środa, 26 lutego 2014

Rozdział 3

... Angelica przykucnęła przy niej.
-Niestety ale nasze drogi muszą się tu rozejść.
-Co to znaczy?- nie rozumiała mamy.
-To znaczy, że ja wracam do domu a ty zostajesz tu.- odrzekła oschle Angelica.
-Dlaczego?- nie dowierzała blondynka słowom mamy.
-Nie ważne dlaczego.- rzekła Angelica po czym powróciła do pozycji prostej. –Chodź.- dodała łapiąc Angeles za dłoń. Dziewczynka nie pewnie złapała dłoń mamy i poszła za nią. Weszły do gabinetu kierownika domu dziecka. W pomieszczeniu stało duże biurko, kilka krzeseł i regały z dokumentami. Angelika i kierownik zaczęli o czymś rozmawiać co było niezrozumiałe dla blondynki. Cały czas zastanawiała się po co tu przyszła z mamą. Po chwili kobieta wstała i pożegnała się z mężczyzną.
-Do widzenia Angeles.- rzekła do blondynki jej matka i opuściła pomieszczenie.
-Mamo! Mamo! Mamo!- zaczęła krzyczeć Angeles.
-Spokojnie Angie. Zaraz poznasz swą opiekunkę i zaprowadzi Cię do twojego nowego pokoju.- rzekł kierownik biorąc Angie za rączkę i wychodząc z gabinetu.- Pni Anno.
-Tak?- zapytała rudowłosa kobieta. Była wysoką ale drobną kobietą. Wyglądała na jakieś 25-30 lat. Na twarzy miała delikatny makijaż a ubrana była w kremową sukienkę na ramiączka.
-To jest nasza nowa podopieczna. Angie Cararra.- rzekł kierownik.
-Angie Cararra?! Miło mi Cię poznać.- powiedziała Anna kucając przy Angeles.
-Ja nie jestem żadna Angie Cararra tylko Angeles Saramego!- złość w blondynce narastała z minuty na minutę.
-Rozumiem… Chodź pokażę Ci twój nowy pokój i poznasz przy okazji nowe koleżanki.- odrzekła opiekunka. Zabrała Angeles ze sobą do niedużego pokoju. – Tu będziesz teraz mieszkać. Rozgość się.
Blondynka usiadła na jednym z trzech łóżek. Zaczęła się rozglądać po pomieszczeniu. Każde łóżko stało na innej ścianie, pomiędzy niedużą szafą a biurkiem.  Ściany były pokryte blado różową farbą, która gdzie nie gdzie odpadała .
-A po co są te dwa łóżka?- zapytała w końcu zdziwiona Angeles.
-Będziesz tu mieszkać z dwoma koleżankami.
-Aha.- odrzekła smutno. Nadal nie dowierzała, że jej własna mama oddała ją tu. Nagle do pokoju wbiegły dwie dziewczynki.
-Cześć Anno!- przywitały się z kobietą.- A to kto?- dodała jedna z nich z obrazą.
