pani przyszła.- rzekła recepcjonistka, po czym spojrzała na Angeles.-Jaka ładna dziewczynka, pewnie szybko znajdziesz rodziców zastępczych.- dodała po czym znikła za drzwiami do jakiegoś pomieszczenia.
-Mamo, o co chodziła tej pani?- bała się odpowiedzi. Angelica przykucnęła przy niej.
-Niestety ale nasze drogi muszą się tu rozejść.






******
I to drugi rozdział za nami.
Z góry przepraszam, że tak późno ale ferie mi się skończyły a w szkole teraz mam codziennie sprawdziany. Następny rozdział na pewno w piątek.
Spodziewaliście się takiego obrotu wydarzeń???
A długość rozdziałów pasuje? czy za krótkie? a może za długie?
Czekam na waszą opinię.
Pozdrawiam - Pitowaaa :)

czwartek, 13 lutego 2014

Rozdział 1


Był piątek, 13 maja, na świat przychodzi mała dziewczynka, której nadano imię Angeles. Dziewczynka ma kochających rodziców i bliską jej starszą siostrę Marię. Ale z czasem wszystko się zmieni.

***

-Angeles ! – krzyczała Angelica na biegającą po całym domu dziewczynkę.
-Spokojnie mamo. Ja z Germanem się nią zajmiemy. – rzekła Maria.
-Dobrze. – odrzekła z niechęcią jej matka. Angelica nie przepadała za chłopakiem swej siedemnastoletniej córki. Cudem udało się jej namówić swą matkę by mógł on przyjść.
-Angeles. – rzekła Maria.
-Maria ! – wykrzyczała mała blondynka zbiegając po schodach i wtulając się w siostrę. – Myślałam, że już nie przyjedziesz.
-Obiecałam Ci, że na twe siódme urodziny przyjadę.- odrzekła jej siostra.
- A to kto?- zapytała blondynka przenosząc  wzrok  z siostry na jej towarzysza.
- To jest German. Opowiadałam Ci o nim.- odparła Maria siostrze.
- Aha. Jakość w mojej wyobraźni wyglądał ładniej.- zaśmiała się siedmiolatka.
- Cześć. Ty pewnie jesteś tym aniołkiem Marii.- powiedział German kucając obok siedmiolatki. - Dużo mi o tobie opowiadała.. - powiedział German kucając obok siedmiolatki. – Dużo mi o tobie opowiadała.
-Naprawdę?- zdziwiła się, po czym spojrzała na siostrę.
-No co. Musiałam mu powiedzieć do kogo należy połówka mojego serduszka.- powiedziała Maria, po czym wzięła siostrę na ręce.- Nie prawdaż. Angie nic nie powiedziała tylko dala jej buziaka w pulik.
-To co chcesz robić?- zapytał się German.
-Chodźmy na spacer!- wykrzyczała Angie.
-Na spacer jest już trochę późno.- odrzekła Maria.
-Plosie… - przeciągała i zrobiła minę zbitego psiaka.
-No dobrze. Skoro tak ładnie prosisz.- zgodziła się brunetka.
-Tak!- krzyczała z radości mała blondynka, po czym jak z armaty, szybko ubrała kurtkę.-Szybciej! Ruszacie się jak muchy w smole.- poganiała siostrę i jej chłopaka.

