niedziela, 16 marca 2014

Rozdział 4

Nastał kolejny dzień. Na niebie królowały ciemne i burzowe chmury. Helios nie miał prawa się pojawić na niebie. Tak samo jak uśmiech na twarzy blondynki. Jej minika twarzy tak samo jak jej oczy, wyrażały wszelkiego rodzaju emocje. Przez nadzieję po ból i strach. Niestety, ale musiała się przyzwyczaić, że już nigdy nie zobaczy swej siostry, rodziców. Nie chciała tu być. Mogła być gdziekolwiek indziej byle nie tu.
Dochodziło południe. Dzieci z domu dziecka bawiły się w jednej z wielkich sal. Wśród nich była także Angeles. Ale ona w przeciwieństwie do reszty nie była tak zadowolona. Siedziała skulona w kącie. Przyglądała się im wszystkim i była zdziwiona, że się tak cieszą, że są w tym miejscu, że ich rodzice oddali. Nagle do blondynki podeszła opiekunka jej grupy. Przykucnęła przy niej.
-Czemu się nie bawisz?- zapytała łagodnie.
-Nie mam humoru na zabawy.- odrzekła oschle patrząc w przeciwnym kierunku.
-Aha. Rozumiem.- rzekła Anna po czym dodała- Chodź. Nie będziesz tu sama siedzieć i się smucić. Złapała dłoń Angeles i wstały z podłogi. Dziewczynka posłusznie szła za starszą kobietą. Doszły do kanapy i dwóch foteli. Naprzeciwko kanapy stał nieduży telewizor. Będące tam dwie jeszcze młode kobiety słuchały wiadomości i popijały herbatę.
-Oooo… a co to za słodka dziewczynka?- rzekła jedna z nich.
-To jest Angie. Nasza nowa podopieczna.- rzekła Anna.
-Cześć słońce. Pewnie trudno Ci się dostosować do nowej sytuacji i miejsca.- rzekła druga z nieznanych dla dziewczynki pań. Angeles nic nie powiedziała tylko kiwnęła twierdząco głową.
- Siadaj.- rzekła Anna wskazując fotel. Angeles posłusznie usiadła. Zaczęła się rozglądać po pomieszczeniu. Wszystkie w nim przedmioty dokładnie przeanalizowała. Potem zaczęła bacznie się przyglądać trzem kobietom, prowadzącym jakąś rozmowę.
-Anno pod głoś telewizor.- poprosiła jedna z nich. Rudowłosa wykonała, to o co poprosiła ją koleżanka. Angeles zdziwiona przerwaniem rozmowy przez kobiety, spojrzała to na nie, potem na ekran telewizoru. Z głośników wydobył się głos reporterki:
-Piękny gest. Pamięć o bliskich. Smutek. Tak dzisiejsze gazety tytułują nagłówki przeróżnych a zarazem podobnych artykułów. Wszystkie magazyny świata piszą tylko o tym co się wydarzyło wczoraj w Sydney. Więcej o tym wydarzeniu Jorge Gadino.
-To co odważyła się zrobić jedna z piosenkarek argentyńskich zostało uznane. Siedemnastoletnia Maria Saramego przerwała koncert.- na te słowa Angeles nie dowierzała, że mówią o jej siostrze.- Niestety to co się tam wydarzyło nie zostało nagrane, bo nie złożono zgody na jakiekolwiek urządzenia video. Ale my nie odpuściliśmy i skontaktowaliśmy się z jedną z uczestniczek koncertu. Opowiedz nam i wszystkim widzą co się tam stało.
-To było niezwykłe.Chodź koncert nawet do połowy nie doszedł, to jestem szczęśliwa, że to widziałam. Maria jak zaczęła śpiewać kolejną piosenkę było chwilami słychać, że pociąga nosem. Głos zaczął jej się łamać śpiewając refren. Nagle przestała. Odłożyła mikrofon na statyw i zaczęła płakać. Widziałam to dobrze bo byłam blisko sceny. Po chwili zaczęła mówić : „Przepraszam. Przepraszam was kochani. Nie dam rady zaśpiewać do końca.” Po tym zaczęła jeszcze bardziej płakać.: ”Wczoraj dowiedziałam się, że moja s… siostra zmarła! Dlatego chciałabym zaśpiewać dla niej kołysankę. Wszyscy bujali się powoli, w rytm melodii. Chodź nie dokończyła koncertu, fani nie byli źli na nią. Rozumieli. Na koniec powiedziała jedno zdanie ; „Dobranoc Angeles. Niech Ci się śpi siostrzyczko jak najlepiej.” Mówiąc to nie patrzyła na tłum fanów, ale w niebo.
-Dziękuję Ci.- wspaniała historia. Fani na ca…
-Co?!- krzyczała Angeles wstając z fotela. Oczy jej się zeszkliły.-To nie prawda! Twoja siostra żyje, nie zginęła! Mario!
-Spokojnie Angie.- rzekła Anna kucając przy blondynce.
-Nie mów tak do mnie! Tak może mówić tylko moja siostra Maria! Nikt inny!- wrzeszczała blondynka a trzy kobiety nie wiedziały o co dokładnie chodzi i co zrobić.
-Wiem, mi też jest jej szkoda, ale nie możesz się tak denerwować.- rzekła Anna.
-Ja się nie denerwuję, jestem tylko zła, że coś takiego powiedziała.- powiedziała już spokojniej Angeles.- Nie powinna czegoś takiego mówić. To są jakieś kłamstwa.
-Czemu tak sądzisz?
-Bo Maria mówiła o mnie, że nie żyję. To jest moja siostra. Tą kołysankę mi zawsze śpiewała.- mówiła, a jej oczy wypuściły pojedyncze łzy, które zmieniały się w potoki łez na jej policzkach.
-Aha rozumiem.- odrzekła Anna.
-Nie! Nic pani nie rozumie!- wrzasnęła Angie po czym wybiegła z pomieszczenia. Rudowłosa i jej dwie koleżanki były zdziwione zaszłą sytuacją.
-O co tej małej chodziło?- rzekła jedna z koleżanek Anny.
-Nie wiem do końca. Chyba się jeszcze nie przyzwyczaiła do tego miejsca i się czymś zestresowała.- odrzekła opiekunka grupy blondynki.
-To może skontaktuj się z lekarzem lub psychologiem. Niech zbadają na wszelki wypadek.- dodała druga z koleżanek rudowłosej.
-Tak… To dobry pomysł.- wydukała Anna wychodząc z pomieszczenia, pogrążona różnymi myślami.