-To jest Angie. Wasza nowa współlokatorka.- odrzekła Anna.- Angie to jest Jackie i Ludmiła.
-Cześć.- rzekła cicho Angeles.
-Siema nowa.- rzuciła Ludmiła.
-No to ja będę szła. Dziewczynki, proszę opowiedzcie nowej koleżance o domu dziecka, tylko bądźcie miłe.- rzekła Anna, zwracając się do Jackie i Ludmiły.
-Dobrze. Niech się pani nie martwi.- dodała Ludmiła, a pani Anna znikła za drzwiami pokoju.
-Hm… Ile masz lat?- zapytała się Jackie.
-Si… siedem.- odrzekła cicho Angeles.
-Ja mam dwanaście, a Ludmiła jedenaście.- rzekła Jackie.- Wiesz co to znaczy?
-Hm… To, że jesteście ode mnie starsze.- odrzekła niepewnie blondynka.
 -No właśnie. Dlatego nie wolno Ci podważać naszego zdania i ogólnie.- rzekła Ludmiła po czym opuściła pokój.
-Nie słuchaj jej. Czasami zbytnio gwiazdorzy.- rzekła Jackie siadając obok blondynki.
-A ty nie gwiazdorzysz  jak ona?- zapytała się Angeles po chwili ciszy.
-Nieee… Czasami może mi to się zdarzyć, ale to ona jest od tego.
-Aha.- odrzekła smutno Angeles, spuszczając głowę.
-Zobaczysz. Przyzwyczaisz się - dodawała blondynce otuchy.
-A ty po jakim czasie się przyzwyczaiłaś?- zapytała Angie spoglądając na Jackie.
-Ja tu jestem odkąd pamiętam.- odrzekła z nutką smutku w głosie.
-Przepraszam.
-Nic się nie stało. Przywykłam. Chodź. Zaraz obiad.- rzekła Jackie wstając i udając się w stronę drzwi. Po chwili zastanowienia Angeles przystała na propozycję dwunastolatki. Razem udały się na stołówkę. Weszły do dość dużego pomieszczenia. Znajdowało się tam dużo osób. Większość były to dzieci w wieku pięć-piętnaście lat. Rozmawiały i śmiały się.
-Dziewczynki siadajcie.- rzekła Anna podchodząc do stojących w drzwiach Jackie i Angeles. Dwunastolatka szybko pobiegła zając sobie miejsce.
-Proszę panią, a mogę nie jeść obiadu i czy mogę iść do siebie do pokoju?- zapytała się blondynka.
-No nie wiem.- rzekła Anna po czym dodała.- Ale na kolację przyjdziesz?
-Tak!- odrzekła.
-Dobrze. Zmykaj do siebie.- powiedziała Anna.
Angeles szybko pobiegła do swego nowego pokoju. Położyła się na łóżku i zaczęła szlochać. Nadal nie dowierzała, że mama ja tu oddała, że Maria ją oszukała. Tęskniła za siostrą. Miał nadzieję, że jak wróci z trasy koncertowej, zabierze ją stąd. Przez chwilę jeszcze tak leżała, po czym zapadła w sen.