***

Wieczór był przepiękny. Na niebie nie było żadnej chmury, przez co całe niebo oświetlały tysiące małych gwiazd. W parku, do którego zmierzali, chodziło coraz mniej osób.
-Mario na długo przyjechałaś?- zapytała się Angeles, przerywając głuchą ciszę.
-A czemu pytasz?- zdziwiła się pytaniem młodszej siostry.
-No bo chciałabym żeby było tak jak dawniej- odrzekła jej blondynka.
-Czyli jak?- dopytywała się jej siostra.
-Żebyś mnie codziennie rano budziła. Żebyśmy razem się bawiły, spacerowały, wpatrywały się beztrosko w niebo i żebyś była przy mnie.- rzekła blondynka.
-Aha. Też bym tak chciała.- odrzekła smutno Maria.
-To zostań ze mną i już nigdy nie wyjeżdżaj.
-Niestety nie mogę.
-Co?- zdziwiła się Angeles. Oczy jej się zeszkliły.- Już mnie nie kochasz.- rzekła, a pojedyncze łzy zaczęły spływać jej po policzkach. Maria ukucnęła przy siostrze. Otarła dłońmi spływające łzy.
-Jak mogłaś tak pomyśleć, że Cię nie kocham.- rzekła Maria.
-To dlaczego nie chcesz zostać? Przecież kochasz to miasto.
-Tak to prawda, że kocham to miasto, ale jeśli chcę spełnić swoje marzenia muszę mieć jakieś wyrzeczenia.
-Aha. I ja jestem jednym z tych wyrzeczeń!- wykrzyczała blondynka.

-Nie o to chodziło Marii.- rzekła spokojnie German kucając przy siostrach- Przecież jesteś jej oczkiem w głowie. Coś Ci powiem Angeles. Zawsze jest coś za coś. Jeżeli Maria chce spełnić swoje marzenia musi zrezygnować z przyjazdu do Buenos Aires,  do rodzinnego domu, do Ciebie, ale chodź nie jest z tobą to myśli o swej „Roszpuneczce”. A muzyka dla Marii jest jak ukochany chłopak. Kocha ją bardzo i nie może bez niej żyć. Przecież wiesz o czym mówię. A nie możesz zabronić jej robić to co kocha.
-Przepraszam.- powiedziała Angeles wtulając się w siostrę.
-Nic się nie stało.- odrzekła Maria głaskając siostrę po plecach.
-Może już wrócimy.- zaproponował German. One tylko kiwnęły twierdząco i ruszyli w drogę powrotną.

***

Powoli zbliżali się do domu. Opowiadali sobie dowcipy i kawały. Nagle Angie zapytała się Germana:
-Skąd właściwie znasz moje pseudonim?
-Maria czasami potrafiła o tobie gadać godzinami. Czasami nawet 15 razy słyszałem to samo.- rzekł rozbawiony na wspomnienia brunet.
-Hej…- jękła Maria popychając lekko chłopaka w bok.
-A przyjdziesz jutro na moje urodziny?- zapytała się Angeles jak byli pod domem.
-No nie wiem.- odrzekł.- Zobaczymy.- dodał po czym obdarzył ją małym uśmiechem.
-Dobrze.- odrzekła smutno blondynka.
-Ja już będę leciał.- rzekł.
-Nie wejdziesz?!- zdziwiła się Maria.
-Wiesz, że Twoja matka za mną nie przepada. Nie chcę się jeszcze bardziej jej narażć.
-Dobrze. Dobranoc.- pożegnała się z chłopakiem.
-Dobranoc Wam.- pożegnał się z siostrami Saramego i zaczął od nich odchodziź.
-Pa!- wykrzyczała Angeles i pomachała mu na pożegnanie rączką. Dziewczyny weszły do domu. Nagle w pomieszczeniu rozszedł się głos Angelici.
-No nareszcie jesteście! Gdzie wyście się podziewały? Wiecie, która jest godzina?
-Przepraszam mamo. Straciłyśmy poczucie czasu.- tłumaczyła się Maria.
-Gdzie wyście były?
-Spacerowałyśmy w parku z Germanem.- odrzekła radośnie młodsza ze sióstr.
-Z Germanem?!-zdziwiła się ich matka.
-Tak. On jest księciem mojej Marii.- dodała blondynka spoglądając na siostrę.
-Aha.
-Mamo może German przyjść na moje urodziny? Proszę…- błagała młodsza córka.
-Niestety nie, skarbie.- odpowiedziała Angelica.
-Dlaczego?- posmutniała mała dziewczynka.
-Nie może. A teraz idź do siebie do pokoju.- rzekła ich matka.
-Dobrze.- rzekła smutno Angie.- Dobranoc mamo. Dobranoc Mario- dodała po czym udała się do swojego pokoju.
-Mogłaś pozwolić przyjść jutro Germanowi na jej urodziny.- powiedziała Maria.
-Angeles nie będzie się z nim zadawać.
-Ale mamo, ona go polubiła.- błagała Maria.
-Nie! Zabraniam Ci go jutro przyprowadzić na jej urodziny.- powiedziała Angelica groźnym tonem. Maria nic nie odpowiedziała tylko udała się do swojego pokoju.