***

-Wszędzie o tym piszą i mówią! Coś ty zrobiła!- wrzeszczał mężczyzna.
-Nie potrafiłam tak po prostu wyjść na scenę i śpiewać jakby nic się nie stało!- do oczu brunetki napływało coraz więcej łez.- I tak to był ostatni koncert tej trasy i w ogóle ostatni.
- Mario!? Co ty wygadujesz? Opamiętaj się!
-Nie tato! Ja już postanowiłam. Wracam do kraju i zostaje. Na zawsze.
-Co?- nie dowierzał mężczyzna.
-Nie chcę znów stracić bliskiej mi osoby. Angeles nie żyje, bo zachciało mi się robić karierę. Przez to, że z nią nie byłam ona już nigdy nic nie zrobi, nie powie, nie poczuje, a była taka mała, bezbronna, niewinna. Czym zawiniła temu światu?- spojrzała na swego ojca.- Czym?- dodała niesłyszalnie opadając na łóżko w swojej sypialni.
-Proszę Cię przemyśl swoją decyzję jeszcze raz. A teraz lepiej już się połóż.- rzekła mężczyzna po czym ucałował brunetkę w skroń i udał się w stronę drzwi.- Dobranoc.- dodał i opuścił pokój pozostawiając Marię samą. Usiadła na środku łóżka, przyciągnęła nogi do klatki piersiowej, objęła ją ramionami, a głowę oparła o kolana. Prowadziła walkę sama ze sobą. „Co ja mam zrobić”- pomyślała i zaczęła płakać z swej bezsilności i bezradności. Nie wiedziała co ma zrobić. Po chwili po pokoju rozszedł się dźwięk dzwoniącego telefonu stacjonarnego. Niechętnie podniosła słuchawkę.
-Halo?
-Cześć Mario.- rzekł rozmówca spokojnym i melodyjnym głosem.
-German.- odetchnęła z ulgą. Wiedziała, że jemu może wszystko powiedzieć.
-Tak mam napisane w dowodzie.- odrzekł.
-Ha… Cieszę się, że dzwonisz.
-Coś się stało?- zapytał brunet.
-Czemu pytasz?- odpowiedziała mu pytaniem.
-Bo zawsze jak dzwoniłem, nie minęły dwie sekundy a ty nawijałaś jak opętana.
-Nie słyszałeś.-stwierdziła.
-Czego?- dziwił się czekoladooki.
-Tego, że… że Angeles nie żyje.- wydusiła tylko tyle, po czym zaczęła szlochać. Jeszcze się nie pogodziła z śmiercią siostry.
-Mario spokojnie, nie denerwuj się i nie płacz. To na pewno nie może być prawda.- próbował ją uspokoić, wiedząc, że to nie będzie łatwe. Wiedział, że siostry Saramego są strasznie ze sobą zżyte.
-Ale to jest taki trudne.- łkała.
-Ej… skarbie uspokój się, wdech, wydech. A teraz mnie posłuchaj. Pojadę do twojego domu. Porozmawiam z twoją mamą, sąsiadami. Spróbuję się czegoś dowiedzieć. Nie martw się.
-Dziękuję.- wyszeptała brunetka.
-Nie masz za co mi jeszcze dziękować.
-Nie masz racji. Mam. Za to, że zadzwoniłeś do mnie i wysłuchałeś.
-Oh… Nie wiesz ile bym oddał za to żeby być obok Ciebie i móc Cię przytulic.
-Ja też.
-Proszę Cię. Odpocznij.- nalegał.
-Dobrze.- niechętnie odrzekła siostra Angeles.
-Kocham Cię.
-Ja Ciebie też.
-Pa- dodał na koniec German po czym się rozłączył.
-Pa.- wyszeptała Maria bardziej do samej siebie. Odłożyła słuchawkę i położyła się na łóżku. Przykryła się kocem i próbowała zasnąć, co było po tych wszystkich wydarzeniach, trudne. Po dłuższym czasie jednak sen ją zmorzył.