***

-Cześć tato. Dzwoniła może mama lub Angeles?- dopytywała się Maria.
-Tak mama dzwoniła, kazała żebyś zadzwoniła do niej.- odrzekł. Maria opuściła salon. Wzięła telefon i wybrała numer do domu. Po chwili w słuchawce usłyszała głos mamy.
-Cześć skarbie.- rzekła jakby gdyby nic.
-Część mamo. Powiedz jak się czuje Angeles?- zapytała się bez wahania brunetka. Pewnie chcecie wiedzieć o co chodzi. Konkretnie o to, że Angelica powiedziała Marii, że Angeles ciężko zachorowała i leży w szpitalu. Dokładnie to jest jej plan rozdzielenia sióstr. Angeles oddała do domu dziecka a Marii powiedziała, że jest w szpitalu.
-Wczoraj rano jej stan pogorszył się i miała zostać przekierowana do szpitala w Madrycie. Tylko, że nie doleciała, bo helikopter, którym leciała, doznał jakieś poważnej awarii i zleciał do oceanu.- rzekła Angelica z udawanym płaczem. Chciała być wiarygodna i chyba jej nawet wyszło, bo przez chwilę Maria się nie odzywała.
-A Angeles?! Powiedz, że przeżyła. Błagała Maria.
-Niestety nie.- odrzekła Angelika „łkając”. Maria nie mogła uwierzyć w to co powiedziała jej mama. Rozłączyła się i szybko opuściła hotel, w którym mieszkała. Biegła przed siebie. Mijała różnych ludzi. Czasami na kogoś wpadła. Chciała uciec. Uciec od tego miejsca, a może bardziej od tej wiadomości. Znajdowała się w parku. Wokoło biegały radosne dzieci. Dopiero teraz zaczęła sobie uświadamiać, że już nigdy nie zobaczy radosnego uśmiechu siostry, nie usłyszy jej anielskiego głosu i  nigdy jej już nie spotka. Czuła się winna, że Angeles nie żyje. "Bo gdybym nie wyjechała, ona pewnie by żyła, by nie zachorowała”.- pomyślała. Po jej twarzy spływało coraz więcej łez.
Na dworze zaczęło robić się szarawo. Maria wolnym krokiem wracała do hotelu. Wiedziała, że musi wrócić do domu, do Buenos Aires. Po 15 minutach była w swojej sypialni. Siedziała na łóżku i wpatrywała się w zdjęcie jej i siostry, które zrobiły sobie w dzień rozstania. Cierpiała. Nagle do pokoju wszedł jej ojciec. Usiadł obok niej i objął ją ramieniem.
-Mario spokojnie.- uspokajał ja, ale na nic.
-Jak mam być spokojna, wiedząc, że przeze mnie ona już się nie zaśmieje, nie zaśpiewa. Nic nie zrobi, bo nie żyje i to przeze mnie. Rozumiesz to tato. Przeze mnie!- wykrzyczała cały swój żal do siebie.
-Nie możesz się obwiniać. Rozumiesz. Nie możesz.
-Wiem tato. Wiem. Ale też wiem, że muszę wrócić do domu, do Buenos Aires.
-Co?! Mario przecież masz trasę. Musisz ją skończyć.
-Nie! Teraz co muszę to tylko wrócić do domu.
-A co powiesz tysiącom fanom, którzy kupili bilety. „Cześć. Sorry, ale muszę wrócić do domu”. Wiesz z czym to się wiąże, córciu. Proszę Cię dokończ trasę. Nie rób tego dla mnie, czy mamy, ale dla Angeles. Pomyśl sobie, że patrzy na Ciebie z góry i śpiewaj dla niej.- rzekła mężczyzna. Maria nic nie odpowiedziała tylko spojrzała na ojca z zapłakanymi oczami. – No to co. Dokończysz trasę?!- dodała, a Maria tylko kiwnęła twierdząco. Mężczyzna ucałował córkę w skroń, wstał i opuścił jej pokój. Maria bezwładnie opadła na łóżko. Płakała z swej bezsilności i bezradności. Po dłuższym czasie zasnęła.

***

Angeles powoli się budziła. Wolno uniosła ociężałe powieki znad błękitnych oczu. Wzrok miała wlepiony w sufit. „ Jaki miałam straszny koszmar” pomyślała. Wstała do pozycji siedzącej. Rozejrzała się po pokoju. Nie była „ w swym królestwie”. Była w przydzielonym jej pokoju w domu dziecka. „ A więc to nie był sen”. Mama mnie tu oddała, a Maria zapomniała o mnie. Nagle poczuła ból w okolicy serca. Czuła ogromną złość na cały świat, ale też i duże rozczarowanie po siostrze. Cały czas o czymś i o niczym myślała. Z jej własnego świata wyrwał ją głos pani Anny:
-Angie. Czy coś się stało?- dopytała się kobieta. Angeles nic nie powiedziała tylko wtuliła się w kobietę. Po bladych policzkach spływały jej łzy rozpaczy.
-Proszę panią, nie wie pani kiedy moja mama po mnie przyjdzie albo siostra?- zapytała się Angie.