***

-Mogłabyś przestać chodzić w kółko.- rzekł jej mąż.
-Myślę…- odrzekła Angelica.
-A nad czym?- zdziwił się trochę. Rzadko widział ją w takim stanie.
-Maria jest zbyt zżyta z Angeles.
-No i co w tym złego?- nie rozumiał żony.
-Jeżeli Maria chce robić karierę musi się poświęcić muzyce.
-Nadal nie rozumiem.
-Chodzi o to, że jeśli Angeles poprosi Marię by nie wyjeżdżała, ona będzie od tego wymigała i zostanie.
-Skąd jesteś taka pewna?- dopytywał się mężczyzna.
-Dzisiaj Angeles spytała się czy German może przyjść na jej urodziny. Ja powiedziałam, że nie, to AK zostałam z Marią sama, zaczęła mnie przekonywać.
-Aha.
-Widzisz. Maria i Angeles są zbyt zżyte.
-No, ale co na to poradzisz?
-Mam już pomysł.- powiedziała tajemniczo Angelica.





******
Czy sierota pojawi się na urodzinach Angeles?I co knuje Angelica? Dowiecie się w następnym rozdziale/rozdziałach. Zachęcam do czytania no i oczywiście do komentowania - dzięki temu wiem czy ktoś czyta te moje brednie i bzdury.
A odchodząc od bloga i Angie, gratulacje dla naszej kochanej Justyny za złoto na 10 km stylem klasycznym.  
Pozdrawiam - Pitowaaa :)

poniedziałek, 10 lutego 2014

Prolog

Cześć. Jestem Angeles, ale znajomi mówią na mnie Angie. Moje nazwisko to Saramego. Chodź miałam jeszcze dwa, inne nazwiska (nie byłam mężatką gdyby co). Mam blond loki do ramion i błękitne oczy. Jestem wysoka i szczupła. Co lubię? Śpiew, muzykę… to znaczy lubi to moje ciało, bo ja jestem tylko jego duszą. A gdzie ono jest pewnie się pytacie. Leży w jakieś sali w szpitalu i czeka. A na co właściwie? Na śmierć lub życie. Pewnie ciekawi jesteście jak się tu znalazła. To proste. Wracała sama do domu. Przechodziła akurat przez pasy. Nagle z zakrętu wyjechał samochód. Potrącił ją. Na jej nie szczęcie uszczerki  na jej ciele i zdrowiu okazały się być poważne i ciężkie. Od dwóch dni leży w jednej z sal i nie ma z nią kontaktu. Tyle samo dni zostało do Wigilii.

Nie mogła się doczekać tego dnia. Miała to być ich pierwsza taka kolacja we trójkę. Ona, jej siostrzenica i German. Ale ona nie miała być dla niego tylko szwagierką. Miała do kolacji Wigilijnej zasiąść jako jego narzeczona. Dwa tygodnie temu, a dokładnie 6 grudnia, w Mikołajki, zapytał się czy wyjdzie za niego. Ona oczywiście powiedziała „tak”

A teraz. Walczy o życie. Życie, od którego dostała nie jeden raz w kość. A ja jestem tu by wam przybliżyć jej historię.




          A więc… 




******
I tak oto brzmi prolog. Trochę może krótki, ale rozdziały postaram się pisać dłuższe. 


sobota, 8 lutego 2014

Witam...

Hej. O sobie mogłabym powiedzieć - to znaczy napisać dużo.Ale postaram się streścić. Po pierwsze: mam na imię Justyna i mam 15 lat. Po drugie: moje serce jest podzielone między dwa : siatkówkę i naszą kochaną Angie. I to właśnie na niej się skupię. Po trzecie: postaram się wam przedstawić mój pomysł na jej historię.