***

-Dlaczego ona to powiedziała? Czemu? Przecież to nie prawda, same kłamstwa.- myślała na głos Angeles. Siedziała na łóżku w swoim pokoju w domu dziecka. W pomieszczeniu były też jej współlokatorki. Przyglądywały się blondynce. Sądziły, że jest dziwna, ale żeby aż tak. Nagle przez drzwi pokoju weszła pani Anna.
-Dziewczynki mogłybyście zostawić nas same.- rzekła rudowłosa do dwóch przyjaciółek. One posłusznie wykonały prośbę kobiety.
-Angie.- rzekła niepewnie Anna podchodząc do dziewczynki.- Wszystko w porządku?- dodała kucając. Angeles nic nie powiedziała tylko odwróciła się. nogi przyciągnęła do klatki piersiowej, a głowę oparła na kolanach.
-Angie jeśli nie chcesz mi tego powiedzieć, to spróbuj chodź trochę porozmawiać o tym z takim panem, który do Ciebie przyszedł.- rzekła rudowłosa odgarniając małe pasma włosów Angie.- Dobrze.- dodała. Blondynka zmów się nie odezwała. Pani Anna po chwili opuściła pokój, a do niego wszedł młody i wysoki mężczyzna. Ubrany był w ciemnego koloru strój i był to…





******
Nareszcie! W końcu udało mi się ten rozdział przepisać ;)
Hm... Kto to przyszedł do naszej Angie??? Ja wiem, ale nie zdradzę.
Mam pocieszenie dla osób, które można że powiedzieć, że narzekały na to, że Angeles jest w domu dziecka, otóż już w kolejnym rozdziale będzie odwet od tego. Cieszycie się prawda???
Komentujcie!
Pozdrawiam - Pitowaaa :)

6 komentarzy:

  1. błagam niech to będzie german a nie pszychopata XD super czekam na nexta

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Twoje prośby niestety nie zostaną wysłuchane xD
      Dzięki :)

      Usuń
  2. Właśnie, niech to będzie German xd
    Super rozdział. Jestem ciekawa kiedy będzie Germangie... Czekam na nexta :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co wy macie z tym Germanem???
      Dzięki :)
      Germangie??? Uuuu... to sobie trochę poczekasz ;)

      Usuń
  3. hmm... to tak....nie wiem dlaczego, ale ten Twój blog strasznie mnie wzrusza. I to jest pozytywny komentarza, bo muszę przyznać, że jesteś jedną z nielicznych, która potrafi to zrobić. :)
    Rozdział jest po prostu genialny. Masz prawdziwy talent koniec kropka :D
    Jestem strasznie ciekawa kto przyszedł do Angeles.... Please... Niech to nie będzie psychiatra ;)
    No i tak teraz będę zastanawiała się co będzie dalej i będę cierpiała na bezsenność...Zadowolona??? :D
    No i z niecierpliwością czekam na next <3
    Ps: Jeżeli to o mnie chodziło, że narzekam.... To nie narzekam tylko wyrażam swoje ubolewanie nad jej losem :P :D
    Ps2: Ale mi się wzięło na filozoficzne gadki xD xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Naprawdę??? Wzrusza??? Jestem zaszczycona.
      Ile razy mam to powtarzać : Ja nie mam talentu, tylko TY go masz i tu jest kropka.
      Psychiatra?! Gdzie tam.
      Czy jestem zadowolona?- Nie! Błagam zaśnij... Jak co to zaśpiewam Ci kołysankę, chodź żadnej nie znam ;)
      Nie, to nie o Ciebie chodziło. Ale już niedługo nie będziesz musiała ubolewać :D
      Lepiej na filozoficzne niż jakieś inne xD

      Usuń