-Niestety nie przyjdzie po Ciebie ani twoja mama ani twoja siostra.- odrzekła rudowłosa .
-Dlaczego?- zdziwiła się blondynka. Ze zdziwioną miną zer kła na kobietę.
-Ja wiem tylko, że znajoma Twojej mamy, która Cię tu przyprowadziła, przekazała mam, że nie masz rodziny, a ona nie może się Tobą zająć.- próbowała uspokoić dziewczynkę. Delikatnie głaskała ją po ramieniu.
-Ale jak to? Przecież mam siostrę!- nie dowierzała, ale nadal wierzyła, że Maria się o nią martwi.
-Nie martw się. pewnie szybko znajdzie Ci się rodzina zastępcza.
-Ale ja nie chcę mieć nowej rodziny! Mam dom rodzinny, mam dorosła siostrę.- rzekła oburzona na słowa rudowłosej.
-Dobrze. Uspokój się słońce.- powiedziała pani Anna po czym wstała i odeszła w stronę drzwi.- Za pół godziny kolacja. Przyjdź, bo będziesz głodna. Kobieta opuściła pokuj pozostawiając Angeles sama ze sobą i swoimi myślami i uczuciami. Mijały minuty. Cały czas myślała o słowach kobiety: „znajoma Twojej mamy, która Cię tu przyprowadziła, przekazała mam, że nie masz rodziny, a ona nie może się Tobą zająć. Ale jak to? Przecież osoba, która mnie tu oddala była to moja mama, a nie żadna jej znajoma. Przecież ja mam tatę, mamę, siostrę- Marię, dla której jestem częścią życia. Ona nie mogła mi tego zrobić. Nie mogła!”- toczyła walę sama ze sobą.
-Hej, idziesz na kolację?- rzuciła Jackie wpadając do pokoju i przerywając Angeles rozmyślanie.
-Hm… co?!... tak… tak- plątała się blondynka.
-To chodź.- rzekła dwunastolatka.






******
Można rzec, że nareszcie pojawił się ten trzeci rozdział.
Przepraszam, że tak długo musieliście na niego czekać, ale przez szkołę nie miałam czasu go przepisać.
Pewnie zauważyliście powstała strona : Bohaterowie.Przez weekend spróbuję nad nią popracować. 
Komentujecie :)
Pozdrawiam - Pitowaaa ;)

6 komentarzy:

  1. Rozdzial Wspanialy, Znakomity, Cudofffny <3 . Wspaniale piszesz. Angie w domu dziecka, bedzie ciekawie. Ale mam nadzieje, ze wszystko BARDZO SZYBKO sie wyjasni. I tak w to watpie, ale jestem niecierpliwa. :-P .
    Niecierpliwie czekam na nexta. :-*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Och dziękuję za tyle miłych słów ;)
      Next jest w zeszycie, trzeba go tylko jeszcze dopracować
      Postaram się go przez weekend przepisać i dodać.
      Czy się szybko wyjaśni to nie powiem. Jeszcze nie wiem czy mam akcję szybko przyspieszyć czy też nie... Jestem w trakcie rozmyśleń.

      Usuń
  2. Pierwszy raz nie wiem co bedzie to jest coś genialnego moge tylko powiedzieć super czekam na next

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Nie wychwalaj dnia przed zachodem słońca" - czy jakoś tak.
      Co będzie dalej dowiesz się niebawem, czyli jak dodam kolejny/kolejne rozdziały :)
      Dzięki ;)

      Usuń
  3. wiesz co ci powiem? Miałam łzy w oczach jak czytałam ten rozdział.
    Nie spodziewałam się tego, że Angelica może być takim okrutnym człowiekiem.
    Zostawić swoją córkę w domu dziecka, a drugiej wmawiać, że młodsza nie żyje.. Sory ale według mnie to jest chore!! :D :D
    Uch. Wyżyłam się już to teraz lepsza część programu :)
    Rozdział bardzo mi się podoba :) Masz prawdziwy talent do pisania :D Nie mogę się doczekać nexta. Oby pojawił się prędko, bo ja już nie wytrzymuję :D :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Słucham. Naprawdę?! Tylko nie płacz, nie warto przez takie byle jakie wypociny.
      A jednak - okrutna.
      Wiem chore na maksa, ale taki pomył wpadł mi do głowy, nie chciało mi się niczego innego wymyślać...
      To dopiero będzie ta "lepsza część programu" ?! o_o
      To super, że ci przypadł do gustu.
      Gdzie tam talent.Ty to masz talent, bo jak trafiłam na twego bloga, to tak mi się spodobał chyba 40 rozdział, że siedziałam do trzeciej nad ranem i czytałam wszystkie twoje posty no i nadal czytam i podziwiam.
      "Jak nie wytrzymasz to popuścisz."- tekst pani od matmy, genialny

      Usuń